Chev odpuściła. Przynajmniej tak mi się wydawało. Tym bardziej że udało mi się spławić jej matkę kilka dni temu, zanim dziewczyna wróciła z pracy. Kobiecie wystarczyła kasa, żeby zniknąć. Od samego początku doskonale wiedziałem, że tylko o pieniądze jej chodziło. Szkoda, że Chevrolet tego nie zauważyła. Nie mogłem dopuścić, żeby się spotkały. Nic dobrego z tego nie wyszło ani razu, gdy się widziały. Mogłem oszczędzić Willow problemów. Chociaż obawiałem się, że to jeszcze nie koniec. Poprosiłem Michaela, żeby sprawdził matkę mojej dziewczyny. Musiałem upewnić się, że trzymała się z dala. Nie ufałem jej ani trochę. Przecież nie miałem pewności, że nie wróci za jakiś czas po więcej. Jednak przyjaciel zapewnił mnie, że kobieta wiele zaryzykuje, jeśli zbliży się do mnie albo do Chev. Nie sądziłem, żeby sama groźba wystarczyła. Oby tylko Mike nic jej nie zrobił.
– Co, jeśli jednak zmieni zdanie? - Spojrzałem na przyjaciela.
– Nie wróci.
Miałem taką nadzieję. Przynajmniej nie musiałbym się martwić o swoją dziewczynę. Jeden problem z głowy, ale to niewiele załatwiało. Wiedziałem, że przyjaciel miał swoje sposoby, żeby ludzie go unikali. Jednak Pani Martin była narkomanką. Może niczego się już nie bała. Niewiele miała do stracenia. Została sama ze swoim nałogiem. Ale ani trochę jej nie współczułem. Nie próbowała nic zmienić. Gdyby spróbowała się poprawić i być przy córce, może inaczej bym zareagował. Jednak po krzywdach, które spotkały Willow, kobieta powinna zostać sama. Nie zasłużyła na kontakt z córką. Jednak nie mogłem wyzbyć się myśli, że zmieni zdanie. Żadne pieniądze nie były w stanie trzymać Pani Martin z dala od nas. Poza tym obawiałem się, że gdy je straci, wróci po więcej. Przecież skoro raz jej się udało to, czemu miałaby nie spróbować ponownie? Starałem się wierzyć Michaelowi. Nie miałem wyboru.
– I dobrze.
Cieszyłem się, że przyjaciel upewnił się, że Pani Martin przestała być dla nas zagrożeniem. Chociaż Willow wcale tak nie uważała. Szkoda, że sam nie byłem w stanie pogonić matki dziewczyny. Nie chciałem sprowadzać kłopotów na Michaela. Przecież doskonale wiedziałem, że zawsze mi pomoże. Nie chciałem tego wykorzystywać. Pani Martin dostała, czego chciała. Gdyby decyzja należała do mnie, nie dałbym jej nic, ale Mike uznał inaczej. Chociaż pieniędzy pewnie nie starczy kobiecie na długo. Będzie musiała znaleźć sobie inne źródło utrzymania. Nie obchodziło mnie, co była w stanie zrobić. Narkomani nie mieli żadnych zahamowań. Na pewno znajdzie sposób. Zależało mi, tylko żeby dała spokój córce. Dziewczyna musiała sobie wiele ułożyć w głowie, a co chwilę dostawała kolejny cios. I to od własnej rodziny! Nie byłem już w stanie sam jej pomóc. Przerosło mnie to.
– Co? – wtrąciła Chev.
Cholera! Zapomniałem, że dziewczyna przysłuchiwała się naszej rozmowie. Chociaż udawała, że była zajęta. Mogłem spodziewać się, że wychwyci coś. Głupim pomysłem było zaprosić Michaela do siebie i rozmawiać o matce Chev. Nie chciałem powiedzieć jej prawdy. Wkurzy się i znowu się pokłócimy. Starałem się unikać tematu matki swojej dziewczyny. Nic dobrego nam z tego nie przyszło.
– Nic.
Starałem się udawać, że nic się nie stało. Inaczej Chevrolet stanie się podejrzliwa. Chociaż nie wiedziałem, ile z naszej rozmowy usłyszała. Zapewne za dużo. Nie chciałem gadać o jej matce. Miałem dość. Ostatnio o niczym innym nie mogłem powiedzieć. Przestaliśmy rozmawiać o sobie. Nic. Czułem, jakbyśmy nie byli nawet w związku. Dziewczyna była naiwna, myśląc, że kobieta skontaktowała się z nią z tęsknoty. Zależało jej tylko na pieniądzach, co udowodniła. Nic więcej się nie liczyło. Niby czemu nie wróciła, żeby zobaczyć się z córką i powiedzieć, że próbowałem się jej pozbyć? Mogła to zrobić. Jednak wtedy musiałaby się liczyć ze stratą pieniędzy.
CZYTASZ
Krótka historia pewnej przyjaźni.
RomanceNigdy nie wierzyłem w przyjaźń damsko - męską. Chyba słusznie. Zawsze jedna strona oczekiwała czegoś więcej. Chociaż przez długi czas udawałem, że z Willow nie łączyło mnie nic więcej. Nie powinno. Nie potrafiłem rozgryźć jej uczuć. Ta dziewczyna by...