Rozdział 7

14 3 0
                                    

- Witam na kolejnym spotkaniu dotyczącym naszego przedstawienia. Cieszę się, że wszyscy są punktualnie, gdyż musimy się bardzo spiąć, jeśli chcemy wystawić sztukę w zaplanowanym terminie. Nie jest tajemnicą, że przez ostatnie wydarzenia związane z Bretem mamy opóźnienia. Na szczęście otrzymał on należną mu karę. Teraz, kiedy tę sprawę mamy za sobą możemy przejść do naszego obecnego głównego priorytetu, jakim jest „Makbet".

- Dłuższego wstępu się nie dało? – zapytał ironicznie, lekko się śmiejąc Will, a Riley spojrzała na niego groźnie. – Spokojnie Riley, chodzi mi o to, że nie jesteśmy jakąś poważną komisją, która będzie cię oceniać za każde słowo. Wiemy, że jesteśmy do tyłu przez cały ten proces Breta, jego rodziców i tak dalej, ale mówimy o nas, wyrobimy się na sto procent. Wyluzuj.

- Will ma rację, nie jesteś sama. Mam już pewne szkice kostiumów, jakie mogłabym uszyć. Jutro planuję zajrzeć do mojej znajomej krawcowej, która może zgodzi się pomóc, dzięki czemu stroje będą gotowe na czas.

- Widzisz? Ja w wolnej chwili po pracy lub nawet przed będę pracować nad przygotowaniem sprzętu i muzyki.

- Na początku następnego tygodnia odbędzie się casting do ról, wydrukowałem ulotki
i rozwieszę je razem z Mikeylą po tym spotkaniu, prawda?

- Taaak... - odpowiedziałam pod nosem, a Connor nawet nie zareagował ani słowem na moją lichą odpowiedź. Od czasu, kiedy zaczęłam go szkolić nie mieliśmy zbyt dobrej relacji. Bardzo często wyprowadzał mnie z równowagi. Był naprawdę ciężkim uczniem.

- Okay, może faktycznie zbytnio panikuje. Zależy mi, żeby wszystko wyszło idealnie.

- Nam tak samo Riley – pomasowała ją po plecach Rose. – A właśnie! Trzeba pójść jeszcze do szpitala i dogadać wszystkie szczegóły. Umówiłam się z nimi na spotkanie na początku maja...

- Mogę iść z tobą – odpowiedział szybko Connor. – Jeśli chcesz...

- Jasne, pewnie, byłoby super. A jak idzie ze scenariuszem?

- Mamy pierwsze strony – zadeklarował, a ja westchnęłam. Zrozumiałam, że ogarnął je beze mnie. Najwidoczniej nie potrzebował mojej pomocy.

- Dobra, w takim razie kolejne walne zebranie zarządzam po castingu, kiedy wybierzemy naszych aktorów. Do tego czasu, musimy mieć gotowe wszystkie koncepty scenografii i kostiumów, przyniesiony sprzęt, a także stworzony cały scenariusz. Dacie radę?

- Jasne! – potwierdziłam, a Riley przytaknęła.

- W takim razie, Will możesz już lecieć do pracy.

- Dziękuję bardzo pani prezes za pozwolenie – zaczepił, po czym skłonił się przed Riley, która tradycyjnie lekko trzepnęła go w ramię.

- Przestań się wygłupiać i już idź – zaśmiała się. Kilka chwil potem zniknął za drzwiami teatru.

- Jeśli chcesz mogę ci pokazać w bunkrze to, co już mam – podekscytowała się Rose.

- Super, a wy idziecie z nami?

- Idziemy, ale mamy przed sobą trening, więc... - odparł z przekąsem Connor.

- Nie ma sprawy, jak coś będziemy w pokoju obok.

- No to do roboty! – podniosłam się i zebrałam wszystkich energicznie.


Tradycyjnie zaczęliśmy od rozgrzewki, po czym przeszliśmy do treningu wzmacniającego każdą partię ciała. Dziś Connor był nadzwyczajnie poddenerwowany, jak nigdy wcześniej.

Blask Księżyca (tom 1)Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz