Chłód przeszył całe moje ciało. Powolnie otworzyłam oczy, a przed nimi ukazała się ściana z ciemnej cegły. Po mojej lewej stronie znajdowały się ciężkie, dębowe drzwi zamknięte na wszystkie spusty. Odwróciłam wzrok na prawo i spostrzegłam stół pełen noży oraz innych ostrych narzędzi wraz z dziwnymi buteleczkami zawierającymi różnokolorowe płyny. Skąd znam ten widok? Mój oddech przyśpieszył, źrenice rozszerzyły się, spróbowałam poruszyć rękami i nogami, ale nie mogłam. Byłam przykuta do krzesła. Moje ręce, nogi i szyję oplatały mocne żelazne kajdany. Próbowałam szamotać się z nimi, by się uwolnić, jednak było to niewykonalne. Wiedziałam już gdzie byłam, wszystko wróciło. Te krzesło, stół, drzwi, ściany i małe okno za mną, z którego wpadały znikome ilości światła. Łzy zaczęły mi napływać do oczu, a wtedy usłyszałam kroki za drzwiami. Musiałam się wybudzić... musiałam i to teraz, zanim będzie za późno... nie chciałam, by nastąpił ciąg dalszy... wiedziałam, co będzie dalej i nie chciałam tego powtarzać. No dalej wybudź się! Kroki stawały się coraz głośniejsze.... no już.... znów zaczęłam się nerwowo tarmosić... drzwi powoli zaczęły się otwierać, a ja wydobyłam z siebie potworny krzyk...
- Już spokojnie! Mikeyla! Oddychaj!
Obudziłam się w swoim pokoju, a przed moimi oczami ukazał się Francesco. Starałam się uspokoić oddech, ale nie mogłam... Francesco podał mi moje leki na uspokojenie. Wzięłam je i popiłam wodą z kubka. Francesco dotknął moich pleców, a moje ciało automatycznie się odsunęło. Łzy spływały mi po policzkach, ledwo przełykałam ślinę, a wzrok skupiłam na ścianie naprzeciwko mnie w swoim pokoju. Nic nie czułam. Siedziałam, nie wypowiadając ani jednego słowa...
- Mikeyla? Mikeyla słyszysz mnie? – z tego stanu wyrwał mnie głos Francesco. Spojrzałam na niego pustym wzrokiem. Próbowałam coś powiedzieć, ale nie potrafiłam. Zamknęłam oczy, wzięłam oddech i przełknęłam ślinę.
– Tak słyszę, już słyszę. Jestem w swoim pokoju, prawda?
- Tak, jesteś... my jesteśmy – poprawił się. Skinęłam głową.
- Pójdę do łazienki przemyć twarz...
- Dobrze... - przytaknął. Kiedy wstawałam lekko się zachwiałam. – Powoli... uważaj.
Skierowałam się do łazienki, do której drzwi miałam w swoim pokoju. Weszłam, odkręciłam kran, z którego wypłynęła woda. Włożyłam swoje ręce do letniej wody, poczułam, jak strumień spływa po moich dłoniach. Spojrzałam na siebie w lustrze, a łzy znów się polały. Nienawidziłam tego widoku. Szybko obmyłam moją twarz wodą, wytarłam ręcznikiem i wzięłam głęboki oddech, nie spoglądając już w lustro. Wróciłam do Francesco, który wciąż siedział na moim łóżku wyczekując, aż wyjdę z łazienki. Minę miał taką samą jak co noc, gdy budził mnie kolejny koszmar z przeszłości.
- Która godzina? – spytałam niewzruszona.
- Czwarta. Dziś spałaś trochę dłużej niż zwykle. To już postęp – próbował mnie pocieszyć. - Spróbujesz się jeszcze zdrzemnąć?
- Nie. Pójdę do kuchni, zrobię herbatę i może jakoś poćwiczę. Tak zrobię – odrzekłam, jakbym chciała przekonać samą siebie, że zdarzenie sprzed chwili nie miało miejsca.
- Chcesz porozmawiać?
- Nie, Francesco. Nie chcę. Muszę pobyć sama, połóż się. Zaufaj mi dam sobie radę, nic mi nie jest.
- Jesteś pewna?
- Tak, w stu procentach. To był tylko nic nieznaczący koszmar i tyle.
CZYTASZ
Blask Księżyca (tom 1)
Mistério / SuspenseIdealna rodzina, idealny dom, idealna szkoła, idealne miasto, zero zmartwień... Tak mogłoby się wydawać wszystkim, którzy znają Connora. Czy tylko on zauważa, że jego rzeczywistość jest zupełnie inna? Czy tylko on nie wie, jaką drogą powinien podąży...