Rozdział 3

20 3 0
                                    

Zaufanie. Jedna z najważniejszych podstaw budowy związków międzyludzkich, a jednocześnie najtrudniejsza do osiągnięcia. W szczególności dla tych, którzy doświadczyli ogromnego cierpienia, wiele razy padli ofiarą manipulacji, kłamstwa, złamania obietnicy... Jak w takiej sytuacji, po wszystkim, co przeszli mogą zaufać komukolwiek bez żadnych wątpliwości, bez ani jednej obawy, że być może któregoś dnia osoba, której ufali bezgranicznie stanie się tą, która złamie im serce po raz kolejny... Czy w takim razie w ogóle warto ufać? Czy warto zaufać Connorowi Petersonowi? Przez cały czas nachodziło mnie to pytanie, mimo wszelkich prób wyrzucenia go z głowy. Dopiero co poznałam Petersona, a miałam poczucie jakby mnie rozumiał, jakby czuł to, co ja czułam. To wszystko, co do mnie mówił, jak się zachowywał, jak na mnie patrzył swoimi brązowymi, pełnymi ciepła oczami sprawiało, że mimo całej walki jaką toczyłam sama ze sobą chciałam mu zaufać. Kiedy mnie dotknął moje ciało nie odsunęło się, wręcz przeciwnie poczułam się bezpieczna, po raz pierwszy od dłuższego czasu. To wszystko było takie nierealistyczne. Co jeśli sprawiał pozory, że mu zależało, a tak naprawdę był taki jak reszta? Trzymałam się z Willem, Riley i Rose, ale wciąż nie otworzyłam się na nich w stu procentach i nie wiedziałam czy kiedykolwiek to zrobię. Znałam ich zaledwie pół roku. Amelia i David... ich za to znałam najdłużej ze wszystkich, wiedzieli o mnie chyba najwięcej, ale i tak mimo to, po tym, co się wydarzyło nie wiedziałam czy mogłam im bezgranicznie zaufać. Francesco uratował mnie, zaopiekował się mną, ale przez tyle lat dzieliła nas rozłąka. Był świadomy tego, kim byłam, znał moją matkę... Ehh, to wszystko było takie skomplikowane... Nie wiedziałam sama, co myśleć. Jak mogłam być pewna czy tym razem moje pełne zaufanie do kogoś nie skończy się znów fatalnie? Gubiłam się sama w tym wszystkim, a moje myśli były ogromnym kłębkiem niewiadomych, samych niepewności. Cóż się dziwić, gdy jednego dnia moje życie okazało się być jednym, wielkim kłamstwem, a osoby, którym ufałam tak naprawdę byli zupełnie kimś innym niż się spodziewałam. Czasem chciałabym znaleźć miejsce, w którym ukryłabym się na zawsze przed wszystkimi, tak bym nigdy nie została odnaleziona. Chciałbym rozpłynąć się w nicości. Po prostu zniknąć... na zawsze. Te myśli, kiedyś mnie wykończą, daję słowo. Wszystko było takie głośne, za głośne! Wszystko jedynie ucichało, gdy..., gdy... go widziałam, słyszałam, czułam jego dotyk, spotykający moją skórę. Nie, Mikeyla... To obłęd! To nie miało ani odrobiny sensu. Czemu jego osoba wzbudzała we mnie aż takie uczucia? Nie mogłam się do niego zbliż. Zbyt dużo osób znało mój sekret. A nawet gdyby go poznał, to prędzej zginąłby niż byłby w stanie mi pomóc. Inni nie potrafili, to jakim cudem on by mógł Musiałam trzymać się swojej decyzji. Connor Peterson musiał zniknąć z miasta i to jak najszybciej. Miało to dużą szansę powodzenia, bo od czasu naszej rozmowy Connor nie odzywał się do mnie. W dodatku udawało mi się go unikać. Jedynymi miejscami, w których się spotkaliśmy były nasze wspólne zajęcia. Co prawda, czułam jego wzrok na sobie, ale ignorowałam to. Poza tym w całej naszej grupie panowała napięta atmosfera, widocznie mój wyskok w stołówce do tego doprowadził. Nie byłam pewna czy bardziej przejęli się tym, co będą mówić o tym incydencie w szkole, jak wpłynie to na ich reputację, czy samą mną. W ciągu ostatnich dni jedynie Riley z raz poruszyła ten temat, choć została natychmiast uciszona przez Willa, którego zresztą miałam okazję zobaczyć na jednej z przerw z Connorem. Śmiali się, rozmawiali, ale i bawili się wspólnie przy mikserze. Widocznie nie tylko na mnie Peterson miał taki wpływ, skoro Will pozwolił mu na korzystanie z jego sprzętu. Nigdy przedtem nikomu nie udało się go nawet dotknąć, a to oznacza, że ta dwójka bardzo się zaprzyjaźniła.

- To jak czerwona czy czarna? - ciekawe czy Connor będzie na dzisiejszej imprezie u Breta... - HALO?! – Amelia praktycznie krzyknęła i spojrzała na mnie znacząco.

- Przepraszam, co?

- Egh... znów gdzieś odpłynęłaś. Pytam się już chyba tysięczny raz: czerwona czy czarna?

Blask Księżyca (tom 1)Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz