Przez moją głowę przeleciały przebłyski wspomnień z zeszłej nocy. Poczułam ogromny ból przeszywający całe moje ciało. Powoli otwierałam oczy, poruszałam koniuszkami palców i zaczęłam podnosić się z łóżka, na którym leżałam.
- Nie śpiesz się – usłyszałam głos Francesco, który siedział na krześle obok mnie. Pomógł mi się wyprostować i podłożył poduszkę pod moje plecy. – Pamiętasz, co się wydarzyło?
- Emm... - próbowałam poskładać myśli w jedną klarowną całość i wystarczająco się skupić. Czułam się wyczerpana. – Ostatnie, co pamiętam to spojrzenie Connora, potem nic. Chyba zemdlałam.
- Właściwie to... umarłaś – poprawił mnie po dłuższej minucie. – To, co zrobiłaś, by pokonać demona spowodowało, że uszkodziłaś wszelkie funkcje życiowe. Krew spływała z twoich oczu, uszu i nosa... wykrwawiałaś się. Connor widział wszystko - po tych słowach wstrzymałam powietrzę. - Próbował cię ratować, ale niewiele mógł zdziałać. Obrażenia były zbyt wielkie. Znaleźliśmy go, kiedy trzymał cię w ramionach i wręcz błagał, abyś się obudziła – nie chciałam wierzyć w to, co słyszałam. - Chciał zabrać cię do szpitala, ale uniemożliwiliśmy mu to. Przynieśliśmy cię do bunkra i zadzwoniliśmy po resztę. Wszyscy są na dole – brakło mi słów. Spuściłam wzrok przygryzając wargę. Zamknęłam oczy, by powstrzymać łzy. - Powiedz coś, proszę? Jak się czujesz?
- Muszę mu powiedzieć.
- Mikeyla... - ciężko westchnął.
- Muszę mu powiedzieć prawdę – z poważnym wyrazem twarzy spojrzałam się na niego. - Zasługuje na nią. Widział, co zrobiłam... Widział, jak umieram, a za parę minut zobaczy, jak powstałam z martwych... Mam udawać, że nic się nie stało? – zirytowałam się. Odczuwałam gniew spowodowany wydarzeniami z festiwalu. – Gdybyście pozwolili mi w jakikolwiek sposób sobie pomóc, może wczorajsza sytuacja w ogóle nie miałaby miejsca. Ostatecznie to ja zabiłam demona i uratowałam Connora i innych. A najgorsze jest to, że nie wiem, jak zniszczyłam bestię. Zrobiłam to instynktownie – podniósł się i założył ręce za głowę.
- Nie mieliśmy pojęcia, że taki zwrot akcji nastąpi. Poza tym doskonale wiesz, czemu nie chcieliśmy byś się w to angażowała.
- Uwierz mi, jestem tego świadoma jak nikt inny. Nie musisz mi tego przypominać za każdym razem. Za to ja ewidentnie muszę powtarzać ci, że nie jestem już dzieckiem i to od bardzo długiego czasu. Czy wam się to podoba czy nie, powiem mu prawdę. To jedyne wyjście w tej chwili. Jestem zmęczona kłamstwami i ukrywaniem się przed nim. Patrząc na możliwe skutki tej sytuacji, musi wiedzieć, co może nadejść. Tylko w taki sposób będę mogła go obronić – byłam zdeterminowana i stanowcza, a Francesco jedynie kręcił głową. – Mówiłeś, bym ci zaufała, teraz ja proszę cię o to samo. Proszę.
- Musisz spojrzeć na to realistycznie. Nie wiesz, co zrobi, kiedy się o wszystkim dowie. Jest w szoku, domaga się odpowiedzi, a gdy je otrzyma jego reakcja na to może być nieobliczalna.
- Jeśli ktoś tu jest nieobliczalny to właśnie ja. Cokolwiek byś nie powiedział Francesco, nie zmienię swojego zdania. Nasz plan działania ewidentnie się nie sprawdził, więc może pora go zmienić, nie uważasz? Gdziekolwiek byśmy nie poszli wszędzie czyha na nas niebezpieczeństwo, ryzyko tego, że nasza kryjówka zostanie odkryta. Nie mówię niczego nowego, czego nie powiedziałam ci już wcześniej, tylko tym razem, czas się do tego zastosować w stu procentach.
- Naprawdę ci na nich zależy...
- Tak, zależy mi na nich, tak jak na tobie, Amelii i Davidzie. Nie wiem, co zrobiłabym bez was. Dzięki wam i im, wiem jaka na pewno nie chcę się stać.
- Rozumiem cię. Naprawdę. Ale nie znasz go za długo?
- To prawda. Jednak ten czas był wystarczający, by stwierdzić, że Connor Peterson jest dobrym człowiekiem.
CZYTASZ
Blask Księżyca (tom 1)
Mystery / ThrillerIdealna rodzina, idealny dom, idealna szkoła, idealne miasto, zero zmartwień... Tak mogłoby się wydawać wszystkim, którzy znają Connora. Czy tylko on zauważa, że jego rzeczywistość jest zupełnie inna? Czy tylko on nie wie, jaką drogą powinien podąży...