Szłam przed siebie wolnym krokiem obserwując wschodzące słońce, które wznosiło się coraz wyżej. Promienie oświetlały moją skórę, jednak nie mogłam poczuć ich ciepła. W porównaniu do marzeń innych, moje było dość minimalistyczne. Moim głębokim pragnieniem było ponowne poczucie choć jednego promyka słońca na swojej skórze. Oddałabym wszystko za prawdziwie szczęśliwe i spokojne życie. Byłam zmęczona uciekaniem i ukrywaniem się. Czy kiedykolwiek ono się skończy? Patrząc prawdzie w oczy nie wiem, czy na to zasługuję. Gdziekolwiek nie pójdę śmierć i zniszczenie podążały za mną. Kiedy dochodziłam do centrum miasta, skryłam się w bocznych uliczkach. Stamtąd przez chwilę patrzyłam na działania policji i strażaków mające na celu dojście do sedna zdarzeń, jakie miały miejsce dzisiejszej nocy. Starali się jak najlepiej oszacować straty i uprzątnąć zniszczenia. Na pewno minie sporo czasu, zanim Ghostland odzyska swoją świetność. Miałam nadzieję, że nie zginęło zbyt wielu ludzi, a ranni otrzymali należną im pomoc. Jeden demon potrafił doprowadzić do czegoś takiego, to co dopiero cała ich armia? Nie wspominając o moim ojcu i jego lojalnych, okrutnych podwładnych. Wyobrażenie sobie tego aż ścisnęło mi serce. Odwróciłam się i starając się przejść niepostrzeżona ruszyłam do domu. Davida słyszałam już z końca ulicy, kompletnie odchodził już od zmysłów.
- Zbyt długo jej nie ma. Naprawdę nie rozumiem czemu pozwoliłeś jej zostać i powiedzieć o wszystkim temu chłopakowi. Nie znamy go. Nie wiemy, jak zareagował i co zrobi. Nie wiemy czy można mu zaufać. Mam dość czekania, nie mamy wyboru, musimy to zrobić.
- Zrobić co dokładnie? – zapytałam od razu po wejściu do środka i ponuro spojrzałam na Davida.
– Nareszcie! – krzyknął.
- I jak poszła rozmowa? – wtrąciła Amelia.
- Chyba dobrze.
- Chyba? – David zapytał poddenerwowany.
- Chyba, bo nie wiem, co Connor postanowi odnośnie jego wyjazdu. Powiedziałam mu całą prawdę. Wyjaśniłam, jakie konsekwencje mogą wyniknąć z tej sprawy. Dałam mu czas na przemyślenie tego, co usłyszał. A oprócz tego ponownie zasugerowałam wyjazd w bezpieczniejsze miejsce. Tym razem, wie czemu, dlatego jest większa szansa, że opuści miasto na dobre i zapomni o całej sprawie. Obiecał, że nikomu nie wygada o nas i o naszym świecie.
- I tak po prostu być może wyjedzie i nie zdradzi nikomu naszych sekretów? Tak? Naprawdę myślisz, że po tym, czego się dowiedział i doświadczył zachowa wszystko dla siebie?
- Czemu jesteś do niego tak negatywnie nastawiony?! Jak do tej pory nic nie zrobił złego! Ufam mu!
- O świetnie! Ufasz mu! – odparł z ironią. – Dobrze wiemy, jak skończył się ostatni raz, kiedy komuś zaufałaś bezgranicznie!
- David! – krzyknęła na brata Amelia podnosząc się z kanapy.
- Co?! Powiedziałem to, o czym wszyscy myślą, a nie mają odwagi powiedzieć – spuściłam swój wzrok w podłogę, kiwałam nerwowo głową, zaciskając wargi i westchnęłam.
- Jesteś hipokrytą, wiesz? – posłałam mu wrogie spojrzenie. – To samo, co powiedziałeś o Connorze równie dobrze możesz powiedzieć między innymi o Willu, Rose czy nawet Riley, do której jak wszyscy wiemy coś czujesz. Ufasz jej. Czemu wszelkie swoje obawy kierujesz właśnie do Connora, co? Dlatego, że jego rodzina jest sławna i istnieje większe prawdopodobieństwo, że mu uwierzą? A Will, Rose i Riley nie mają aż takich wpływów, więc idąc twoim tokiem myślenia, można powiedzieć, że są nikim, więc nikt nigdy im nie uwierzy w to, co wiedzą? O to ci chodzi? Bo jeśli tak, to nie musisz się martwić, gdyż jego rodzina się go wyrzekła.
- Co? Skąd wiesz? I dlaczego to zrobili? – spytała Amelia. Francesco zaś, który wciąż nie odezwał się ani słowem popatrzył na mnie ze zdziwieniem.
CZYTASZ
Blask Księżyca (tom 1)
Misterio / SuspensoIdealna rodzina, idealny dom, idealna szkoła, idealne miasto, zero zmartwień... Tak mogłoby się wydawać wszystkim, którzy znają Connora. Czy tylko on zauważa, że jego rzeczywistość jest zupełnie inna? Czy tylko on nie wie, jaką drogą powinien podąży...