Rozdział 15

17 3 0
                                    

Budzik od razu postawił mnie na nogi. Raz dwa szybko zabrałam się za jego wyłączenie. Nienawidziłam tego dźwięku. Od razu wprowadzał mnie w stan irytacji. Musiałam go w końcu zmienić, bo wiedziałam, że dłużej go nie zniosę.

- Już musimy wstawać? – ziewająco spytał Connor.

- Taaa... - prawie się przestraszyłam, gdy zobaczyłam siebie w lustrze. Wyglądałam okropnie, moje włosy skierowane były na cztery kierunki świata, a oczy miałam podpuchnięte od spania. Dziś wyglądałam gorzej niż wtedy, gdy się nie wysypiałam.

- Wyglądasz pięknie.

- Jasne.

- Mówię serio, niczym zaspana Miss Universe – zaśmiał się, a ja rzuciłam go poduszką i pokazałam środkowy palec.

- Bardzo śmieszne. I bądź ciszej z łaski swojej.

- Spokojnie, Francesco pewnie jeszcze śpi, jest w pół do siódmej – na nasze szczęście Francesco nie zorientował się, że Connor spał u mnie w pokoju. Kilka razy było bardzo blisko, ale udało nam się uniknąć przyłapania. Nie chcieliśmy kombinować, dlatego trzy czy cztery dni po nocowaniu w bunkrze porozmawiałam z nim i poprosiłam, by nie sprawdzał czy spałam w nocy. Przekonałam go argumentem, że myślenie o tym, że będę obserwowana na pewno negatywnie wpłynie na moje samopoczucie. Co więcej, bardzo źle będę czuła się z faktem, że specjalnie budziłby się, by sprawdzić czy wszystko gra. Oczywiście, poprosiłam go jedynie, by mnie obudził, jeśli nie wstałabym o siódmej godzinie. Zgodził się. W dodatku, kiedy Francesco już zasnął zamykałam ukradkiem swoje drzwi do pokoju. Po rozmowie, razem z Connorem czuwaliśmy w nocy, na wszelki wypadek, gdyby jednak Francesco nie dotrzymał umowy. Na szczęście niepotrzebnie się martwiliśmy. Zresztą ostatnio miał bardzo dużo roboty, siedział do późna w pracy, a do tego pozostawała jeszcze kwestia nierozwiązanej klątwy kamienia. Francesco był przez to kompletnie wyczerpany. Minął niecały miesiąc, a zagadka klątwy wciąż nie została rozwikłana. Przez prawie dwa tygodnie Riley, David i Francesco szukali jakichkolwiek informacji. Niestety bezskutecznie. Z tego względu postawili na metodę prób i błędów, próbując każdego zaklęcia z różnych kultur, które miało na celu zdjęcie klątwy z obiektów czy osób. Jak na złość i to nie przynosiło żadnych rezultatów. – Kurna, a to co było do cholery? – z myśli wyrwał mnie strzał dobiegający z dołu.

- To chyba znaczy, że Francesco jednak nie śpi – spojrzeliśmy się po sobie i momentalnie Connor zaczął się szybciej zbierać. Ostrożnie zaczął wychodzić przez okno, ale z nerwów osunęła mu się noga i zleciał na ziemię. Chwilę leżał na podłodze, kaszląc i próbując złapać oddech. Powoli wstał na nogi i bezgłośnie dał znać, że nic mu nie jest. Uspokoiłam się. Wziął leżącą obok niego torbę i odszedł. Ja za to poszłam na dół sprawdzić, co właściwie się stało. W drodze, na schodach nagle musiałam się szybko schylić. Dobrze, że miałam szybki refleks.

- O mój Boże! Mikeyla! Nic ci nie jest?

- Nie – spojrzałam na ścianę, na której widniała okrągła dziura, przez którą mogłam zobaczyć fragment kuchni. – Ale mogło! Co jest?!

- Wybacz – powiedział z zakłopotaniem Francesco. – Te zaklęcie odbiło się od kamienia.

- Więc... na kamieniu wciąż ciąży klątwa...

- Tak. I to było już nasze przedostatnie możliwe zaklęcie – stwierdził David.

- Jakie jest ostatnie? – spytałam zerkając na księgę, z której korzystali.

- Ostatnie jest jednym z najpotężniejszych, ale żeby zadziałało wymaga to dodatkowej siły księżyca, czyli potrzebujemy pełni, która jest jutro. To już nasza ostatnia deska ratunku – David był pod denerwowany z powodu bezsilności. – Ktoś naprawdę się postarał.

Blask Księżyca (tom 1)Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz