Francesco przez następne dziesięć minut siedział naprzeciwko mnie na kanapie przetwarzając wszystkie informacje, które mu przekazałam. Nie wyglądał na zachwyconego, byłam przygotowana na taką reakcję.
- Proszę, powiedz coś.
- Nie wiem, co powiedzieć – nerwowo wypuścił z siebie powietrze. – Braknie mi słów.
- Rozumiem to. Kto by pomyślał, że wydarzy się coś takiego. Nawet jeśli staram się trzymać z daleka od kłopotów one same przychodzą do mnie czy tego chce czy nie.
- Gdybym wtedy odebrał twoje telefony...
- Co byś zrobił? Nic nie poradziłbyś na to, co się wydarzyło. Najważniejsze jest to, że tymczasowo sprawa jest rozwiązana i czuje się dobrze, Will tak samo i nikomu więcej nic się nie przytrafiło od tamtego czasu.
- Kamień jest u Davida, tak?
- Tak. Teraz, gdy wróciłeś możemy spróbować zdjąć z niego klątwę.
- Nie „my", tylko ja. Ty powinnaś trzymać się od tego z daleka.
- Co? Czemu? Mogę przecież ci pomóc. Ta klątwa pewnie liczy sporo lat i dla jednego czarownika może być to o wiele za dużo. Będziesz potrzebował wsparcia.
- Dam radę. Tymczasem ty skupisz się na nauce i szkole.
- Jeśli chodzi o to...
- Coś się jeszcze stało pod moja nieobecność? - zapytał z lekka spanikowany.
- Nic. Chciałam porozmawiać z tobą o powrocie do praktykowania magii.
- Absolutnie nie.
- Francesco... proszę... - podniósł się z kanapy i zaczął ze zdenerwowaniem krążyć po pokoju.
- Nie. I to koniec tej dyskusji. Wiesz, dlaczego nie możesz używać czarów.
- Tak, ale...
- Żadnego „ale". Wystarczy, że uśpiłaś Connora, wtedy w bunkrze. Nic nie powiedziałem, bo rozumiem, że to była konieczność i nie było to jakieś potężne zaklęcie. Każde zaklęcie zostawia po sobie ślad. Zapomniałaś o tym? Jeden błąd i nas znajdą. Czy od tamtego czasu użyłaś mocy? Tylko nie kłam – patrzył na mnie przez chwilę. – Po twojej minie mam rozumieć, że tak?
- Tak, ale to było nieumyślne. Dwa razy stworzyłam iluzję.
- Co stworzyłaś?
- Iluzję. Za pierwszym razem leżałam na łóżku w swoim pokoju i gapiłam się w sufit. Rysowałam wzrokiem na nim różne konstelacje i tak dalej i zanim się obejrzałam obraz się urzeczywistnił. Trwało to bardzo krótko – na jego twarzy wymalowało się zaintrygowanie
- A za drugim?
- Stało się to samo tylko, że w salonie.
- I to też było nieumyślne?
- Nie – powiedziałam zaciskając zęby. – Nudziło mi się, więc chciałam sprawdzić czy będę w stanie to powtórzyć. Nie wiedziałam, że potrafię takie rzeczy. I się udało. Nic oprócz tego nie zrobiłam – Francesco kręcił głową. – Przepraszam. Nic przez to się nie stało, więc raczej nie było to zbyt widoczne zaklęcie.
- Perypetie z Connorem, używanie bez nadzoru magii i jeszcze do tego klątwa jakiegoś kamienia... po prostu świetnie – mówił to załamując ręce.
- Na pocieszenie mogę ci powiedzieć, że moje koszmary ustały – uśmiechnęłam się.
- Mówisz poważnie? Jesteś pewna?
CZYTASZ
Blask Księżyca (tom 1)
Mistério / SuspenseIdealna rodzina, idealny dom, idealna szkoła, idealne miasto, zero zmartwień... Tak mogłoby się wydawać wszystkim, którzy znają Connora. Czy tylko on zauważa, że jego rzeczywistość jest zupełnie inna? Czy tylko on nie wie, jaką drogą powinien podąży...