Panika

169 16 0
                                    

— Dobra. Gadaj o co chodzi – zarządał Sebastian, przyglądając się przy tym Fernando bardzo uważnie.

Gdy Alonso pojawił się z samego rana u progu domu Vettela, Niemiec był niemalże pewny, że coś się stało. Jego dawny kolega po fachu nie miał bowiem zwyczaju robić niezapowiedzianych wizyt tylko po to, aby poplotkować. A już na pewno nie robił tego typu wizyt przed południem. Coś było więc na rzeczy. Sebastian nie wiedział tylko co, a Hiszpan ani trochę nie pomagał mu w rozwikłaniu zagadki. Unikał bowiem rozmawiania o swoim życiu jak ognia.

— A pamiętasz jak Michael...? – Fernando, nadal miał zamiar paplać o wszystkim i o niczym. Nie dane mu było jednak dokończyć zdania, ponieważ Vettel, któremu puszczały nerwy, mu przerwał.

— Nando! Poważnie mówię! Mów do cholery o co chodzi. Widzę, że cię to męczy i jestem pewien, że wspominanie dawnych czasów nie rozwiąże twojego problemu. Nie denerwuj mnie więc i gadaj – powiedział Sebastian lekko podniesionym głosem, na co czterdziestodwulatek westchnął ciężko.

Fernando naprawdę chciał wyznać swojemu znajomemu co leżało mu na sercu. Z jakiejś przyczyny nie umiał się jednak przemóc. Najprawdopodobniej dlatego, iż doskonale wiedział, że gdy wypowie te słowa na głos, to nie będzie mógł sobie dalej wmawiać, że to, co wydarzyło się zeszłego dnia i w trakcie nocy było jedynie wytworem jego chorej wyobraźni. Co swoją drogą od chwili w której się obudził, non stop robił. Zakłamywał rzeczywistość i oszukiwał sam siebie.

— Mam problem – powiedział w końcu, drapiąc się przy tym z zakłopotaniem po głowie.

— No co ty kurwa nie powiesz? W życiu bym się nie domyślił – sarknął Sebastian.

— Mów o co chodzi. Wiesz, że kto jak kto, ale ja nie będę cię oceniał. Cokolwiek zrobiłeś, zrozumiem. Sam przecież nie byłem święty, jak byłem młody, a i teraz często rozumem nie grzeszę. Wrzuć z siebie to, co cię gryzie. Wujek Seb cię posłucha – oznajmił Vettel, uśmiechając się przy tym cwaniacko.

Niemiec przez ułamek sekundy wyglądał jak ten pełen życia, przebojowy, głodny zwycięstwa i wiecznie uśmiechnięty nastolatek z aparatem na zębach i ogromnymi aspiracjami w głowie, którego Alonso pamiętał z przeszłości. Ta chwilowa młodość, świeżość i radość w wyrazie twarzy Sebastiana spowodowały, że Hiszpan również poczuł się młodo. Jak niedoświadczony życiowo szczeniak, który miał zamiar poprosić o rady sercowe bardziej doświadczonego kolegę.

— Coś czuje, że tym razem nie powstrzymasz się od komentarza. Wplątałem się w coś średnio moralnego i mam wrażenie, że wciągnęło mnie to na tyle, że ciężko będzie się wyplątać – powiedział kierowca Astona.

— Okay, teraz to mnie zaciekawiłeś... – przyznał się Niemiec, który od zawsze lubił ciekawe ploteczki. Nigdy jednak ich nie rozpowszechniał. Takie zachowanie nie było według niego poprawne. Wychodził bowiem z założenia, że nie powinno się opowiadać innym tego, co ktoś przekazał w tajemnicy. Vettel nie przepadał również za rozprowadzaniem niesprawdzonych informacji, które często potrafiły zniszczyć komuś życie lub zszargać czyjąś reputację, która, choć częściowo połatana, nigdy całkowicie nie wracała do stanu wyjściowego.

— Przez przypadek poznałem kobietę, która w zatrważająco krótkim czasie całkowicie zawróciła mi w głowie. Próbowałem opierać się jej wdziękom. Przysięgam, że próbowałem, ale ostatecznie poległem na całej linii. Ona jest dla mnie jak jakiś pierdolony narkotyk. Jedno słowo, jeden dotyk i odłącza mi myślenie. Nigdy wcześniej nikt tak na mnie nie działał – wyznał Fernando, na co Vettel zaśmiał się pod nosem.

— W takim raziem wychodzi na to, że nigdy wcześniej nie byłeś zakochany – zauważył Sebastian, a jego słowa spowodowały, że Alonso aż wytrzeszczył oczy i otworzył szeroko usta.

Boyish feelings // Fernando AlonsoOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz