Problemy pokojowe

171 15 3
                                    

— Gdzieś ty się do cholery podziewał? – zdenerwowana Carter zapytała Lance'a w momencie, gdy tylko pojawił się w polu jej widzenia.

Alonso i Everly od ponad dwudziestu minut czekali, aż Kanadyjczyk zjawi się w salonie i zaprowadzi ich do przeznaczonych dla nich pokoi.

— Musiałem porozmawiać z gosposią. Wychodzi na to, że mamy mały problem – odparł, uśmiechając się przy tym przepraszająco. Dla wzmocnienia efektu podrapał się nawet z udawanym zakłopotaniem po szyi.

— Super. Jeszcze dobrze nie przylecieliśmy, a już są problemy – powiedziała rudowłosa bardziej do siebie, niż do swoich towarzyszy.

— Co się stało? – zapytał Fernando.

— Nie ma dla was osobnych pokoi. Musicie dzielić ze sobą przestrzeń. Do waszej dyspozycji jest dość duża sypialnia, ale z jednym łóżkiem – odparł mężczyzna, modląc się przy tym o to, aby jego przepraszająca mina była wiarygodna. Choć próbował wyglądać na zakłopotanego, w głębi duszy cieszył się bowiem ze swojego sprytnego planu, jak cholera.

Pomiędzy znajomymi na kilka chwil zapadła cisza, podczas której zarówno Brytyjka, jak i Hiszpan gapili się na Strolla z takim wyrazem twarzy, jakby właśnie poinformował ich o istnieniu ufo. Kanadyjczyk zaś cierpliwie czekał, aż do jego znajomych dojdzie sens wypowiedzianych przez niego słów.

— Ale jak to nie masz dla nas osobnych pokoi? – zapytała nagle Carter, przerywając przy tym ciszę, a jej głos brzmiał prawie jak pisk.

— Normalnie. Okazało się, że w dwóch z trzech gościnnych pokoi nastąpił wyciek wody. Jakiś problem z rurami w łazienkach. Wyciek już opanowano, ale trzeba naprawić uszkodzenia, a skoro już są naprawiane, to można przy okazji zrobić remont – wyjaśnił Lance, uśmiechając się przy tym niewinnie.

— I nie ma żadnych innych pokoi? W tak dużym domu? – zapytał Fernando, który nie do końca wierzył słowom swojego kolegi po fachu.

— Nie no, są jeszcze dwa. Jeden należy do mojego ojca, więc jest poza tematem. Drugi od zawsze zajmowała Chloe i co prawda mógłbym w drodze wyjątku ulokować tam Carter, ale z tego co słyszałem, to Chloe zastanawia się, czy nas nie odwiedzić, a co za tym idzie – musi mieć w razie czego wolny pokój. No i są jeszcze cztery pokoje dla naszej przemiłej służby, ale tutaj również wszystko jest zajęte, bo mieszkają na wyspie na stałe.

— Nosz kurwa mać! – zaklęła rudowłosa, przeczesując jednocześnie dłońmi włosy.

— Spokojnie, zarówno pokój jak i łóżko samo w sobie, są naprawdę sporych rozmiarów. Pomieścicie się – oznajmił Lance, uśmiechając się przy tym od ucha do ucha.

— Mam coś takie dziwne wrażenie, że ten rzekomy wyciek wcale się nie wydarzył – zakomunikował Alonso, obrzucając jednocześnie Strolla podejrzliwym wzrokiem.

—Może masz rację, może nie. Fakt jest jednak taki, że nasza wspaniała gospodyni Connie, właśnie ugaduje detale remontu z ekipką, która jeszcze dziś zjawi się na wyspie. Pokoje więc są nie do użytku i nic nie można z tym zrobić – odparł młodszy z mężczyzn, a następnie włożył dłonie w kieszenie swoich spodni.

Fernando od początku wiedział, że w całej tej przedstawionej przez Strolla historii było coś mocno nie tak. Taki zbieg okoliczności wydawał się zbyt „telenowelowy" aby mógł być prawdziwy. Mężczyzna nie mógł uwierzyć, że spotkał ich tak wielki pech, że dwa pokoje uległy uszkodzeniu, ale jednocześnie mieli tak duże szczęście, że jedna sypialnia nadal nadawała się do użytku. Takie sytuacje po prostu się nie zdarzały. Alonso szybko się więc zorientował, że o ile cokolwiek faktycznie się w owych pokojach wydarzyło, to było to sprawką jego zespołowego kolegi. Hiszpan miał niemalże całkowitą pewność, że Lance z premedytacją sprawił, że dwójka znajomych, która miała się ku sobie miała wylądować w tym samym pokoju, a wyraz twarzy mężczyzny, jego postawa oraz szeroki i wręcz bezczelny uśmiech, jedynie utwierdziły Fernando w tym, że jego podejrzenia były w stu procentach prawidłowe.

Pomimo tego, że Alonso był świadomy tego, że Kanadyjczyk sobie z nimi pogrywa, to póki co postanowił nie informować o tym fakcie panny Everly. Mężczyzna miał zamiar być pionkiem w tej nieznanej mu grze Lance'a. Chciał się poddać intrygom swojego zespołowego kolegi i zobaczyć, gdzie one go poniosą. Chciał sprawdzić czy Stroll jest na tyle skuteczną i upierdliwą swatką, aby złamać silną wolę Hiszpana. Bo co jak co, ale Alonso nie miał zamiaru przestać opierać się urokowi Carter. Ta zabójczo piękna, cholerne pociągająca kobieta była dla niego zbyt młoda i tyle. Choćby od tego zależał los świata nie miał zamiaru się z nią przespać. Nie mógłby przecież przelecieć córki Matthew. To kłóciło się w wszelkimi możliwymi zasadami moralnymi.

— To gdzie jest ten nasz pokój? – zapytała Carter zrezygnowanym tonem głosu. Kobieta była zbyt zmęczona po podróży, aby z kimkolwiek o cokolwiek się kłócić. Rudowłosa marzyła jedynie o ciepłej kąpieli, a zaraz po niej o długim, regenerującym śnie. Chciała wypocząć, aby mieć siłę na cieszenie się urokami wyspy. No i na ignorowanie swoich uczuć do Alonso, a ta konkretna czynność wymagała od niej kolosalnych ilości energii.

— Na piętrze. Drugie drzwi po prawej. Zaprowadziłbym was, ale muszę pogadać z naszym ogrodnikiem. Mam do niego kilka spraw. Jestem pewny, że traficie. W sumie są to jedynie drzwi, które nie zostały zamknięte przez Connie na klucz – odparł Lance, a następnie puściwszy uprzednio oczko w stronę swoich gości, obrócił się na pięcie i ruszył w stronę wyjścia z domu.

— To co? Na górę? – zaproponował Fernando, zachęcając przy tym Carter gestem dłoni, aby szła pierwsza, na co kobieta jedynie obrzuciła go lodowatym spojrzeniem, a następnie bez słowa, ruszyła we wskazanym przez Lance'a kierunku.

Widząc nieprzychylne zachowanie kobiety, Alonso westchnął ciężko, a następnie złapał w jedną rękę swoją walizkę, a w drugą walizkę Carter i podążył za rudowłosą.

Gdy dotarł na górę, od razu zobaczył, że drzwi do jednego z pokoi były uchylone. Pamiętając słowa Strolla, bez zawahania wszedł więc do środka i z uznaniem rozejrzał się po przestronnym wnętrzu.

Sypialnia urządzona była w jasnych kolorach. Ściany były pomalowane na kremowo. Zarówno podłoga, jak i wszystkie meble wykonane były z jasnego drewna. Pomieszczenie było przytulne i gustownie urządzone. Fernando nawet doszedł do wniosku, że musiała projektować je kobieta. Wystrój był bowiem zbyt delikatny i niewinny, aby mógł wyjść spod męskiej ręki. Wszystko w tej sypialni wydawało się czyste i niewinne. Nawet stojące pod ścianą duże łóżko, choć miało wysoki baldachim, to przez fakt, że wykonany został on z białego tiulu, wydawało się bardziej łóżkiem dla dziecka, niż meblem, na którym dwójka dorosłych osób mogłaby uprawiać seks. Spoglądając na to piękne, kuszące i pobudzające zmysłu łóżko Fernando poczuł nawet swojego rodzaju wyrzuty sumienia. Jego umysł wyobraził sobie bowiem Carter w owym łóżku. Nagą, spoconą, wyczerpaną i zaspokojoną. Z wypiekani na twarzy i potarganymi włosami. Taka wizja, choć niezwykle kusząca była jednak po prostu zła. Alonso nie powinien kochać się z panną Everly, a już na pewno nie w tym cholernym łóżku.

— A co ty tutaj przepraszam robisz? – rozmyślania Fernando zostały przerwane przez zimny ton głosu Carter, która stała w drzwiach do łazienki i z założonymi pod piersiami rękami, patrzyła się na Hiszpana.

— No przyszedłem do naszego pokoju – odparł, wkładając przy tym dłonie do kieszeni swych spodni.

— O nie, nie. To jest mój pokój, a ty śpij, gdzie chcesz. Mnie to nie obchodzi – oznajmiła Carter, podchodząc przy tym do mężczyzny, na co on posłał jej pełne zdezorientowania spojrzenie. Nie miał bowiem najmniejszego pojęcia, o co chodziło kobiecie.

— Jak to, przecież Lance powiedział...

— Nie ważne co Lance powiedział – przerwała mu panna Everly, a następnie, korzystając z rozkojarzenia Alonso, wypchnęła go za drzwi.

— Nie będziesz przecież dzielił łóżka i pokoju z... jak to ty mnie nazwałeś w samolocie?... a no tak! Z dzieckiem. Nie będziesz chyba spał z dzieckiem, prawda Fernando? Toż to przecież niemoralne – oznajmiła rudowłosa, uśmiechając się przy tym cwaniacko, a następnie zatrzasnęła zszokowanemu takim obrotem spraw Hiszpanowi drzwi przed nosem.

Fernando jeszcze przez kilka chwil stał niczym słup soli przed drewnianymi drzwiami, licząc przy tym, że może Carter jednak się nad nim zlituje i podzieli się pokojem. Gdy jednak po upływie kilkunastu minut, kobieta mu nie otworzyła, Alonso z ciężkim westchnięciem zszedł na parter w celu poszukania Lance'a, z którym miał zamiar spędzić resztę dnia na gadaniu i piciu. 

Boyish feelings // Fernando AlonsoOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz