Intuicja i kłamstwo

120 11 0
                                    

Był dzień kwalifikacji do Grand Prix Stanów Zjednoczonych. Carter spędzała czas w garażu Astona Martina i obserwowała jak każdy pracownik zespołu dwoił się i troił, aby wszystko zostało przygotowane jak należy przed rozpoczęciem Q1. Panna Everly już kilka razy miała okazję doświadczać weekendu wyścigowego zza kulis i za każdym razem robiło to na niej ogromne wrażenie. Świat Formuły 1 był skomplikowany. Uwzględniał masę obliczeń, niekończącą się ilość danych, oraz wiele, wiele godzin spędzonych najpierw na budowaniu, a później udoskonalaniu bolidu. No i oczywiście ewentualnym naprawianiu go po wypadku lub wystąpieniu usterki. Rudowłosej od zawsze imponowało jak wiele i w jak krótkim czasie potrafili zrobić pracownicy Astona. Ci niezwykle wykwalifikowani, inteligentni i mądrzy ludzie potrafili pracować dzień i noc, a presja czasu której częściej doświadczali niż nie doświadczali, wydawała się ani trochę na nich nie wpływać. Doskonali fachowcy ze stalowymi nerwami.

— Jak tak dalej będziesz gapiła się na tego Mike'a, to uwierzę, że naprawdę go lubisz – przy prawym uchu panny Everly nagle rozbrzmiał głos Lance'a, który spowodował, że kobieta aż podskoczyła na krześle. Brytyjka była do tego stopnia pogrążona we własnych myślach i zafascynowana tym, co działo przy bolidach, że nie zauważyła, jak Kanadyjczyk zajął miejsce tuż obok niej.

— Nie wiem o co ci chodzi. Lubię Mike'a. Fajny z niego przyjaciel – dwudziestolatka odpowiedziała zgodnie z prawdą.

Od momentu, w którym Matthew przedstawił Cooka swojej córce minęły już prawie dwa miesiące i choć w tym czasie Brytyjka z mechanikiem Astona widziała się zaledwie kilka razy, to wymieniali oni ze sobą non stop SMSy i regularnie do siebie dzwonili. Ich relacja, która rozpoczęła się dziwnie i niezręcznie, bardzo szybko przekształciła się w prawdziwą przyjaźń, a ostatnimi czasy Mike stał się dla Carter nawet bliższy niż Fernando, który z nieznanej Brytyjce przyczyny, zaczął się od niej odsuwać. Rzadziej się z nią kontaktował, a jak już doszło do rozmowy, to była ona dziwnie sucha. Panna Everly miała nieodparte przeczucie, że Alonso robił to celowo, starała się jednak zbytnio tym nie przejmować. Wiedziała bowiem, że ostatecznie wszystko się ułoży, a jeśli nawet w jej relacji z Hiszpanem coś się popsuło, to nie ma takich problemów, których nie da się naprawić i przezwyciężyć. Szczęście przecież zawsze ostatecznie zwycięża, prawda?

— Myślałem, ze chłopak – powiedział Stroll, uśmiechając się przy tym szelmowsko.

— Nie udawaj, że nie wiesz jaka jest prawda Lance. Twój wścibski nos na pewno dowiedział się o wszystkim niewiele później, niż się to wydarzyło.

— Masz rację Rudzielcu. Moje informacje zawsze są aktualne i prawdziwie.

— Tak też czułam – odparła Carter, a następnie ciężko westchnęła. Skoro zeszli z Lancem na temat jego wszechstronnej i – jak się czasami zdawało – nieograniczonej wiedzy, to pannę Everly kusiło, aby zadać Kanadyjczykowi jedno, konkretne pytanie. Pytanie, które od około tygodnia co chwile pojawiało się w jej głowie i za nic nie chciało głowy te opuścić.

— Co jest Rudzielcu? – zapytał kierowca Astona, który znał Brytyjkę na tyle dobrze, że doskonale wiedział, kiedy coś leżało jej na sercu.

— Nie wydaje ci się czasem, że Nando zrobił się ostatnio jakiś dziwny? – zapytała Carter po chwili ciszy, a wypowiedziane przez nią słowa spowodowały, że Lance'owi momentalnie zrobiło się zimno. Kanadyjczyk chyba po raz pierwszy w życiu pożałował swego wścibstwa. Pożałował, że posiada wiedzę na temat planów Alonso, ponieważ to oznaczało, że będzie musiał okłamać pannę Everly, która była przecież miłością jego życia. Nieodwzajemnioną i tragiczną, ale mimo wszystko miłością.

— Nieee... a przynajmniej nie w stosunku do mnie – mężczyzna postawił na półkłamstwo.

— No skoro ty tak mówisz, to pewnie mam jakieś omamy. Może to przez to, że Fernando zdał sobie sprawę, że sezon powoli się kończy. Może to przez nostalgie zrobił się taki nieobecny – powiedziała Carter bardziej do siebie, niż do swojego towarzysza.

— Możliwe, że tak jest, a nawet jeśli chodzi o coś innego, to nie masz się o co martwić. To Fernando, on jest po prostu dziwaczny i czasami robi naprawdę pokręcone, niezrozumiałe dla innych rzeczy – tym razem usta Lance'a opuściło pełne, paskudne kłamstwo. Kłamstwo, które zakuło jego serce i za które w przyszłości zapewne zapłaci. No chyba, że uda mu się przekonać Fernando, aby nie rzucał Carter, ale biorąc pod uwagę samozaparcie Hiszpana, to większe szanse Kanadyjczyk miał na przekonanie Christiana Hornera, aby dał mu miejsce w Red Bullu na następny rok.

— Skoro tak uważasz, to zapewne masz racje. Ty przecież jesteś dobrze zorientowany i wiesz wszystko – skwitowała rudowłosa, posyłając jednocześnie w stronę Strolla szczery, słodki uśmiech. Uśmiech, który sprawił, że mężczyzna poczuł się jak najgorszy zbrodniarz. 

Boyish feelings // Fernando AlonsoOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz