Efekty planu Lance'a

183 17 4
                                    

Lance, Scotty i Chloe siedzieli w salonie i pili poranną kawę. Poprzedni wieczór spędzili na należącej do przyjaciela rodziny Stroll wyspie, gdzie wzięli udział w hucznej imprezie, na której Scotty i Chloe bawili się nie gorzej, niż na własnym weselu. Tego samego nie można było jednak powiedzieć o Lance'u. Choć kierowca Astona Martina za wszelką cenę starał się dotrzymywać imprezowego kroku swoim towarzyszom, to jego myśli co chwile odpływały w stronę Hiszpana i Brytyjki. Stroll miał nadzieję, że jego działania zbliżą ich do siebie, a w efekcie czego zaczną w końcu być razem. Pomimo swoich optymistycznych myśli nie mógł jednak nie brać pod uwagę opcji, że zamknięcie w jednym pomieszczeni Fernando i Carter zakończy się po prosu katastrofą. Przez nadmierne przemyślenia impreza Lance'owi więc się nie udała, a i podczas śniadania nie mógł wysiedzieć na tyłku.

— Może jednak już do nich pójdziemy? – mężczyzna już kolejny raz tego dnia złożył tę samą propozycje, na co Chloe mimowolnie przewróciła oczami. Nie rozumiała bowiem zdenerwowania swojego brata. W jej mniemaniu nie było bowiem opcji, że Carter i Fernando pozostawieni sami sobie, nie poddali się w końcu łączącemu ich uczuciu. To było wręcz niemożliwe.

— Nie bądź taki Lance. Daj im się sobą w spokoju nacieszyć. Nie ma przecież jeszcze południa – odparł Scotty pomiędzy łykami swej czarnej kawy.

— No właśnie! Jest przed południem, a oni nie mieli zbyt wiele jedzenia. Co, jeśli są głodni? – Kanadyjczyk, którego wręcz zżerała ciekawość, nie dawał za wygraną.

— Wątpię, że umierają z głodu, ale znam cię na tyle dobrze, aby wiedzieć, że jak się przy czymś uprzesz, to nie odpuścisz, dopóki tego nie dostaniesz. Aby więc oszczędzić cierpienia sobie i mojemu cudownemu mężowi, proponuję więc wypuścić Fernando i Carter z tego cholernego pokoju. W najgorszym wypadku zastaniemy ich nagich w łóżku – odparła Chloe, a następnie za jednym zamachem dokończyła swoją kawę i wstała od stołu. Chwilę później to samo zrobili również towarzyszący jej mężczyźni.

Cała trójka w kompletnej ciszy przeszła pod drzwi prowadzące do pokoju panny Everly. Gdy Lance wkładał klucz do zamka, również nikt nie odezwał się ani słowem.

— To jak? Pukamy? Wchodzimy z rozpędu? – zapytał Stroll, który nagle stracił cały zapał do działania. Bał się bowiem, że to, co zastanie po drugiej stronie drzwi go zawiedzie. Bał się, że zobaczy smutną i zranioną Carter, a takiego widoku za nic w świecie nie chciał oglądać. Już sama wizja cierpiącej panny Everly łamała mu serce i był niemalże pewny, że gdyby zobaczył ją w stanie smutku, to serce to rozsypałoby się na kawałki i kto wie, może nawet dokończyłby to, co zaczął kilka miesięcy wcześniej. Tym razem upewniłby się jednak, że tnie dostatecznie głęboko.

— Przekręcanie klucza powinno narobić tyle szumu, że się zorientują, że wchodzimy. Jak bym po prostu bardzo powoli otwierał drzwi, aby w razie czego dać im szanse na zaprotestowanie – odparł Scotty.

— Okay, to otwieram – zakomunikował kierowca Astona Martina, a następnie przekręcił klucz w zamku, kładąc jednocześnie drugą rękę na klamce, którą w wręcz ślimaczym tempie nacisnął, uchylając w ten sposób drzwi.

Gdy z wewnątrz pokoju nie dobiegły żadne odgłosy, Stroll nieco się ośmielił i powoli wszedł do pomieszczenia, a zaraz po nim zrobili to Chloe i Scotty.

Gdy tylko cała trójka rozglądnęła się po pokoju uśmiechy, które gościły na ich twarzach, momentalnie z nich spełzły. W pomieszczeniu panował totalny nieład. Najróżniejsze przedmioty były porozwalane po podłodze, a kilka szklanych rzeczy było potłuczonych. Jeśli zaś chodziło o Fernando i Carter, to dzieliła ich możliwie największa przestrzeń, na jaką pozwalało rozstawienie mebli. Rudowłosa siedziała na łóżku, podczas gdy czterdziestodwulatek zajmował miejsce na fotelu, który ustawiony był po drugiej stronie pokoju. Zarówno Brytyjka, jak i Hiszpan mieli grobowe miny, a mężczyzna dodatkowo miał podbite oko i pękniętą dolną wargę. Na twarzy Carter znajdował się zaś rozmazany makijaż, który ją szpecił, zamiast dodawać uroku. Cała ta scena, wyglądała jak jeden, wielki obraz nędzy i rozpaczy.

— Osz kurwa – tylko tyle udało się wydukać Lance'owi, który jednocześnie ze zdenerwowania przeczesał dłonią włosy.

Choć Stroll spodziewał się tego, że jego plan może spalić na panewce, to widząc teraz do czego doprowadziły jego knowania, nie wiedział co miał począć. Nie miał pomysłu w jaki sposób naprawić relacje pomiędzy Hiszpanem i Brytyjką, po której było widać, że była podłamana. Jedyne, czego w tamtej chwili był pewny, to fakt, że musiał działać i to szybko. Wiedział bowiem, że jeśli nie uda mu się w najbliższej przyszłości poprawić humoru Carter, to on faktycznie może nie wytrzymać psychicznie i kolejny raz targnąć się na swoje własne życie. 

Boyish feelings // Fernando AlonsoOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz