Uzgadnianie wersji zdarzeń

148 13 0
                                    

 — I on ci serio coś takiego powiedział? – zapytał Lance, śmiejąc się przy tym do rozpuku.

Cała grupka, spędzających wakacje na wyspie osób siedziała przy stole w jadalni i spożywała wczesne śniadanie. Okazało się bowiem, że nie tylko Fernando i Carter nie chcieli marnować ostatniego dnia i wstali skoro świt. To samo tyczyło się również rodzeństwa Stroll oraz Scotty'ego.

— No tak. Według Matthew nikt, kto jest od Carter starszy i nikt, kto jest sławny na nią nie zasługuje – odparł Fernando, uśmiechając się przy tym kwaśno.

— Stary... jak on się dowie, że przeleciałeś jego córkę i to jak mniemam nie raz, to jaja ci przez gardło wyrwie – zakomunikował Stroll radosnym tonem głosu, za co zarobił szturchnięcie w żebra łokciem od Chloe.

Kanadyjka sądziła, że jej brat zachowywał się nieadekwatnie do sytuacji, która ani trochę nie była śmieszna. Carter i Fernando mieli poważny problem, który trzeba było dość szybko rozwiązać, a głupie żartowanie z zaistniałej sytuacji, tylko marnowało cenny czas.

— Ała! Za co to było? – zapytał kierowca Astona, rozmasowując jednocześnie bolące miejsce.

— Za zachowywanie się jak dzieciak. Wyśmiewasz Fernando i mówisz mu, co to Matthew z nim nie zrobi, a doskonale wiesz, że jeśli to ty byłbyś w takiej sytuacji, to ani trochę by ci do śmiechu nie było. Albo chowałbyś się za rękawem ojca, albo zachodziłbyś w głowę, żeby wymyśleć coś sensownego. Przestań więc się wydurniać i zrób pożytek ze swojego mózgu, skoro i już go masz – odparła Stroll twardo, na co Scotty parsknął śmiechem. Od zawsze rozbrajało go bowiem, jak szybko i skutecznie Chloe potrafiła zawstydzić swojego brata czy też postawić go do pionu.

— Teraz ty zaczynasz? – Kanadyjka zwróciła się do swojego męża, obrzucając go jednocześnie tak groźnym spojrzeniem, że mężczyźnie momentalnie odechciało się śmiać.

— Oczywiście, że nie – odparł przyjmując poważną minę.

— To wspaniale. Skoro opanowaliśmy mentalne dzieci, to proponuje wrócić do tematu – oznajmiła Stroll, na co wszyscy trzej mężczyźni skinęli twierdząco głową.

— No tak... to skoro już wiemy, co Fernando usłyszał od mojego ojca, to sprawa jest jasna. Do mojego ojca nie mogą dotrzeć żadne informacje o tym, co wydarzyło się pomiędzy mną a Fernando i tym, co się jeszcze wydarzy, o ile się wydarzy – powiedziała Carter, a jej słowa spowodowały, że Alonso szybciej zabiło serce. Jeśli wszystko dobrze zrozumiał, to Brytyjka dopuszczała kontynuowanie ich romansu, a to cieszyło go niezwykle. Istniał bowiem cień szansy, że z końcem letniej przerwy w sezonie ich znajomość wcale się nie zakończy.

Choć słowa panny Everly wywołały u Hiszpana radość, to mimo wszystko wolał on nie robić sobie zbyt wielkich nadziei. Żył już bowiem na tym świecie stanowczo zbyt długo, aby wierzyć w bajki o dobrym i szczęśliwym zakończeniu. Życie nauczyło go, że zawsze lepiej jest spodziewać się gorzkiej porażki, niż słodkiego sukcesu, który w ostateczności nigdy miał nie nadejść. No bo jak para, którą dzieliło ponad dwadzieścia lat mogła być w szczęśliwym i akceptowalnym społecznie związku? Nie mogła i Fernando był tego boleśnie świadomy. Mimo wszystko chciał jednak cieszyć się piękną, cudowną i pełną życia Carter, dopóki tylko mógł.

— Ja rzecz jasna nie pisnę słówka. Dla twojego i swojego dobra – odparł Alonso, kładąc jednocześnie dłoń na udzie rudowłosej.

— Jak na moje oko to bardziej dla swojego – wtrącił się Lance, za co zarobił ostrzegawcze spojrzenie od Chloe.

— My też nic nikomu nie powiemy, prawda słońce? – Scotty zapytał swojej żony, na co ta jedynie pokiwała twierdząco głową.

— No ja rzecz jasna też nie. Ani Matthew, ani ojcu, ani nikomu z Astona, ani nikomu innemu. Wszystko, co wiem o waszej relacji, będę trzymał w tajemnicy – zapewnił Kanadyjczyk, który choć miał ubaw z sytuacji w jaką wplątał się Fernando, w gruncie rzeczy nie życzył mu źle.

Lance chciał, aby jego zespołowy kolega był szczęśliwy. Pragnął również szczęścia Carter, a jeśli mieli oni być szczęśliwi razem, to pomimo uczuć, które sam żywił do rudowłosej, był w stanie taki stan rzeczy zaakceptować. Na tyle, na ile będzie mógł, miał zamiar pomagać im ukrywać łączącą ich relacje i jako bliski znajomy zarówno panny Everly jak i Alonso, przeczyć ewentualnym plotkom.

— A co z pracownikami wyspy? Co z Connie i resztą? – zapytał Hiszpan, którego właśnie oświeciło, że ci ludzie również zapewne widzieli i słyszeli to i owo, a nikt nie lubi plotek bardziej, niż pracownicy bogatych i wpływowych osób.

— Oni są bardziej naszymi przyjaciółmi, niż pracownikami. Wiedzą, że to, co wydarzyło się na wyspie, na wyspie zostaje. Na wszelki wypadek poinstruuje ich jednak co i jak – odparł Lance.

— Okay, to skoro kwestię ewentualnego wygadania się mamy za sobą, to teraz musimy ustalić wspólną wersję wydarzeń. Matthew na pewno będzie pytał o to, co działo się na wakacjach. Na pewno będzie go ciekawił fakt, jak dogaduje się z jego córką. Musimy więc mieć spójne historie bo inaczej zorientuje się on, że go okłamujemy, a wtedy zapewne zacznie węszyć – oznajmił Fernando.

— Im historia będzie prostsza, tym lepiej – wtrącił się Scotty.

— Dokładnie – zgodził się z nim Hiszpan.

— Polubiliśmy się z Carter i spędzaliśmy ze sobą sporo czasu. Rozmawialiśmy i żartowaliśmy, ale nic więcej. Zachowywaliśmy się jak normalni znajomi i tyle. Jak nie będziemy kombinować, to się nie pogubimy – dodał po chwili, a następnie napił się swojej gorącej jeszcze kawy.

— A według mnie potrzebujemy szczegółów. Co jeśli Matthew zacznie wypytywać ciebie lub Carter, a wy nie będziecie mieli przećwiczonych konkretów? – zapytał Lance.

— Daj spokój. Mój ojciec nie będzie nic podejrzewał. Nawet przez myśl mu nie przejdzie, że jego córka zaczęła romans z mężczyzna dwukrotnie od niej starszym – wypaliła Carter, zanim zdążyła ugryźć się w język. Tyle czasu zajęło jej przekonanie Fernando, ze dzieląca ich różnica wieku nie ma znaczenia, a teraz poniekąd bezmyślnie przyznała mu racje.

— I prawidłowo, bo nie powinnaś zadawać się z kimś tak bardzo starszym. Ja mógłbym być przecież twoim ojcem – odparł Hiszpan gorzko, zdejmując jednocześnie dłoń z uda kobiety.

Atmosfera w pomieszczeniu z w miarę luźnej, nagle zmieniła się napiętą.

— Ale nie jesteś nim. Tak, jesteś ode mnie starszy. Tak, może nie każdy to zaakceptuje, ale ja mam to daleko w poważaniu. Nie żałuje tego, że ci się oddałam i nie żałuje żadnej sekundy jaką z tobą spędziłam. Gdybym miała możliwość wybrać kolejny raz – wybrałabym tak samo. Nie żałuje bo jest mi z tobą dobrze i uwielbiam twoje towarzystwo – Carter powiedziała do Fernando, który nie spodziewając się takiego wyznania, aż otworzył w szoku szeroko usta.

— Ja też nie żałuje. Jesteś cudowna, tylko... – czterdziestodwulatek odezwał się po chwili namysłu, nie dane mu było dokończyć ponieważ panna Everly zasłoniła mu usta swoją dłonią.

— Nie ma żadnego „tylko". Nie ma żadnego „ale". Nie powinno się tłumić uczuć, ani za nie przepraszać i ty tez nie będziesz – rudowłosa nie wiedziała skąd wzięła się w niej taka stanowczość, ale podobało jej się to. Fajnie było umieć walczyć o swoje.

Pomiędzy kochankami na kilka chwil zapadła cisza wynikająca z faktu, ze Alonso po prostu nie wiedział, co miał powiedzieć. Taki stan rzeczy nie przeszkadzał jednak Brytyjce, która zorientowawszy się ze nie uzyska żadnej odpowiedzi od mężczyzny, namiętnie go pocałowała.

Gdy Hiszpan i panna Everly zaczęli dzielić pieszczotę Scotty i Chloe z przyzwoitości odwrócili wzrok. Jeśli zaś chodziło o Lance'a, to bezwstydnie gapił się on na całujących się ludzi. Kanadyjczyk wychodził bowiem z założenia, że zbyt wiele wysiłku kosztowało go spikniecie tej dwójki, aby teraz na nich nie patrzeć. To było po prostu jego prawo. 

Boyish feelings // Fernando AlonsoOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz