Rozterki na trawniku

166 17 0
                                    

Fernando siedział po turecku na trawniku i w złości wyrywał pojedyncze źdźbła trawy. Mężczyzna był wkurzony na samego siebie. Choć na rękę było Alonso, że Carter trzymała się od niego z daleka. To za nic w świecie nie chciał, aby rudowłosa się na niego gniewała. Nie chciał, aby było jej z jego powodu smutno. Gdy nazwał ją „dzieckiem" w ogóle nie myślał. Dał się ponieść emocjom. Był rozjuszony i nie panował nad tym co mówił. To cholernie głupie słowo po prostu wymsknęło mu się z ust, a gdy już wybrzmiało, to było za późno aby je cofnąć.

Hiszpan wiedział, że panna Everly miała całkowite prawo do bycia zdenerwowaną. Uraził przecież jej dumę. Potraktował, jak niegodnego równego traktowania podlotka, a nie jak kobietę, którą przecież w gruncie rzeczy była. Alonso wychodził z założenia, że zasłużył sobie na to, jak został potraktowany przez rudowłosą. Niemniej jednak fakt, że Carter wyrzuciła go z pokoju i pozbawiła swojego towarzystwa, wywołał u niego smutek. Smutek, który go jednocześnie dziwił i przerażał. Fernando bowiem zbyt krótko znał córkę Matthew, aby mogło brakować mu jej towarzystwa, a przynajmniej z takiego założenia wychodził. Kierowca Astona Martina przez całe swoje, wcale nie takie krótkie życie twierdził, że aby między dwójką osób zrodziła się silna więź potrzebny jest czas. Lata znajomości rodziły prawdziwe przyjaźnie, czy też trwałe związki. Wszystko, co było budowane na chwilowym zafascynowaniu drugim człowiekiem, szybko się kończyło. Nie było to również ani silne, ani tym bardziej uzależniające. Gdy więc zaledwie kilkadziesiąt minut rozłąki z Carter spowodowało, że czterdziestodwulatkowi zaczęło jej brakować, to przestraszył się on nie na żarty. Tak silne uczucia w stosunku do kogoś, kogo niedawno poznał nie mogły oznaczać niczego dobrego, a już na pewno nie w momencie, gdy dwójkę zainteresowanych sobą osób dzieliły ponad dwie dekady.

— Nie radziłbym tak masakrować tego trawnika. Ogrodnik cię chyba za to powiesi – z prawej strony Alonso dobiegł go nagle głos Lance'a, na co Hiszpan, wyrwany z głębokiego zamyślenia, aż się wzdrygnął.

— Przepraszam. Zamyśliłem się i jakoś tak z automatu zacząłem – odparł Fernando, otrzepując przy tym dłonie z trawy, którą przed chwilą wyrwał.

— Tak długo, jak Thomas nie zauważył twoich poczynań, to będziesz żył, ale nie radził bym ci więcej tego robić. Nasz ogrodnik naprawdę lubi swoje rośliny. Dba o niej, jak matka dba o swoje dzieci – oznajmił Stroll, a następnie usiadł obok swojego kolegi po fachu.

— Zapamiętam. Następnym razem, jak coś będzie mnie męczyło, to spróbuje utopić się w oceanie. Żadne rośliny w ten sposób nie ucierpią – powiedział Hiszpan, zanim zdążył ugryźć się w język.

— Gadaj co cię trapi. Wujek Lance postara się coś doradzić – powiedział Stroll, uśmiechając się przy tym ciepło, a następnie puścił w kierunku swojego towarzysza oczko.

Fernando kolejny raz nie miał zamiaru zwierzać się Kanadyjczykowi i kolejny raz przypadkiem zaczął temat. Stroll słynął zaś z tego, że jeśli chciał się czegoś dowiedzieć, to męczył swoją ofiarę tak długo, aż uzyskał satysfakcjonującą odpowiedź. Poza tym Lance, jeśli chodziło o kontakty między ludzkie, potrafił być naprawdę inteligentny i spostrzegawczy. Po chwili namysłu Alonso doszedł więc do wniosku, że rozmowa z zespołowym kolegą raczej mu nie zaszkodzi, a nawet może pomóc. Kanadyjczyk przecież nie tylko od lat znał pannę Everly, ale również był bardzo zbliżony do niej wiekiem. Mógł więc wiedzieć, jak działa umysł rudowłosej, oraz jak interpretować jej często impulsywne zachowanie. Fernando co prawda wiedział, że nie powinien niczego brać za pewnik. To, że Stroll znał córkę Matthew nie oznaczało przecież, że mógł przewidzieć każdą jej myśl. Hiszpan jednak tak mało wiedział, o Brytyjce, że każda pomoc i każdy skrawek prawdziwej informacji, były na wagę złota.

Boyish feelings // Fernando AlonsoOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz