Mydlenie oczu

126 14 0
                                    

Lance i Fernando siedzieli na skórzanej kanapie w mieszkania Strolla. Hiszpan chwilę wcześniej skończył odpowiadać o tym, w jaki sposób doszło do udawanego związku pomiędzy Carter, a Mikem.

— I ty się serio na to zgodziłeś? – zapytał Kanadyjczyk, który nie dowierzał w to, co chwile wcześniej usłyszał od swojego zespołowego kolegi.

— No tak. To było dość logiczne posunięcie. W ten sposób Matthew jest szczęśliwy i mamy go jednocześnie z głowy. Na pewno będzie chciał dać swojej córce nieco prywatności i spokoju, a już na pewno nie będzie wchodził do zajmowanych przez nią pomieszczeń bez pukania. Żaden ojciec nie chce przecież zobaczyć na własne oczy, jak ktoś posuwa jego córkę. Taki widok byłby traumą na całe życie – odparł Fernando.

— I serio ci to nie przeszkadza?

— Szczerze? Trochę przeszkadza, ale mocno pomaga fakt, że wiem, że Mike jest gejem. Gdyby Carter udawała związek z facetem który byłby hetero, to najprawdopodobniej skręciłbym mu kark po tym, jakby ją pierwszy raz przytulił, czy też złapał za rękę – wyznał czterdziestodwulatek, na co Lance lekko się uśmiechnął.

— Taki stary, a taki zazdrosny – Stroll powiedział bardziej do siebie, niż do swojego rozmówcy, kręcąc przy tym przecząco głową.

— Nie jestem zazdrosny – odburknął Fernando.

— Tia... właśnie widać – powiedział Lance, którego zachowanie Alonso zaczynało coraz bardziej bawić.

— Poważnie, nie jestem. Jestem za stary na takie akcje, to wymagałoby bycia poważnie zakochanym, a ja i tak nie planuję ciągnąć tej całej znajomości z Carter jakoś mega długo, dlatego też dobrze, że zaprzyjaźniła się z Mikem. Przyda jej się ktoś, kto zajmie jej uwagę i rozkojarzy ją na tyle, że możliwe, że nawet nie zorientuje się, że przestanę się do niej odzywać – oznajmił Fernando, zanim zdążył ugryźć się w język. Gdy tylko mężczyzna zdał sobie sprawę z tego, czym właśnie podzielił się z Lancem, zasłonił szybko usta dłonią, a jego oczy przybrały rozmiary piłeczek golfowych.

— Co proszę? – Kanadyjczyk zapytał podniesionym tonem głosu.

Stwierdzenie, że Stroll nagle zapałał gniewem w stosunku do swojego zespołowego partnera byłoby sporym niedopowiedzeniem. Lance nie był głupi, dlatego też momentalnie wyłapał sens słów Fernando. Doskonale wiedział, że czterdziestodwulatek w najbliższym czasie planował porzucić Carter. Jego słodką, cudowną, idealną Carter, za której miłość on sam byłby w stanie poświęcić wszystko. Całe swoje bogactwo, wszystkie marzenia, a nawet życie. Stroll zrobiłby wszystko, aby tylko zdobyć miłość panny Everly, a Fernando, który pomimo tego, że nie chciał i się długo opierał tak po prostu miłość tę dostał, chciał ją teraz podeptać i wyrzucić do śmieci. Jeśli faktycznie taki był plan Hiszpana, to według Lance'a było to po prostu żałosne. Nie można tak okropnie bawić się czyimiś uczuciami. Mydlić im oczu, że wszystko jest dobrze, gdy za kurtyną planuje się zerwanie. To było po prostu okrutne.

— Ona jest cudowna Lance. Naprawdę jest, tylko że nie mogę jej pozwolić na to, żeby sobie zmarnowała ze mną życie. Ja jestem dla niej po prostu za stary i o ile teraz jestem w dobrej kondycji fizycznej i psychicznej, to co będzie za dwadzieścia, czy trzydzieści lat? Ona dalej będzie piękna i względnie młoda, a ze mnie będzie stary dziad, który z każdym rokiem będzie coraz bardziej niedołężny. Ona zasługuje na kogoś w jej wieku. Kogoś z kim się zestarzeje. Ja najprawdopodobniej umrę przed nią i to sporo przed nią. Wiążąc się z nią na dłuższą metę i układając razem nasze życie zmarnowałbym tylko jej potencjał, który ma przecież ogromny. Jest piękna, mądra i ma wspaniały charakter. Szybko sobie kogoś znajdzie i zapomni o mnie – odparł Fernando, starając się jednocześnie powstrzymywać przed wybuchem płaczu. Choć wypowiedziane przez niego słowa miały sens i miał zamiar się ich trzymać, to perspektywa zerwania z Carter bolała go jak cholera. Ta młodziutka, rudowłosa kobieta w krótkim czasie skradła mu serce i wywróciła życie do góry nogami. Alonso za nic w świecie nie chciał jej stracić, ale jednocześnie wiedział, że tak będzie lepiej, że w ogólnym rozrachunku Carter będzie szczęśliwsza w ten sposób. Z młodym mężem, który będzie w stanie dotrzymać jej kroku jeszcze przez kilka dobrych dekad.

— Głupie pierdolenie – warknął Lance, a następnie ku ogromnemu zdziwieniu Fernando poderwał się z kanapy i szybkim tępem pomaszerował na balkon. Kanadyjczyk musiał zaczerpnąć świeżego powietrza, wypalić paczkę papierosów, lub skoczyć z barierki. Nie zdecydował jednak jeszcze, na którą czynność ostatecznie postawi. Jedyne, czego był pewny, to fakt, że musiał na chwilę oddalić się od Alonso, bo w przeciwnym razie najprawdopodobniej urwałby mu jaja. 

Boyish feelings // Fernando AlonsoOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz