𓆩ӾŁꝞ𐏑𓆪

73 5 5
                                    

°•✮•°

Wyspa Pereł, Imperium Rivem 1533

San siedząc przy biurku i obserwując śpiąca w pudełku postać zastanawiał się jak powinien przeprowadzić rozmowę z Wooyoungiem. Nigdy nie rozmawiał z nikim na temat uczuć. Nie umiał i stresował się taką odpowiedzialnością. Pewnie w normalnych okolicznościach zacząłby dłubać nożykiem w drewnie lub zniszczyłby coś, ale że tym razem nie miał takiej możliwości, zostało mu jedynie przygryzanie wnętrza policzka.

Jak zacząć rozmowę? Jak zaczyna się takie rozmowy? Zwykle pozostawiał takie sprawy Seonghwie. Tym razem też marzył o tym, by starszy mu pomógł, siedział obok na koi i wysłuchał jego nieskładnych obaw.

Przeczesał czarne włosy, odchylając się w tył na krześle. Ile czasu minęło? Wooyoung coś długo nie wracał, a kroki i krzyki wcale nie ucichły. Pirat postanowił sprawdzić, co dzieje się na górze.

Wyszedł po cichu z kajuty i dosyć szybko, bo na tym samym korytarzu, natrafił na dwójkę grubszych obskurnych piratów, których chyba widział pierwszy raz na oczy. Wyciągnął rapier i wymierzył w przeciwników, którzy nie zauważając go, szli w stronę kajuty kapitana.

- co on sobie myśli, że będziemy nawalać się za jego idiotyzm? - nieznajomy burczał pod nosem. Był dużo niższy od swojego kompana, posiadał rude włosy oraz niebieskie oczy północy.

- kim wy jesteście? - San warknął dotykając końcówką broni w plecy niższego z nich. Ten zaskoczony odwrócił głowę, szybko odskakując od ostrza.

- szukamy kuchni - powiedział drugi zadziornie się uśmiechając - wiesz, nie bądź zły, nie chcemy źle.

Był wyższy od poprzedniego. Miał na sobie skórzaną kamizelkę i gruby pas, który spinał tłustą skórę brzucha. Był trochę siwy, choć większość włosów przeminęła z wiatrem.

- no, my to się niebawimy w te całe napierdalanie na siebie nawzajem.

- kim wy do cholery jesteście? - San zmrużył jedno oko, próbując rozszyfrować znajome rysy twarzy. Chyba skądś kojarzył tę dwójkę, nie pamiętał jednak skąd.

- jak to? Nie poznajesz nas? Starych dobrych kumpli? Kwon i Oh, nic ci go nie mówi? - wyższy uderzył Choia w ramie przyjacielskie się uśmiechając.

- nie.

- my od Bang Chana! - dodał rudzielec, przystępując do ogłupionego pirata, ale San słysząc te słowa, już wszystko wiedział. - Choi S-San? - Ustawił przed siebie miecz i idąc wprost na dwójkę wystraszonych przeciwników zagonił ich do otwartej na oścież kajuty Yunho. Zamknął drzwi pozostawiając dwójkę skonfundowanych wrogów - ej no San!- słyszał krzyki dochodzące za drzwi - nie poznajesz starych dobrych kumpli?! San!

San za to miał już świadomość co dzieje się na pokładzie. Najpewniej właśnie teraz Bang Chan razem ze swoją zgrają niewolniczych idiotów napadł na ich statek oraz postanowił zmierzyć się z kapitanem na śmierć i życie. Od zawsze chciał być lepszy od Hongjoonga.

Zawsze taki był. Nie liczył się z innymi, widział tylko siebie. Egocentryczny, narcystyczny dupek uzależniony od alkoholu.

Gdy stanął na ciężkich deskach pokładu, zdezorientowany zdał sobie sprawę, że przed jego oczami odbywa się jedną z większych masakr, jakich w życiu doświadczył. Szybko przeleciał wzrokiem po walających się ciałach i z nieopisaną ulgą zauważył, że żaden z nich nie przypominał jego kompanów. Następnie przeszedł do obserwowania tych żywych, walczących lub zwijających się z bólu.

Fairy Bones [woosan] ✓Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz