20. To tylko sen

10.8K 285 564
                                    

Kylie P.O.V

Bolało mnie chyba wszystko, ale najbardziej głowa. Czułam mocne ciśnienie, a słyszałam szum i  jakieś pikanie.

Co się, do cholery, stało?

Słysząc, parę głosów i jakieś obijający o siebie metal, zacisnęłam jeszcze mocniej powieki, pomimo, że nawet ich nie otworzyłam. Próbowałam ruszyć ciałem, ale coś mnie zabolało w okolicy żeber.

Nie mam pojęcia ile czasu tak leżałam, ale w końcu zaczęły do mnie docierać jakiekolwiek bodźce.

— Masz trawkę?

To były pierwsze słowa, które usłyszałam, zaraz po przebudzeniu się. Mrugałam powiekami, próbując się trochę przyzwyczaić do dziwnie jasnego światła.

— Chyba sobie, kurwa, żartujesz, że w jebanym szpitalu będziesz jarać zioło.

Kolejny głos, tym razem damski i bardzo specyficzny. Znałam go.

— Może przestaniecie gadać o trawie przy dziecku? — warknął jakiś inny ton głosu. Go zaś również skojarzyłam.

— I tak śpi — odezwał się ten pierwszy głos. — nie słyszy. 

— Śpisz, kurwa, na kanapie. — burknęła kobieta.

— Ej! No, kochanie! Tak się nie robi! Carlos bez Ashy jest jak Carlos bez zioła!

— Zamknij, kurwa, mordę, białasie. Jeszcze ją obudzisz.

Ten głos spowodował, że zaczęłam się już praktycznie przebudzać. Jęknęłam z bólu żeber, a potem poruszyłam ręką.

— Chyba już się zaczęła przebudzać. — odezwał się drugi głos.

Poczułam, jak ktoś trzyma moją prawą rękę. Mocno i tym samym dawało mi to poczucie ciepła oraz bezpieczeństwa. Kiedy otworzyłam już całkowicie oczy zobaczyłam Carlosa, który siedział na parapecie, a obok niego Ashe, która opierała się o parapet, trącając narzeczonego ramieniem, Tony i Madison, którzy siedzieli na krzesła obok mojego łóżka, mając na rękach małą, śpiącą blondyneczkę. Dziewczynka miała na nadgarstku bandaż, pojedyncze siniaki i parę zadrapań na twarzy. Tony trzymał ją na rękach, kiedy ona słodko drzemała. Spojrzałam w prawdą stronę i ujrzałam mojego bruneta.

Na jego twarzy widniało wyraźne zmęczenie. Było parę plastrów w okolicy jego brwi, ale też i na czole.

— O kurwa, czyli jednak Kylie Manson nic nie zabije.

Pierdolony Carlos.

— Widzę, że nowa fryzurka ci się podoba — zwróciłam uwagę na jego włosy. A raczej ich brak.

— Żebyś wiedziała. — udawał, że przejeżdża dłonią po włosach. Zaśmiałam się cicho.

— Jak się czujesz? — zapytał mnie miło Solan.

— Nie jest źle — i wtedy poczułam ten okropny ból. — No może jednak źle.

— Ja pierdolę. — szepnął do siebie. — Zawołam lekarza.

— Pamiętasz co się stało? — zapytała Madison.

— Ja... — zaczęłam. — Chyba nie za bardzo.

— Kurwa. — szepnął Tony. — Dobra, będę ci mówił, co się mniej więcej wydarzyło, a ty spróbuj sobie przypomnieć.

— W porządku.

— Więc... Rano zadzwoniłem do ciebie, czy mogę zostawić u was Suzan, zgodziłaś się, więc ją przywiozłem. Solan mówił, że robiłaś sobie makijaż, a z tobą Suzan. Później chcieliście pojechać na lody i jadąc uderzył w was samochód, pamiętasz to? — chyba pierwszy raz słyszałam, aby głos Tony'ego był taki poważny. Tony przecież nigdy nie był poważny.

Riding With Snakes 18+Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz