2. Obraz

9.7K 309 406
                                    

Solan P.O.V

Kończyłem podpisywać ostatni papier aż w końcu mogłem odłożyć pióro na biurko. Odchyliłem się mną krześle wzdychając, a drzwi do mojego gabinetu w pracy się gwałtownie otworzyły.

-Siema, stary!- krzyknął Tony rzucając się na skórzaną kanapę dla klientów. Wyjął z kieszeni jednorazówkę i zaczął się zaciągać, wypuszczając chmurę.

Co za idiota.

-Musisz tu jarać?- burknąłem i w sumie sam odpaliłem ostatniego papierosa czarną zapalniczką.

-Pieprzony hipokryta z ciebie.- zaśmiał się.- Co dziś robisz?

-Jadę na tor.- wzruszyłem ramionami trzymając peta w ustach i sprzątając na biurku. Co prawda miałem od tego panie sprzątające, ale sam lubiłem posprzątać na miejscu, którym zawsze pracuje. Podciągnąłem rękawy czarnej koszuli do łokci ukazując przy tym dwa wytatuowane rękawy i wplątałem palce we włosy roztrzepując je.

-Jeździsz tam prawie codziennie od pięciu lat, Solan.- powiedział odrobinę poważniej. Przekręciłem oczami.

I pięć lat temu zgubiłem swoją gwiazdkę.

-No i?- zapytałem lekceważąco.

-Co jest, Solan?

-A co ma być?- prychnąłem mając już powoli dość tej nędznej gatki.

-Od jebanych pięciu lat jesteś na torze niemal codziennie, imprezujesz często i się do tego upijasz do nieprzytomności, palisz conajmniej paczkę dziennie, nie sypiasz, mało jesz, więc się pytam: co jest, do cholery?- syknął i podniósł się z miejsca podchodząc do biurka. Przewróciłem oczami.

-Pytasz o to od pięciu lat- westchnąłem wkładając teczkę do szuflady.- i odpowiedź jest taka sama, jak zawsze: nic mi nie jest.- skłamałem.

-Kłamiesz.

Jebaniutki, przejrzał mnie.

-Daj sobie z tym spokój, Tony. Panuje nad sytuacją.- zapewniłem.

-Panujesz?- prychnął.- Zajebiście dobry żart, Solan. Uzależniłeś się od alkoholu, przyznaj to.

-Nie jestem uzależniony, ogarnij się, Tony, dobrze ci radzę.- zagroziłem unosząc palec do góry.

-Każdy uzależniony tak mówi.- nie dawał sobie spokoju.

Tony był dla mnie jak brat i był najbliższą mi osobą, ale momentami żałowałem, że wie o mnie tak dużo.

-Tony.- warknąłem ostrzegawczo.

-Dobra, skoro twierdzisz, że nie jesteś, to od teraz przez miesiąc nie tykasz alkoholu. Nawet jebanej kropelki, zakład?- zapytał wyciągając do mnie dłoń.

Lubiłem sobie popić, przyznaje, ale od razu mowa, że jestem uzależniony?

-Tony, masz dwadzieścia pięć lat. Zacznij się zajmować własnym życiem, dobra?

-Ty masz tyle samo, a zachowujesz się jak głupi nastolatek.

A ona dwadzieścia trzy..

-To jak? Zakład?

-Zakład.- przytaknąłem uściślając jego rękę.- A teraz się ode mnie odpierdol i zajmij się swoimi sprawami. Podobno planujesz oświadczyć się Madison, no nie?

Tony już od jakiś sześciu miesięcy mówi o zaręczynach. No w końcu są razem od niecałych pięciu lat. Przez te kilka miesięcy mówi mi tylko o tym i.. o moim „uzależnieniu" od alkoholu. Narazie wiem tylko o tym ja, bo znając Ashe zbyt bardzo by się ekscytowała i prawdopodobnie wygadała.

Riding With Snakes 18+Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz