ROZDZIAŁ 4.

59 2 17
                                    

Brazylia.

Kraj znany z piłki nożnej, karnawałów oraz filmu.

- Tak! - wrzasnął Riko, patrząc na ekran, przy okazji rozsypując popcorn.

A to było właśnie duże dziecko, które oglądało Rio. Nie, że coś, bo ja też bardzo lubiłam ten film, ale nigdy nie wrzeszczałam na nim na całe gardło. Dobra może nie nigdy.

Samolot wylądował, więc wysiadłam, rozprostowując kości. Riko zrobił to samo.

- Zarezerwowałem pokoje w hotelu - odezwał się, więc skinęłam głową.

- Do wieczora ustalę na jakim lotnisku wylądował - oznajmiłam. - Szykuj się, bo masz kilka godzin na odpoczynek. Wieczorem wychodzimy.

Usłyszałam jego męczeński jęk, ale nic nie powiedział.

~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~

- Coraz bardziej przekonuje się, że jesteś wielkim dzieckiem.

Rzucił mi urażone spojrzenie, więc podniosłam ręce w obronnym geście.

- To nie moja wina - mruknął.

- Utopiłeś rybkę, która była w akwarium w holu - przypomniałam. - Jak kurwa można utopić rybę?

- Nie wiem no! - krzyknął w końcu. Pokręciłam głową.

- Dobra nieważne. - Usiadłam mu na łóżku. - Jedziemy na lotnisko.

Riko mruknął coś pod nosem.

- Nienawidzę twojego pojęcia wakacje.

- Ruszaj się.

Wyszliśmy z hotelu, kierując się na lotnisko. Włamaliśmy się do środka, a ja pobiegłam go pomieszczenia ochrony. Weszłam do środka, widząc jednego ochroniarza. Szybko pozbawiłam go przytomności, doskakując do komputera. Podłączyłam pendrive, zaczynając pobierać nagrania. Słyszałam strzały co oznaczało, że Riko świetnie się bawi.

Nagrania skończył się pobierać, więc zabrałam pendrive. Wyszłam z pomieszczenia, wyjmując krew w butelce z kieszeni.

Shadow cieplutko pozdrawia

Riko skończył się bawić, więc stamtąd uciekliśmy. Wróciliśmy do hotelu w ciszy, a ja od razu zabrałam się do przeglądania nagrań z kamer.

~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~

- Gdzie? - spytał, kiedy weszłam do jego pokoju.

- Na górę Corcovado. - Usiadłam na łóżku, kładąc obok siebie laptopa. Riko przeciągnął się, ziewając. - Posąg Chrystusa Odkupiciela.

- Wspominałem już jak nienawidzę twoich wakacji? - wymamrotał pod nosem.

- Jakieś kilkadziesiąt razy. - Wzruszyłam ramionami, wstając. - Zbieraj się. Masz 10 minut.

Wróciłam do siebie i zabrałam najpotrzebniejsze rzeczy. Wyszłam z pokoju i zauważyłam Riko, który chyba jeszcze nie kontaktował. Podałam mu termos, a ten spojrzał na mnie z zaskoczeniem.

- Kawa - oznajmiłam. - Żebyś mi trupem nie padł w środku wchodzenia na górę.

Ruszyłam przed siebie, słysząc za sobą jego kroki. Dotarliśmy do auta, więc zaczęłam jechać w stronę góry. Kiedy dotarliśmy, wyskoczyłam z samochodu. Podeszliśmy do schodów.

- No chyba sobie kurwa żartujesz - powiedział. - Ile tego jest?

- 200 stopni. - Popatrzył na mnie jak na chorą psychicznie. - Do góry Riko. Może sobie dupę wyrobisz.

EmotionlessOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz