ROZDZIAŁ 12.

35 4 13
                                    

- Zostaw mnie.

Mój głos był ledwie słyszalnym szeptem. Moje oczy były wbite w popękany i brudny sufit, a ciało leżało na materacu.

Zmęczenie.

To było uczucie, które towarzyszyło mi ostatnio cały czas. Psychiczne i fizyczne.

Theo westchnął, kucając obok mnie. Przekręciłem lekko głowę, żeby spojrzeć w jego niebieskie oczy.

- Daj sobie pomóc Nath - szepnął.

- Po co? - spytałem sarkastycznie. - Za tydzień wykonacie moją egzekucję.

Ostatnie słowo ledwo przeszło mi przez gardło.

Theo wymamrotał coś pod nosem, ale tego nie wyłapałem. W końcu zmusiłem się, żeby usiąść i oprzeć się o betonową ścianę za mną. Wziąłem głęboki oddech, czując ból w klatce piersiowej. Czarnowłosy zauważył, jak położyłem na tym miejscu swoją dłoń.

Byłem na niego wściekły, ale jednocześnie wdzięczny. Gdyby nie pierdolona minuta...

Pokręciłem głową, odpędzając te myśli od siebie.

- Po co przyszedłeś, Theo? - zapytałem w końcu, patrząc na niego. - Moje życie skończy się za 7 dni. 7 pierdolonych dni - syknąłem. - Chcesz mnie pocieszyć? - zakpiłem. - Albo może przyprowadzić tu tego pojeba?

Theo westchnął, spuszczając głowę w dół.

- Musiałem to zrobić Nath - odezwał się w końcu. - Takie dostałem rozkazy.

Wydawało mi się, że wyłapałem u niego nutę wściekłości.

- Przepraszam - wyszeptał, w końcu na mnie zerkając. Rozchyliłem usta, ponieważ... on miał łzy w oczach. - Tak strasznie cię, kurwa, przepraszam. Widziałem już osoby podobne do twojego stanu. I...

- I? - dopytałem, kiedy zaciął się na kilka minut.

- I za każdym razem kończyło się to tragedią - dokończył, pociągając nosem.

Zmarszczyłem brwi, ponieważ wydał się szczególnie tym dobity. Chyba, że...

- Mówisz o swojej siostrze? - spytałem ostrożnie, a on pokiwał głową.

- Dlatego chcę ci pomóc - oświadczył. - Nath... Pomyśl o sobie.

Zacząłem się zastanawiać, czego tak naprawdę chciałem. Nie chciałem umierać. To było pewne.

Dlatego pokiwałem głową, a Theo uśmiechnął się smutno. Rozpiąłem bluzę, a on zajął się moją raną. Krzywiłem się praktycznie cały czas, a mężczyzna dał mi coś na ból.

Jak zawsze zaczął mówić o swojej siostrze, żeby dać mi chwilę wytchnienia.

- Nienawidzi pająków - odezwał się. - Panicznie się ich boi. - Parsknął nagle śmiechem. - Pamiętam sytuację, kiedy przybiegła do mnie cała zapłakana. Okazało się, że nasz brat postraszył ją sztucznym pająkiem. - Uśmiechnął się na to wspomnienie.

Skończył sprawdzać i usiadł naprzeciwko mnie, uśmiechając się lekko.

- Mamy wspólną tradycję, z Gwiez... - urwał nagle, kiedy usłyszeliśmy walenie w drzwi.

Theo westchnął, wstając. Zabrał tacę, na której wcześniej było jedzenie i uśmiechnął się.

- Widzimy się jutro - rzucił i wyszedł, zostawiając mnie samego.

~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~

Dzień mojej egzekucji.

Prychnąłem, słuchając swoich własnych myśli. To brzmiało jak z jakiejś książki.

EmotionlessOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz