ROZDZIAŁ 30.

37 4 39
                                    

Bolało mnie wszystko.

Ciało i umysł.

Próbowałam otworzyć oczy, ale to było zbyt ciężkie. Słyszałam. Słyszałam wszystko, co się działo wokół mnie, ale nie mogłam odpowiedzieć. Byłam na to zbyt zmęczona.

Chciałam do nich wrócić. Do wszystkich osób, które opuściłam.

Byłam na to zbyt słaba w tym momencie.

Jedyny odpoczynek, który miałam, to był sen. Niestety tam nękały mnie wspomnienia i koszmary.

Śnił mi się Dylan, Alex, Mia, Chris, Ness, Jacob, Harry, Emily i Linda. Duchy ich postaci nigdy mnie nie opuszczały.

Ale walczyłam.

Każdego dnia próbowałam się wybudzić. Cholernie mocno, ale to nigdy nie było wystarczające.

Czułam dotyk Nathana, który nie opuszczał mnie prawie na krok. Słyszałam jego słowa. Jego płacz. Czułam jego łzy, które kapały mi na dłoń.

Wyłapywałam każdą kłótnię, którą stoczył z braćmi, żeby ze mną zostać. Większość przegrał, ale zawsze tutaj wracał.

Słyszałam Camillę, która błagała mnie o powrót. Theo, Ra, Lilly, Leo. Chciało mi się płakać, kiedy słuchałam ich złamanych głosów. Płaczu. Krzyków.

Miałam tego dość.

Chciałam tylko do nich wrócić.

A potem po prostu otworzyłam oczy. Czułam się, jakby moje powieki ważyły tonę, ale się nie poddałam.

Biały kolor o mało co mnie nie oślepił. Pomrugałam parę razy, żeby przyzwyczaić się do światła. Nadal byłam lekko otumaniona.

— Diabełku?

Nie ruszyłam się, tylko powoli mrugałam oczami.

— Xavier! Obudziła się!

W końcu się obudziłam.

~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~

Xavier zadawał strasznie dużo pytań, ale nie narzekałam. Przynajmniej chciał mieć pewność, że wszystko ze mną w porządku. Posprawdzał również szwy i nie skomentował moich blizn na brzuchu, na szczęście.

Zostawił mnie samą, a potem zjawił się Nath. Usiadł na krześle ze łzami w oczach. Wziął moją dłoń i ją ucałował.

— Hej — wyszeptał, patrząc na mnie.

— Hej — odszepnęłam.

— Wystraszyłaś mnie jak cholera. Myślałem, że cię stracę.

Pomrugałam parę razy, myśląc nad moimi kolejnymi słowami. Też się wystraszyłam. Jak cholera.

Wypadek samochodowy. Kolejny wyrok.

Krzyk, krew, przerażenie, odrętwienie.

Odetchnęłam głęboko i znowu zerknęłam na Nathana.

— Też się wystraszyłam — mruknęłam cichutko i westchnęłam. 

Poprawiłam się na łóżku, a kołdra ze mnie spadła. Wzrok chłopaka poleciał na siniaki na mojej pasze.

— Skąd to? — spytał, a ja zerknęłam na to miejsce.

— Nie wiem — skłamałam. — Pewnie z wypadku.

Nath został chwilę cicho, a potem lekko pokiwał głową.

— Nigdy więcej nie wsiądę do auta — powiedziałam, a w tonie mojego głosu krył się strach.  

EmotionlessOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz