Wyplułem krew na beton.
- Co za pizda z ciebie – prychnął, więc na niego spojrzałem.
Głowa odleciała mi w bok, kiedy osiłek uderzył mnie w policzek. Zakląłem pod nosem, a on pociągnął mnie za włosy, żebym na niego spojrzał.
- Jak się bawisz? – spytał, odsłaniając żółte zęby.
- Świetnie – powiedziałem przez zaciśnięte zęby, a mężczyzna przede mną wybuchnął śmiechem.
- Niestety, ale to koniec na dziś – oświadczył w teatralnym smutku.
Wyszedł, zostawiając mnie w mojej celi. Głowa opadła mi na dół ze zmęczenia i pociągnąłem nosem. Kilka łez wypłynęło mi z oczu, ale nie mogłem ich wytrzeć.
Oni mnie zostawili. Wszyscy. Nie przyszli po mnie.
Z ust wyrwał mi się beznadziejny szloch, który towarzyszył mi prawie cały czas.
- Dobrze, że płaczesz.
Podniosłem z trudem głowę, a przez załzawione oczy i włosy, które zasłaniały mi widoczność, zauważyłem Theo.
Prychnąłem na jego słowa, a ten odwiązał mnie z krzesła.
- Serio to dobrze – powiedział, patrząc mi w oczy, ale ja unikałem kontaktu wzrokowego.
- Niby dlaczego? – spytałem, rozmasowując sobie nadgarstki, gdzie przetarł mnie sznur.
- To oznacza, że masz nadzieję – odparł, związując mi z powrotem dłonie. – A nadzieja umiera ostatnia. Jeżeli stracisz ją, to tracisz wszystko. – Z każdym jego słowem cichł. – Nadziei nie ma – dodał do siebie niesłyszalnie, ale przeczytałem to z jego ust.
Wyszedłem za nim z pokoju i skierowaliśmy się do łazienki. Tak jak zawsze szybko umyłem się pod prysznicem i ubrałem w zostawione rzeczy. Zapukałem do drzwi, a mężczyzna znowu związał mi dłonie, ale tym razem skierowaliśmy się w kierunku przeciwnym do mojej celi.
Weszliśmy do sali treningowej, gdzie czekał na mnie trener.
- Witam z powrotem - odezwał się głębokim głosem.
Nigdy nie widziałem jego twarzy, ponieważ zasłaniał ją kominiarką.
- Cześć Theo - rzucił do mojego towarzysza, a ten mu coś odmruknął, widocznie niezadowolony. Z tego co zauważyłam niezbyt się lubili. Nawet mogłem się pokusić o to, że od Theo była to wielka i zakorzeniona nienawiść.
Czarnowłosy rozwiązał mi ręce i usiadł na ławce z boku pomieszczenia. Zaczął wpatrywać się w trenera z mordem w oczach, nawet się z tym nie kryjąc.
- Zaczynamy - odezwał się trener, a ja westchnąłem.
~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
Padłem na beton z wykończenia.
- Koniec na dziś - zarządził trener, zaczynając wychodzić.
Theo odprowadzał go wściekłym spojrzeniem, ale ten się nie przejmował. W końcu podszedł do mnie, żeby związać mi ręce. Wstałem z wysiłkiem i obydwoje skierowaliśmy się do mojej celi. Czarnowłosy mnie tam zostawił i gdzieś poszedł.
Usiadłem na materacu w rogu celi.
Przybyło mi tu trochę rzeczy. Materac, koc, miska i wielka ilość książek.
Skuliłem się, żeby chociaż trochę zmniejszyć ból mięśni i jak zawsze zacząłem płakać. Szczerze to nie wiedziałem skąd jeszcze moje łzy mogły płynąć. Płakałem prawie cały czas.
CZYTASZ
Emotionless
Teen Fiction2 część trylogii "Less" Pierwsza część: "Trustless" Ona wróciła do starych nawyków, kiedy zniknął. Próbuje się pozbierać, ale nie wychodzi jej to za dobrze. Dodatkowo rozpocznie chorą grę, gdzie złapią ją demony przeszłości. Problemy, wspomnienia, u...