ROZDZIAŁ 7.

43 2 76
                                    

Rosja.

Kraj, który był najgorszy pod kątem mafii.

- Nie podoba mi się tu - wyznał Riko, zakładając kaptur bluzy na głowę.

- Mi też - przyznałam, wzdychając. - Chodźmy do hotelu.

~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~

- Następnym razem ci przypierdolę - oznajmiłam, kiedy siedzieliśmy w aucie przy lotnisku.

- Nie chciałem! - odparł, podnosząc ręce do góry.

- Jesteśmy w Rosji, Riko - przypomniałam mu. - Tutaj musisz się pilnować 3 razy bardziej niż zwykle. A zepsuta kanapa w recepcji w hotelu źle o nas świadczy.

- Wiem - westchnął.

Wyskoczyłam z samochodu, a on poszedł za mną. Włamaliśmy się na lotnisko, a ja od razu pobiegłam do pomieszczenia ochrony. Otworzyłam cicho drzwi i od razu podleciałam do mężczyzny, który siedział do mnie tyłem. Złapałam go za szyję i zakryłam usta dłonią. Zaczął się szarpać, ale przez brak oddechu stawał się coraz słabszy. Kiedy stracił przytomność, puściłam go, żeby upadł na ziemię, a sama zabrałam się za pobieranie plików z komputera.

Odwróciłam się w stronę drzwi, kiedy usłyszałam huk. Zaklęłam w myślach, słysząc zamieszanie na zewnątrz.

- Mamy problem - powiedział Riko, który tam wpadł. - Ile czasu?

- 15 minut - odparłam, a ten zaklął. - To samo co zawsze.

Riko pokiwał głową i obydwoje wyszliśmy z pomieszczenia. Poszłam schować się w cieniu, a łysy wyszedł naprzeciw policjantom, którzy chwilę później wpadli przez drzwi.

- Бросайте оружие! (tłum. Rzuć broń!) - wrzasnął jeden z nich, a Riko westchnął.

- Angielski - powiedział zirytowany.

- Rzuć broń! - powtórzył policjant z rosyjskim akcentem.

- Niestety tego życzenia nie mogę zrobić - odparł z uśmiechem Riko. - Jeżeli poprosicie o ciasto to może dostarczę wam je... nigdy.

Pobiegł w prawo, sprawiając, że policja otworzyła ogień. Huk był niesamowity, kiedy kule wyleciały z broni. Riko, gdzieś się schował, a to znaczyło, że była pora na mnie.

Zabawmy się ruscy skurwysyni.

Przemieściłam się w cieniu, dopóki nie widziałam ich z bliska. Zamachnęłam się batami, które dotknęły tych najbliżej. Wrzasnęli oni z bólu, a z ich ciała trysnęła czerwona ciecz. Wszyscy odwrócili się w moją stronę i zaczęli strzelać, ale mnie już tam nie było.

Szybko podbiegłam do jednego z nich i wbiłam mu nóż w kark. Zabrałam ostrze i wycofałam się, żeby mnie nie wypatrzyli.

Świst kul i huki wystrzałów mieszały się z krzykami rannych.

Przebiegłam na drugi koniec lotniska, kiedy policjanci się rozpierzchli. Nagle przede mną pojawiło się kilka z nich, więc wybiegłam z cienia i zamachnęłam się batami. Chlusnęła jucha, a oni krzyknęli z bólu. Zamachnęłam się jeszcze raz, żeby ich zabić i wróciłam do cienia, kiedy zaczęto do mnie strzelać.

Po drugiej stronie zauważyłam Riko, który strzelał do reszty z nich. Korzystając z małej przerwy, nabrałam krew na palec, zaczynając mazać po ścianie.

Shadow cieplutko pozdrawia

Nagle coś złapało mnie od tyłu i popchnęło na ziemię. Odwróciłam się na plecy i rękę z nożem wyrzuciłam w przód, trafiając ruska prosto z brzuch. Kaszlnął na mnie krwią, a ja skopałam go na bok. Szybko wstałam, widząc, że znalazłam się w samym środku zbiegowiska.

EmotionlessOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz