ROZDZIAŁ 27.

25 5 5
                                    

Alex zachowywał się, jakby go do mnie przyszyli.

Łaził za mną wszędzie. WSZĘDZIE. Tam, gdzie mógł, ponieważ stwierdził, że łazienka dziewczyn jest dla dziewczyn i nie może tam wejść, ponieważ złamałby algorytm.

Cokolwiek.

Dzisiaj miała odbyć się nasza kolejna „audycja".

I moja zemsta.

Zemsta.

To było ciekawe stwierdzenie, ponieważ zemstą mogło być... wszystko. Dosłownie wszystko. Albo i nic.

Lubiłam się mścić. Lubiłam patrzeć, jak ktoś, kto mnie skrzywdził, sam cierpiał. Dawało mi to satysfakcję. W końcu tak byłam... wychowana czy zaprogramowana. Kto, jakie stwierdzenie woli.

Mściwość to było zła cecha. Potrafiłam trzymać urazę bardzo długo, a jak wybaczałam, to nie zapominałam.

Kręcił mnie strach i przerażenie. Moje ofiary często błagały o koniec lub o przebaczenie, ale nigdy im tego nie dałam. Oni też nie dali tego swoim ofiarom.

Zemsta była czymś, o czym długi czas nie wiedziałam, że potrzebuję. Kiedy ją wykonałam, dowiedziałam się, że musiałam to zrobić.

I bardziej polubiłam zemstę.

Ponieważ wiedziałam, że w jakimś stopniu jest ona potrzebna, żebym mogła żyć dalej.

— Co z tobą? — spytałam, kiedy szłam powoli do klasy, a Alex podążał za mną jak cień.

— Nic — odmruknął.

— Pieprzenie. Gadaj. Prawdę.

Westchnął ciężko i skinął głową na tylne wyjście ze szkoły. Podążyłam za nim, wybierając wagary zamiast lekcji. Nie chciało mi się siedzieć na kolejnym nudnym wykładzie o historii.

Oparłam się o fasadę budynku, wyciągając e-papierosa. Wzięłam bucha i podałam urządzenie czarnowłosemu, który powtórzył mój ruch.

— Chodzi o moją mamę — wyznał cicho. — Zbliżają się jej urodziny.

Skinęłam głową, a on zamyślił się na krótką chwilę.

— Kochałeś ją.

— Jak cholera.

— Obwiniasz kogoś o jej śmierć?

Zerknął na mnie i westchnął.

— Masz na myśli moją siostrę, która zaginęła paręnaście lat temu, prawda? — Moje milczenie dało mu wystarczającą odpowiedź, więc kontynuował: — Nie. Przez chwilę tak, ale potem zrozumiałem, że to dziecko nie było niczemu winne. Została porwana, a moja mama zginęła przez atak. Nawet nie wiem, czy moja siostra jeszcze żyje.

— Minęło 16 lat, Alex — przypomniałam. — Nie sądzisz, że szanse są praktycznie znikome?

— Czasami chciałbym, że tak było. Mieć pewność, że nie żyje. Nie musiałbym się martwić, że została skrzywdzona, sprzedana, że może cierpi.

— Czasami śmierć jest lepsza od niewiedzy.

Znowu się zaciągnął, a potem oddał mi e-papierosa. Zgodnie zignorowaliśmy dzwonek na lekcję, nie ruszając się z miejsca.

— Nie znam swoich rodziców — wyznałam. — Biologicznych. Nie wiem kim, są, co robią, jak mają na imię. Wiem tylko, że jestem Polką, ponieważ oni byli z Polski. To jest jedyna informacja, którą dostałam. Stąd też moje imię.

EmotionlessOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz