— Castiel, ledwie zaczął się nowy tydzień a ja już dostałam informację, że nie pojawiłeś się w szkole, ojciec od wczoraj próbował się do Ciebie dodzwonić, chodzi wściekły jak osa. — Gdy Dean zasnął niebieskooki, wziął szybki prysznic i stojąc przed jego szafą, postanowił, że jednak oddzwoni do mamy. — Powiedz mi dlaczego się tak zachowujesz? Kiedyś taki nie byłeś.
— Kiedyś, czyli kiedy? Gdy byłem mały i naiwny. Wyrosłem, tamtego mnie już nie ma i nigdy nie wróci. Nie musisz się martwić jestem u Deana. — Przerwał na sekundę po czym dodał. — Źle się poczuł, nie chciałem zostawiać go samego, wrócę około południa. Jutro pójdę normalnie do szkoły.
Gdyby Castiel rozmawiał z Becky twarzą w twarz, zobaczyłby jak na jej twarzy pojawia się delikatny uśmiech. Kochała go jaki by nie był, w głębi serca zawsze będzie jej małym wrażliwym chłopcem. Wiedziała, że zarówno ona jak i Chuck przez ostatnie parę lat zaniedbali swoje dzieci, na rzecz firmy, którą wspólnie prowadzili. Nie zmieniało to faktu, że chciała wszystko naprawić, choć czuła, że do tego potrzebny będzie ktoś więcej, ktoś taki jak Dean. Miała przeczucie, że temu chłopakowi uda się przebić skorupę i odnaleźć jej dawnego syna.
— Powiem ojcu, że całą noc opiekowałeś się Deanem, utrzymuj tę wersję. Może trochę Ci odpuści, do zobaczenia w domu. — Po tym zapanowała cisza, brunet był trochę zdziwiony, jednak nie zamierzał komentować decyzji mamy.
— Do później. — Odpowiedział, po czym nacisnął czerwoną słuchawkę i odłożył telefon na komodę znajdującą się tuż obok szafy. — Same flanele w kratę, dobrze, że chociaż koszulki są spoko. — Mruknął wracając do przeglądania ubrań Winchestera.
— Jak Ci nie odpowiadają koszule to zawsze możesz pożyczyć coś od tego drugiego mnie.
Brunet owinięty w ręcznik od pasa w dół odwrócił się w stronę Deana, po czym zlustrował go wzrokiem z góry na dół. Musiał przyznać, że posiłek i dwie godziny snu zdecydowanie dały radę postawić Winchestera na nogi, choć nadal nie wyglądał tak dobrze jak przed imprezą. Coś mu tutaj nadal nie pasowało.
— Aż tak zdesperowany nie jestem, chyba.
Blondyn nadal owinięty w koc, minął bruneta i podszedł do komody, otworzył pierwszą szufladę i wyjął z niej czerwone bokserki w hamburgery oraz zwykłe czarne skarpetki, trzymaj. — Podał zestaw brunetowi. — W suszarce jest zwykła czarna bluza z zamkiem, co prawda na metce jest logo Crowley'a ale w końcu tam niby pracuje.
Castiel bez przekonania spojrzał na dane mu bokserki, już miał się odezwać, ale Dean go wyprzedził:
— Jak nie pasują Ci hamburgery, mam jeszcze w frytki i tacos, wybieraj.
Brunet wziął jeszcze wcześniej naszykowaną koszulkę z nadrukiem Ledd Zapellin i zwykłe jeansy, po czym skierował się w stronę kanapy, by tam na spokojnie się przebrać. Nie odezwał się do Deana, jednak ciągle go obserwował, patrzył jak ten wybiera dla siebie byle jakie ubrania dla siebie, ocknął się dopiero, gdy tamten zniknął za drzwiami łazienki.
Co się ze mną dzieje?
Zapytał siebie w myślach, w pierwszym odruchu, gdy spojrzał na blondyna, chciał go zapytać jak się czuję w ostatnim momencie ugryzł się w język. Nie chciał dopuścić do siebie myśli, że martwił go stan zielonookiego. On nie martwił się o nikogo, a tym bardziej nie o kogoś, kto nic dla niego nie znaczył. Dean był dla niego jedynie zabawką i sposobem na zemstę na ojcu. Niczym więcej.
***
CZYTASZ
Raper |DESTIEL|
FanfictionDwa różne światy. Dwa charaktery. Trochę sekretów. Jedna historia. Dean przez większość swojego życia musiał trzymać nerwy na wodzy. Tylko muzyka pomagała mu wyrazić siebie. Winchester po mimo młodego wieku przeszedł bardzo wiele, a pojawienie si...