— Nie zgadniesz, co załatwili moi rodzice. — Zaśmiała się ciemnowłosa, podbiegając do swojego przyjaciela, który z ponurą miną przemierzał szkolny korytarz.
— Eee podróż na Hawaje? — zapytał znudzonym tonem. Był przyzwyczajony, że rodzice jego przyjaciółki, byli w stanie załatwić dla niej wszystko. Nie ważne, o co dziewczyna prosiła. Państwo Masters, chcieli w ten sposób wynagrodzić jej swoje ciągłe wyjazdy służbowe.
— Hmm, dobre, ale nie tym razem. Pamiętasz tego rapera, co się nim tak wszyscy zachwycali w ostatnim czasie? — zapytała z cwanym uśmieszkiem.
— Coś tam mi świta, ale nie koniecznie wiem, co. — Mruknął, nadal idąc przed siebie. Od rana miał kiepski humor, co w sumie nie było żadną nowością. Już myślał jakby tu sobie odreagować, kiedy Meg znów postanowiła mu przypomnieć o swojej obecności.
— Squirrel, zagra prywatny koncert na moich urodzinach. — Powiedziała, stając przed przyjacielem z założonymi na piersi rękoma.
Castiel popatrzył na nią marszcząc brwi. — Przecież ty nie lubisz rapu? Po co ci ten koncert? —zapytał. Meg zawsze mówiła, że rap jest dla idiotów i nie ma w sobie nic wartościowego. Dlatego nie spodziewał się po niej czegoś takiego. W końcu wiele razy narzekała, że jak słyszy tego typu muzykę to ma wrażenie, że krwawią jej uszy.
— Jak to po co? Dla popularności, wszyscy w szkole się tym zachwycają. — Wzruszyła ramionami. Meg od zawsze miał w sobie to, że lubiła robić ludziom nie tylko na złość, ale także uwielbiała wzbudzać w nich zazdrość. Pokazywać, że jest ponad innymi i nikt nie jest w stanie jej dorównać.
— To wyjaśnia wszystko. — Mruknął bez przekonania.
Dziewczyna przewróciła oczami i chwyciła go pod ramię. — Ale i tak przyjdziesz, prawda?
— Jasne. Nie ważne, jaki chłam tam będzie, nigdy nie przegapiłbym twoich urodzin. — Powiedział z wrednym uśmieszkiem. Wiele osób z ich otoczenia uważała go za dupka, co w sumie jemu pasowało. Dodatkowo połowa lasek ze szkoły na niego leciała. Nigdy nie rozumiał czemu dziewczyny tak szaleją za „niegrzecznymi chłopcami”, ale dla niego był to plus. Miał w czym wybierać.
— Spierdalaj, Shurley — warknęła.
Dwie godziny później, gdy przyszła pora na lunch, Castiel siedział na trybunach i obserwował swoją przyjaciółkę. Dziewczyna rozdawała zaproszenia na swoje urodziny grupce cheerleaderek. Jedna z nich, Hanna minęła Meg i z zaproszeniem w ręku podeszła do bruneta.
— Hej, Cas. — Przywitała się ze słodkim uśmiechem.
Chłopak spojrzał na nią z zainteresowaniem, a następnie puścił jej oczko. — Co tam Hannah?
— Ja, zastanawiałam się tylko nad tym, czy nie chciałbyś zgarnąć mnie ze sobą na urodziny Meg. Mieszkamy w tej samej dzielnic i nie chce prosić rodziców. — Wytłumaczyła wpatrując się w jego niebieskie oczy.
CZYTASZ
Raper |DESTIEL|
FanfictionDwa różne światy. Dwa charaktery. Trochę sekretów. Jedna historia. Dean przez większość swojego życia musiał trzymać nerwy na wodzy. Tylko muzyka pomagała mu wyrazić siebie. Winchester po mimo młodego wieku przeszedł bardzo wiele, a pojawienie si...