Rozdział 1.

167 18 16
                                    

Ups! Ten obraz nie jest zgodny z naszymi wytycznymi. Aby kontynuować, spróbuj go usunąć lub użyć innego.


— Nie zgadniesz, co załatwili moi rodzice. — Zaśmiała się ciemnowłosa, podbiegając do swojego przyjaciela, który z ponurą miną przemierzał szkolny korytarz.

— Eee podróż na Hawaje? — zapytał znudzonym tonem. Był przyzwyczajony, że rodzice jego przyjaciółki, byli w stanie załatwić dla niej wszystko. Nie ważne, o co dziewczyna prosiła. Państwo Masters, chcieli w ten sposób wynagrodzić jej swoje ciągłe wyjazdy służbowe.

— Hmm, dobre, ale nie tym razem. Pamiętasz tego rapera, co się nim tak wszyscy zachwycali w ostatnim czasie? — zapytała z cwanym uśmieszkiem.

— Coś tam mi świta, ale nie koniecznie wiem, co. — Mruknął, nadal idąc przed siebie. Od rana miał kiepski humor, co w sumie nie było żadną nowością. Już myślał jakby tu sobie odreagować, kiedy Meg znów postanowiła mu przypomnieć o swojej obecności.

— Squirrel, zagra prywatny koncert na moich urodzinach. — Powiedziała, stając przed przyjacielem z założonymi na piersi rękoma.

Castiel popatrzył na nią marszcząc brwi. — Przecież ty nie lubisz rapu? Po co ci ten koncert? —zapytał. Meg zawsze mówiła, że rap jest dla idiotów i nie ma w sobie nic wartościowego. Dlatego nie spodziewał się po niej czegoś takiego. W końcu wiele razy narzekała, że jak słyszy tego typu muzykę to ma wrażenie, że krwawią jej uszy.

— Jak to po co? Dla popularności, wszyscy w szkole się tym zachwycają. — Wzruszyła ramionami. Meg od zawsze miał w sobie to, że lubiła robić ludziom nie tylko na złość, ale także uwielbiała wzbudzać w nich zazdrość. Pokazywać, że jest ponad innymi i nikt nie jest w stanie jej dorównać.

— To wyjaśnia wszystko. — Mruknął bez przekonania.

Dziewczyna przewróciła oczami i chwyciła go pod ramię. — Ale i tak przyjdziesz, prawda?

— Jasne. Nie ważne, jaki chłam tam będzie, nigdy nie przegapiłbym twoich urodzin. — Powiedział z wrednym uśmieszkiem. Wiele osób z ich otoczenia uważała go za dupka, co w sumie jemu pasowało. Dodatkowo połowa lasek ze szkoły na niego leciała. Nigdy nie rozumiał czemu dziewczyny tak szaleją za „niegrzecznymi chłopcami”, ale dla niego był to plus. Miał w czym wybierać.

— Spierdalaj, Shurley — warknęła.

Dwie godziny później, gdy przyszła pora na lunch, Castiel siedział na trybunach i obserwował swoją przyjaciółkę. Dziewczyna rozdawała zaproszenia na swoje urodziny grupce cheerleaderek. Jedna z nich, Hanna minęła Meg i z zaproszeniem w ręku podeszła do bruneta.

— Hej, Cas. — Przywitała się ze słodkim uśmiechem.

Chłopak spojrzał na nią z zainteresowaniem, a następnie puścił jej oczko. — Co tam Hannah?

— Ja, zastanawiałam się tylko nad tym, czy nie chciałbyś zgarnąć mnie ze sobą na urodziny Meg. Mieszkamy w tej samej dzielnic i nie chce prosić rodziców. — Wytłumaczyła wpatrując się w jego niebieskie oczy.

Raper |DESTIEL|Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz