[1]

325 12 34
                                    

Słowa: 928

15 October
Seoul

Yuqi

Obudziłam się w moim pokoju na akademiku w którym musiałam się wprowadzić, bo nie miałam pieniędzy na jakiś wynajem małego mieszkania. Moi rodzice przeprowadzili się do Pekina, więc nie mogłam z nimi mieszkać. Spojrzałam w kalendarz i zobaczyłam, że jest dziś niedziela, więc szczęśliwa z twarzy wstałam z łóżka i poszłam do łazienki wsiąść szybki prysznic, zrobić makijaż i związać moje włosy w dwa warkoczyki. Wyszłam z łazienki i ubrałam sweter w grzyby i zielone spodnie cargo. Spakowałam swoją torbę i ubrałam czarną kurtkę. Wyszłam z akademiku i spojrzałam w telefon gdzie widniała dziesiąta rano. Po chwili skierowałam się w stronę przystanka, gdzie musiałam czekać na autobus, a potem pójść do kociej kawiarni gdzie pracowała moja przyjaciółka, Soyeon. Przyjazniłam się z Jeon jakieś dwa miesiące. Jak na ten krótki czas przyjazni bardzo dobrze dogadywałyśmy się. Przeciwko do mnie, miała stałe mieszkanie, które leżało obok kawiarni. Dodatkowo studiowała sztukę w której była niesamowicie dobra.

Przeszłam przez pasy i przystanełam przy przystanku. Niestety, ale miałam daleko kawiarnię, ale była najbliższa. Miałam jeszcze jakieś dziesięć minut na autobus, więc zadzwoniłam do Shuhuy która była moją najlepszą besti. Młodsza miała problemy z koreańskim i angielskim, przez co musiałyśmy rozmawiać po chińsku. Ja pochodziłam z Chin, a Shu z Tajwanu, w którym używa się chińskiego, więc nie miałyśmy wogóle problemów.

Hej Yuqi! Jak tam u ciebie? – Z entuzjazmem powitała mnie tajwanka.

– Cześć Shu! Nie najgorzej. A u ciebie? – Mówiąc to bawiłam się moimi włosami, jak zawsze. Mogłam już to nazwać przyzwyczajeniem.

Myślę, że jest nawet spoko. Wogóle słyszałaś, że ta twoja była jest w ciąży. Mam jeszcze lepszego newsa. Tym ojcem tego dziecka jest nauczyciel z literatury – Powiedziała szybko i znowu z eksytacją. Shu była typem osoby, który zawsze promieniał miłą, pogodną aurą. Czasem jeszcze wpadała na najgłupsze pomysły życia, które nawet społeczeństwo nie umie wymyślic. Kiedyś postanowiła za czasów szkolnych, wejść na dach szkoły i pobiegać – Słuchaj, ta nędza od matmy ma kochanka i zdradza swojego męża, a ona jeszcze ma dwójkę dzieci.

Skąd ty masz te informacje? – Zapytałam się jej i nastała chwilowa cisza – Skąd je masz? Shu, jak masz jakieś znajomości po bokach. Wiesz, na przykład jakieś paczki znajomych na uliczkach, które są jakieś dziwnie, uciekaj od nich.

A nie, nie martw się. To od mojej kuzynki która jeszcze chodzi to tej budy śmierdzącej – Zapewniła mnie Yeh i jak zawsze jej uwierzyłam.

– Ja już kończę, bo autobus już jest. Pa! – Pożegnałam ją, a ja usłyszałam krótkie "Pa". Weszłam do autobusu, kupiłam bilet i usiadłam na wolnym miejscu. Byłam zdziwiona, że były wolne miejsca, bo zawsze, nie ważne jaki był dzień tygodnia, nie było wolnego miejsca. Właczyłam Lane del rey i zacząłam myśleć o czym będzie moja nowa piosenka, która jak zawsze będzie dla mnie, nie wydana.

Po kilku minutach wysiadłam na przystanku i skierowałam się do kawiarni. Spojrzałam w ekran telefonu, żeby zobaczyć która jest godzina i zostałam popchnięta, przez co prawie wylądowałam na ziemi, ale ktoś mi pomógł.

– Nic Ci nie jest? Wszystko w porządku? – Zaczęła mnie nerwowo pytać.

– Nie, wszystko w porządku tylko gdzieś spadł mój telefon. Gdybyś mogła mi pomóc to bym Ci kupiła kawę, albo coś innego – Wiedziałam, że nie miałam tyle pieniedzy, ale zawsze jakieś drobniagi by się znalazły.

– Oo, tu jest. Proszę. I nie musisz mi kupować żadnej kawy. A i tak wogóle jestem Nicha Yontararak, ale mów mi Minnie – Przywitała mnie wyższa ode mnie dziewczyna.

– Ja jestem Song Yuqi. Jesteś tajką? – Jestem ciekawską osobą, więc nic dziwnego, że pytałam się ludzi jakiej są narowodości.

– Tak, widać to po moim nazwisku. A jak mogę wiedzieć, do gdzie idziesz?

– Do kociej kawiarni – Odpowiedziałam, a nowo poznana dziewczyna odrazu zaczeła być szczęśliwa – Wszystko okej?

– Najwyraźniej idziemy tam razem. Lubisz koty?

– Jestem kociarą – Powiedziałam i potem rozmawiałyśmy coś o sobie. Dowiedziałam się, że Minnie i Soy się przyjaznią i własnie teraz Min idzie do niej w odwiedziny poszkolne. Po chwili już byłyśmy pod drzwiami kawiarni i zadzwoniłyśmy dzwonkiem, żeby ktoś nam otworzył, i żeby żaden z kotów uciekł. Zaczekałam ze starszą jeszcze kilka sekund i przyszła nam otworzyć Soy która była zdziwiona, że byłyśmy razem.

– Hej dziewczyny, poznałyście się! Ale miło – Wraz z Minnie zrobiłyśmy zdziwioną minę, bo Soy nigdy nie była aż tak miła – Chodzcie za mną.

– Co się stało, Soy? – Zapytała się Nicha, a niższa spojrzała na nią wrogim wzrokiem.

– Nawet mnie nie wkurwiaj – Odparła i skierowała się do wolnego stolika. Poszłyśmy za nią i usiadłyśmy się przy nim.

– Co się stało, że jesteś taka miła? – Zapytałam się a Soy wyglądała jak by chciała mnie zabić.

– Szef powiedział, że jak będę więcej się tak zachowywała do mnie wywali – Zaczęła Jeon – I teraz muszę być uprzejma dla wszystkich. To już jest męczące! – Wybuchneła gniewem a my tylko zaśmiałyśmy się – Co chcecie?

– Ja szarlotkę – Powiedziałam i wyciągnęłam swój zeszyt z moimi piosenkami.

– Ja kawę latte – Odezwała się Minnie – Co to? Piszesz piosenki!? Ale zajebiście. Dobrze piszesz po koreańsku. Szacun. Ja nadal nie umiem tak ładnie, a mieszkam tu już chyba trzy lata.

– A co studiujesz?

– Studiuję hotelarstwo, które jest felernie nudne, ale łatwe. A ty z jakiej wytwórni jesteś? – Spytała mnie szybko.

– Cube entertainment. Zapewnie nie znasz.

– Masz rację, nie znam. Zadebiujesz w grupie czy jako solistka?

– Jako solistka. Nie jestem fanem pracy w grupie.

– Już jestem dziewczyny – Podszedła niższa i usiadła się obok mnie.

– Aha, a co ze mną. Teraz będę piątym kołem u wozu. Nie sprawiedliwe.

– Pomagam Yuqi tylko pisaniu nektórych słówek. Nie mogę? – Soy zapytała sarkastycznie Minnie.

Tak właśnie spędziłam reszte pięciu godzin. Słuchać kłódni dziewczyn, przeswiska, o plotkach i jeszcze wielu innych rzeczy.

—————

Miłej nocy/dnia/wieczory/ranka

Love Vs Life || YuYeonOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz