ROZDZIAŁ SZESNASTY - CO BYŚ WTEDY ZROBIŁ

1.2K 67 41
                                    

Kochani❤️🥰 Mam nadzieję, że zainteresowała Was historia Nathana i Emily, jeśli tak, to jak zwykle proszę Was, abyście pozostawili po sobie ⭐️ lub komentarz. Ściskam Was mocno i do usłyszenia niedługo❤️❤️❤️

                                                                                                     Nathan

– Nathan, jesteś tam? – woła matka, naciskając klamkę od drzwi mojego pokoju. Niestety, nic z tego. Drzwi są zamknięte na klucz, więc albo przestanie się drzeć i poczeka aż zwlekę się z łóżka i jej otworzę, albo zapuści tam korzenie i przy okazji zedrze sobie gardło. – Nathan! – warczy, znów szarpiąc za klamkę.

– Chwila! – odburkuję wściekłym tonem, po czym wciągam dresy na tyłek i idę otworzyć drzwi, zanim matka postanowi wezwać ślusarza, żeby zrobił to za mnie. – Jestem. Po co tak panikujesz? – mamroczę, stając w drzwiach z opuszczoną głową.

– Jest po piętnastej, a ty nie zszedłeś jeszcze ani na śniadanie, ani na obiad – wytyka mi, jakby to, że nie zjadłem jeszcze żadnego posiłku było teraz moim największym problemem.

– Nie jestem głodny – wyduszam z siebie, wciąż stojąc z opuszczoną głową.

– Naprawdę? – dopytuje podejrzliwie, a następnie milczy przez krótką chwilę najprawdopodobniej po to, aby w skupieniu prześwidrować mnie tym swoim ciekawskim wzrokiem, po czym wypala wściekle: – Spójrz na mnie

Kurwa.

– Mamo... – wzdycham przeciągle.

– Powiedziałam, SPÓJRZ NA MNIE – powtarza ostro, akcentując gniewnie każdą głoskę.

No...okej, tylko pamiętaj, że sama tego chciałaś.

Podnoszę głowę, po czym biorę głęboki oddech i kieruję wzrok wprost na jej rozwścieczoną twarz.

– Jezus Maria! – Matka wytrzeszcza na mnie oczy, łapiąc się za głowę. – Jak ty wyglądasz?! Powinnam się była domyślić, że znowu wdałeś się w jakąś bójkę! Aż cud, że tym razem nie wezwali mnie na policję. Ethan! Chodź tu, natychmiast!

– Mamo, przestań – jęczę, usiłując ją powstrzymać, bo okej..., może i mam rozpieprzoną lewą brew, przez co w ogóle nie widzę na oko, bo gigantyczna fioletowa opuchlizna całkowicie je przysłoniła, ale do cholery jasnej! Matka nie musi przecież robić z tego nie wiadomo jakiej sensacji i od razu o wszystkim informować mojego ojczyma. Niestety... na schodach, rozlega się już charakterystyczny odgłos ciężko stawianych kroków.

– Coś się stało? – dopytuje Ethan z troską w głosie, wlekąc się od niechcenia do góry. Jednak po krótkiej chwili, nagle gwałtownie przyspiesza, co najprawdopodobniej oznacza, że jest już na tyle wysoko, aby dostrzec zrezygnowaną minę mojej matki. – Coś z Nathanem? Na miłość boską, Grace, powiedz coś!

– Sam zobacz – syczy matka wyniośle, a następnie obrzuca mnie tym swoim słynnym spojrzeniem: „wiedziałam, że tak będzie" i krzyżuje ramiona na piersi, wyczekując wsparcia. Ethan dopada drzwi do mojego pokoju dosłownie ułamek sekundy później, po czym na krótki moment staje jak wryty a następnie... wybucha głośnym, ironicznym śmiechem.

– No... – Unosi wysoko brwi, krztusząc się ze śmiechu. – Nieźle się urządziłeś, nie ma co... – urywa a następnie momentalnie poważnieje, bo jego żona posyła mu właśnie jedno ze swoich najbardziej morderczych spojrzeń.

– Kto to był i o co poszło? – dopytuje wściekle matka, wycelowując we mnie palec. – Tylko, ostrzegam... – robi krótką pauzę, mrużąc podejrzliwie oczy – nawet nie próbuj kłamać. Ethan nakrywa usta dłonią, usiłując się nie roześmiać, ale wychodzi mu to dość kiepsko, bo przez cały ten czas, trzęsie się, jak galareta. Dobrze, że przynajmniej jego bawi ta cała sytuacja.

HOPELESS LOVE -ZAKOŃCZONA❤️Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz