08 | Podróż

28 7 3
                                    

  Langa nie spodziewał się, że będzie aż tak bardzo podekscytowany zbliżającym się wyjazdem. A kiedy w końcu nadszedł ten upragniony sobotni poranek, czekał pod blokiem Rekiego, skąd bliżej było na dworzec. Dzwonił do chłopaka już kilka razu, ale ten jak na złość nie odbierał. W końcu nieco zdyszany wypadł na zewnątrz.

  — Zaspałem — wyjaśnił, od razu ruszając chodnikiem w odpowiednią stronę.

  — Kto by się spodziewał — prychnął niebieskowłosy student, podążając za nim.

  Oboje mieli przewieszone na ramieniu torby, niezbyt duże; w końcu to tylko jedna noc. Pomimo tego chłopak nieco się stresował. Bądź co bądź jechał do obcych ludzi, nawet jeśli to byli dziadkowie jego przyjaciela. W końcu mogli go nie polubić, i co wtedy? Delikatnie marszczył brwi, kiedy przechodzili pustymi o tej porze chodnikami.

  — Dobrze, że kupiliśmy bilety wcześniej, inaczej byśmy się chyba nie wyrobili — powiedział Kyan, kiedy w końcu dotarli na miejsce.

  Do odjazdu ich pociągu zostało mniej niż dziesięć minut, a przed kasą ustawiła się spora kolejka. Langa pokiwał głową w odpowiedzi, a potem rozejrzał się dookoła.

  Kiedy w końcu wsiedli do pociągu i znaleźli dla siebie miejsce, na chwilę mogli odetchnąć. W przedziale nie było wiele osób, większość z nich zapewne właśnie jedzie do pracy. Reki postukiwał palcem o szybę, nudził się. Dlatego był raczej za jazdą samochodem, wtedy chociaż miałby co robić, ale Hasegawa stanowczo zaprotestował. Nie żeby coś, ale bał się jechać samochodem, którym kierował Kyan, chociaż ten upierał się, że wcale nie jest złym kierowcą. Langa pomimo wszystko chciał, żeby oboje dotarli na miejsce w jednym kawałku.

  — Jazda pociągiem jest okropnie nudna — czerwonowłosy chłopak westchnął przeciągle, bawiąc się swoimi palcami.

  — Puść sobie muzykę czy coś. Nie wiem, idź spać — Langa wzruszył ramionami.

  Reki ponownie westchnął i narzucił sobie kaptur na głowę, tak było wygodnie. Właściwie to mało spał, więc może jeszcze uda mu się zasnąć. Błękitnowłosy chłopak wsunął sobie słuchawki do uszu, przelotnym spojrzeniem obrzucając zamykającego oczy przyjaciela. Zdecydowanie wolał, żeby chłopak jeszcze odpoczął. Zdawał sobie sprawę z tego, że Reki sypiał niewiele, szczególnie jeśli musiał zerwać się w sobotę rano.

  Sam wpatrywał się w okno, obserwując przemykające za nim drzewa. Wsłuchiwał się w spokojne dźwięki muzyki przez dobre dziesięć minut, kiedy nagle poczuł niespodziewany ciężar na swoim ramieniu. Zdziwiony spuścił wzrok i zobaczył, że głowa Rekiego opiera się na nim w najlepsze. Zamarł, nie chcąc go obudzić.

  Cóż, ta podróż zapowiadała się wręcz wyśmienicie.


  Reki obudził się dopiero, kiedy dojechali na miejsce i Langa musiał nim potrząsnąć. Kyan opuścił pociąg zaspany, a jego przyjaciel nawet nie zmrużył oka. Czekało ich jeszcze kilka minut spaceru i czerwonowłosy student ożywił się, kiedy tylko musiał przejąć prowadzenie.

  Przy drodze, którą szli nie było chodników. Langa, od zawsze mieszkający w mieście, nie był przyzwyczajony do takiego stanu rzeczy. Reki co chwilę musiał do popychać w stronę pobocza, żeby nie szedł niemal środkiem drogi.

  — Jak z psem na spacerze — gderał do siebie, ale było po nim widać, że cieszył się odwiedzinami u dziadków.

  — Nie marudź — odpowiedział mu beztrosko niebieskowłosy chłopak, wzruszając ramionami. Przecież nie będzie szedł po trawie.

FOOTNOTE || RENGAOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz