,,-Mam czas, my mamy,,

823 28 46
                                    

Wyspałam się.
To jedyne co na razie byłam, w stanie przeanalizować. Reszta nie wchodziła w grę.
Nie wiedziałam, gdzie jestem, ani dlaczego jest mi tak wygodnie i ciepło.
Gdyby nie to, że już naprawdę nie byłam, w stanie zasnąć, choć próbowałam to zrobić parę razy, postanowiłam wstać, a przynajmniej spróbować to zrobić.
Coś ciężkiego przytrzymywało moje ciało przy łóżku.
Przetarłam dłonią oczy, próbując, zrozumieć co się dzieje.
Przekręciłam głowę w bok, a moim oczom ukazały się czarne włosy.
Zmarszczyłam delikatnie brwi, bo za nic nie przypominałam sobie, by Rose była brunetką. Dopiero po chwili doszło do mnie, że to nie z Rose spałam, a z Blaisem. Kurwa z Blaisem.
I dlaczego mi to nie przeszkadzało?
Dlaczego nie czułam do niego już takiej nienawiści jak jeszcze parę tygodni temu?
Dlaczego przez tak krótki czas nasza relacja się tak bardzo zmieniła?

Podniosłam się delikatnie, siadając, opierając się o zagłówek łóżka, przez co chłopaka ręka przemieściła się na moje udo. Zabolało. Najmniejszy dotyk boli.
Connor Williams nie zna litości, a ja tego dnia nie miałam siły, by się przeciwstawić. Bo tak naprawdę co mi by to dało? Williams jest ode mnie dwa razy silniejszy, a gdy ja wpadam w panikę, bo wtedy właśnie tak było, to tym bardziej nie jestem, w stanie się obronić.

-Wygrałem, śmieciu, pogódź się z tym!- Warknął chłopak, który leżał obok mnie. Zmarszczyłam brwi, patrząc na niego. Rozmawiał przez sen.- Przegrałeś Victorze, jak zawsze.- Mamrotał, a ja nie zastanawiając się długo, położyłam dłoń na jego ramię i nim potrząsnęłam.

-Wstawaj, późno już.- Potrząsałam go, zapewne go niesamowicie irytując.

-Która godzina?- Zapytał, przecierając oczy, przez co delikatnie się ode mnie odsunął.

-Nie wiem. Może twoja ostania.- Wzruszyłam ramionami, uśmiechając się szeroko.

-Nienawidzę cię.- Warknął, zamykając ponownie oczy.

-I Vice Versa!- Wstałam z łóżka, poprawiając spodnie i koszulkę.
Wyjęłam z walizki szorty koszykarskie, które kiedyś zabrałam Nicolasowi oraz czarny top.
W łazience szybko się przebrałam, przy okazji patrząc na godzinę. Dziewiąta dwadzieścia.
Pomalowałam się szybko, stawiając na tylko i wyłącznie maskarę oraz rozświetlasz. Jest zbyt gorąco na pełną tapetę.
Uśmiechnęłam się do siebie w lustrze, dodając tym sobie więcej pewności siebie.
Upewniłam się, że nie widać żadnych blizn i ran na brzuchu, po czym wyszłam z pomieszczenia.
Stanęłam jak wryta, gdy na łóżku siedziało pięć osób.

-No wreszcie! Ile można!- Krzyknął Nicolas, podchodząc do mnie i mnie przytulając. Obejrzał mnie od góry do dołu, wzrok zatrzymując na swoich spodenkach.- Czy przypadkiem one nie były moje?- Zmarszczył brwi.

-Ee, nie wiem, o czym mówisz.- Wyminęłam go szybko i stanęłam przy reszcie ludzi.- Idziemy gdzieś?- Zapytałam, nie zamierzając spędzić w tym pokoju całego dnia.

-Oczywiście, że tak! Kierunek miasto!- Krzyknęła Rose z Olivierem.

~~~*~~~

Blaise

Zaczynam coś czuć i za cholerę mi się to nie podoba.
Zawsze, gdy tylko zobaczę, że jakiś chłopak patrzy w stronę Nelii, mam ochotę do niego podejść i utrudnić mu życie. Oddychanie krzywym nosem nie jest łatwe, prawda?
Nie wiem, dlaczego tak jest, bo przecież zawsze z Nelią się nienawidziliśmy, a ja sam nie chciałem mieć z nią nic wspólnego.
Może nasza relacja się zmienia dlatego, że już tyle razy się przed sobą w jakiś sposób otworzyliśmy? Poznaliśmy siebie trochę bardziej? A może po prostu dojrzeliśmy na tyle, by nie wyzywać się na każdym kroku?
Choć co ja mówię. Jeszcze parę tygodni temu nawet nie potrafiliśmy wytrzymać ze sobą w jednym pokoju.
Nie wiem, co się dzieje pomiędzy nami, albo co się dzieje po prostu ze mną, ale zaczynam się tego bać.
Z jednej strony boję się, że to potoczy się w zupełnie w złą stronę, a z drugiej strony nie mogę się doczekać, co wydarzy się później.
To jest tak cholernie popierdolone.

Raspberry MoonOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz