Dziwnie byłoby pieprzyć się ze swoją matką...

773 27 22
                                    

Nelia

Tygodnie mijały, a w moim życiu nie działo się nic nadzwyczajnego.
Szkoła, nauka, dom i czasami wyjścia ze znajomymi.
Blaise nie zostawił mnie samej z Connorem od tamtej sytuacji, więc mężczyzna nic mi nie zrobił. Ani on, ani Elizabeth.
U Blaise'a, pomimo śmierci jego ojca, również nic się nie działo. A przynajmniej tak mi powtarzał przez cały czas.
Wyciągnięcie z niego informacji na temat jego ojca było cholernie ciężkie, więc nie mam pewności, że teraz też wszystko mi mówi.

-Nelia...Nelia- Poczułam, jak ktoś dźga mnie w ramię. Odwróciłam się w stronę blondynki, spoglądając na nią zmęczonym wzrokiem. Nauka dawała mi się we znaki. W nocy praktycznie nie spałam, a kofeina już nic mi nie dawała. Mam wrażenie, że wcale się nie uczę. Że nic mi nie wchodzi do głowy.

-Co?-Mruknęłam, układając się wygodniej na ławce. Chyba zrobię sobie krótką drzemkę.

-Idziemy dzisiaj do mnie na chatę.- Stwierdziła, co nie spotkało się z moim entuzjazmem. Wręcz powiedziałabym, że stałam się zirytowana.

-Nie.- Powiedziałam stanowczo, nie patrząc blondynce w oczy.

-Tak. Idziemy.- Fuknęła, na co przekręciłam oczami.

-Rose, nie mam czasu.

-Nigdy go ostatnio nie masz.

-Bo muszę się uczyć. Te pieniądze są mi potrzebne.- Odpowiedziałam zirytowana. Rozmawiałyśmy na temat mojej nauki już wiele razy i za każdym razem nie mogła zrozumieć, że ja muszę dobrze napisać te egzaminy. Muszę.

-Mogę ci je pożyczyć.- Mruknęła, choć doskonale wiedziała, jakie jest moje do tego podejście. Nie pożyczę od nikogo pieniędzy.

-Idę spać.- Powiedziałam, zamykając oczy. Gwar panujący w sali nie był najprzyjemniejszym dźwiękiem do słuchania podczas drzemki, ale sen zawsze i wszędzie jest dobry.

-To idziemy do mnie dzisiaj. Koniec kropka.- Powiedziała zadowolona, a ja jej nie odpowiedziałam. Albo się jakoś wywinę, albo posiedzę u niej z dwie godziny i wrócę do książek.

~~~*~~~

-No chyba cię coś boli!- Warknęłam, gdy zobaczyłam, że zamiast do domu Rose, podjechałyśmy do galerii.

-Nie.- Uśmiechnęła się szeroko, wysiadając z auta. Spojrzałam na nią z niedowierzaniem, powoli mrugając.

-Co my tu robimy?- Zapytałam, tak jakby odpowiedź nie byłaby wcale oczywista.

-Skończyło mi się parę rzeczy.- Wzruszyła ramionami.- Przy okazji popatrzymy na jakieś ubrania i może coś kupimy.- Uśmiechnęła się szeroko.

Ruszyłam za dziewczyną w stronę galerii, w duchu modląc się, by nie spędzić w sklepie ponad kilku godzin.
Nie miałam czasu. Choć chciałabym go mieć, tak doby nie wydłużę.

-Najpierw wejdziemy do drogerii, bo potrzebuje paru kosmetyków, a później musimy wejść do sklepu z sukienkami. Widziałam ostatnio taką mega ładną, która powinna na tobie leżeć perfekcyjnie.- Powiedziała zadowolona, gdy przekraczałyśmy próg sklepu z kosmetykami.

-Nie. Ja nic nie kupuje.-Uniosłam ręce w geście poddania się.

-To ja Ci kupię, nie ma problemu.

-Nienawidzę cię, wiesz?- Fuknęłam, rozglądając się po lakierach do paznokci. Nawet mogłabym któryś kupić.

-Tak, tak, ja ciebie też.-Pomachała ręką, totalnie mnie olewając- Patrz na to!- Wskazała palcem na promocję jakiegoś produktu.
To będą długie zakupy.

Raspberry MoonOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz