,,-Mam. Zawsze mam. Ale jak wiesz, najpierw kasa, później ćpanie.,,

808 18 11
                                    

Cały luty mijał mi niebezpiecznie szybko, ale i zarazem ciężko. Praktycznie codziennie odwiedzałam komisariat, pomimo że niczego nowego się nie dowiadywałam. Numer, który wysłał mi tę straszną wiadomość, przestał istnieć. Wyparował z mojego telefonu. Tak jakby w ogóle nigdy go nie było. Policja nie była wstanie niczego zrobić, co świadczyło o tym, że sprawca doskonale znał się na tym, co robił. Wiedział wszystko. Był parę kroków przed nami. Zawsze.

-Nelio, skup się, nie po to uczę cię tego jebanego francuskiego, byś mnie nie słuchała- Mruknął chłopak, gdy zauważył, że ani trochę go nie słucham. Uśmiechnęłam się do niego przepraszająco.

-Przepraszam, po prostu nie mogę się skupić. To morderstwo nie daje mi spokoju. Mam wrażenie, że coś nam umyka, a sprawca nie jest wcale tak daleko.- Wzruszyłam ramionami, patrząc chłopakowi w oczy.

-Dobrze wiesz, że nie możemy nic zrobić.- westchnął, kładąc się na łóżku. Z dalszej lekcji nici.

-A ja właśnie sądzę, że jesteśmy wstanie zrobić coś więcej. Przecież mamy tyle dowodów.- Wyliczałam, coraz lepiej nastawiona.

-I nic nam to nie da. Po co ty chcesz się w to w ogóle zagłębiać. Policja wszystko kontroluje.- Mruknął, choć doskonale wiedziałam, że chłopak wcale tak nie myśli.

-Dobrze wiesz, że nie. Policja nic nie wie i zapewne odstawiła tę sprawę na bok. Morderstwo jak morderstwo. Kolejne w tym miesiącu i roku. Dla nich to nic nowego. Nie mieliby po co zajmować się morderstwem dwóch osób, które na dobrą sprawę mogły być postrzelone przez każdego. Bez dowodów, których nie jesteśmy wstanie im dać, nic nie zrobią. Zostaliśmy sami i jeżeli chcemy się dowiedzieć czegokolwiek, to musimy załatwić to sami. Nikt nam nie pomoże.
Wiem, że moja matka wcale nie była dobra, a Connor niszczył mi życie, ale to jednak ludzie, którzy mnie w jakiś sposób wychowali. Muszę wiedzieć, kto im to zrobił.- Mówiłam jak najęta, nie patrząc na chłopaka. Siedziałam plecami do niego, na skraju łóżka. Jeszcze pięć minut temu próbowałam wbić sobie coś do głowy, ale nic nie wchodziło. Nie dawałam rady się już tego uczyć. Tego wszystkiego było za dużo. Oparłam łokcie na uda, masując skroń.
Chłopak za mną poruszył się powoli, oplatając moją talię swoim przedramieniem, by następnie przyciągnąć mnie do siebie. Westchnęłam głośno, bo doskonale wiedziałam, że z nauki dzisiaj nic nie wyjdzie.
Chłopak wspiął się, by znajdować się nade mną. Pocałował mnie lekko w usta, nos, policzki, czoło. Zostawiał kilkanaście pocałunków na mojej całej twarzy, co mnie uspokajało. Nawet nie byłam świadoma tego, że byłam cała spięta.

-Okej, rozumiem twoje podejście, ale nie podchodź do tego w taki sposób, jakby zależało od tego twoje życie. Nie jest to tego warte.- Mruknął, kierując swoją dłoń na mój brzuch. Przygryzłam dolną wargę, czując niesamowitą ekscytację. Nie czułam się w ten sposób przy żadnym innym chłopaku.
Dotyk na brzuchu, talii, udzie mnie rozpalał od środka. Delikatne pocałunki na twarzy, szyi czy obojczykach tylko to wzmagały.
Ciągnęłam chłopaka lekko za włosy, uśmiechając się nie winnie, gdy tylko na mnie spoglądał. Nie do końca wiedziałam, co robię, bo po paru sekundach ściągałam mu koszulkę.
Przejechałam opuszkami palców po bliźnie, na jego lewej piersi. Uniosłam lekko głowę, by przejechać po niej pocałunkami, cały czas patrząc Blaisowi w oczy. Próbowałam odgonić od siebie myśli, które były powiązane z przemocą w domach. Bo jak się okazywało, było to jednym z częstszych problemów.

-Blaise- Mruknęłam, wracając na swoje miejsce. Brunet spojrzał na mnie, unosząc lekko brew.

-Hm?

-Co teraz będzie?- Zapytałam, może w nie do końca dobrym momencie.

-A co ma być? Będziemy żyć, tak jakby jutra miałoby nie być. Spędzimy ten czas razem.- uśmiechnął się, po czym mnie mocno pocałował. Ręką zjechał na moją klatkę piersiową, by po chwili dłonią znaleźć się pod moją koszulką.
Spojrzał się na mnie, upewniając się, czy na pewno wyrażam zgodę. Nie zabraniałam mu niczego. Miał mnie całą. Oddałam się mu cała, bo tak bardzo mu ufałam.

Raspberry MoonOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz