,,-Skarbie, co się stało?,,

737 25 23
                                    

Blaise

Naprawdę wiele razy chciałem z tego zrezygnować. Byłem nawet blisko. Jednak zawsze coś mnie powstrzymywało. Zazwyczaj były to pieniądze. Gadanie ludzi, że pieniądze szczęścia nie dają, jest nadzwyczajnie głupie. Bo bez pieniędzy nie jesteś wstanie nawet normalnie funkcjonować, a co dopiero się z czegoś cieszyć. Mógłbym pójść do normalnej pracy, ale w żadnej innej pracy nie zarobię przez miesiąc tyle, ile zarabiam w jeden dzień na wyścigach, czy na dilerce. Nie jestem dumny, że mieszam się w ten czarny świat, ale po części zmusiło mnie do tego życie. Może i się tylko tłumacze przed samym sobą, by nie czuć się jeszcze gorzej, niż do tej pory już to robię, ale takie jest życie. Życie dzieli się na dwa światy. Pierwszy to ten, w którym przestrzega się prawa, żyje się w zgodzie z policją i z wszystkimi ważnymi władzami państwa, natomiast drugi świat polega na łamaniu przepisów, nie bania się konsekwencji i po prostu robienia tego, co inni ci zakazują. Ja zdecydowanie nie potrafię i nigdy nie potrafiłem należeć do tego pierwszego życia. Dlatego trafiłem na ten drugi. Ten gorszy. Gdyby ludzie dowiedzieli się, co robię, zapewne nawet długo by nie myśleli i od razu by się ode mnie odwrócili, a ja wcale nie byłbym zdziwiony. Sam, gdybym mógł, to bym się od siebie odwrócił, ale się nie da. Dlatego żyje takim życiem w tajemnicy, a na zewnątrz udaje i żyje jak każdy inny. Bo nie dałbym rady, gdyby moi przyjaciele...gdyby Nelia się ode mnie odwróciła. Wiem, że miałem być z nią szczery, że mieliśmy sobie mówić wszystko, ale nie mogę. Nie mogę się do tego wszystkiego przyznać. Straciłbym w jej oczach, a tego nie chce. Bo kto by chciał? Stracić coś, o czym marzył?

~~~*~~~

Wstałem rano z dosyć dobrym humorem. Wczorajszy powrót do domu i zobaczenie Ester nie przebiegł tak źle, jak myślałem, że będzie wyglądał. Mała nie miała do mnie problemu, że na tyle ją zostawiłem, a ja sam nie zamierzałem się o to upominać. W domu nie spotkaliśmy naszego ojca, więc nie musiałem się bać o dziewczyny. Było naprawdę dobrze.
Dzisiejszy dzień też miał taki być, ale ktoś zdecydował, że pokrzyżuje mi plany.
Po kilku telefonach zdecydowałem, że odbiorę połączenie i spróbuje jak najmilej się rozłączyć.

-Halo?- Zapytałem, gdy odebrałem telefon.

-Sprawa jest. Musimy się spotkać.

-Nie mam dzisiaj czasu.- Mruknąłem, zakładając koszulkę.

-Doskonale wiem, że masz. O szesnastej pod budynkiem starego sklepu. Nie spóźnij się.

-Water, do cholery, nie umawialiśmy się na to!- Warknąłem, jednak połączenie się urwało. Rzuciłem telefonem o łóżko, podchodząc szybko do okna i je otwierając. Nawet zimny podmuch wiatru nie był wstanie mnie ostudzić. Wszystko szło nie po mojej myśli. Miałem zrobić sobie przerwę od tego świata, miałem skupić się na ludziach dookoła mnie, a wyszło jak zawsze.

Wszedłem do łazienki, z nadzieją, że zimny prysznic da mi chwilę ukojenia. Nie ściągałem nawet ubrań. Włączyłem zimną wodę, a moje ciało prawie od razu pokryła gęsia skórka. Oddychałem głęboko, próbując przestać się jeszcze bardziej nakręcać. Będzie dobrze. Eliot nie da mi kolejnego zadania, a ja będę mógł żyć spokojnie.

~~~*~~~

Do szesnastej zostało naprawdę mało czasu. Jechałem swoim camaro przez ulicę miasta, próbując jak najbardziej przestrzegać przepisów. Nie tyle, co byłem zestresowany spotkaniem z Elliotem, co bardziej zły na całą tę sytuację. Nie miałem brać w tym udziału. Miałem od tego odpocząć.

Po niecałych dziesięciu minutach byłem pod umówionym miejscem. Siedziałem w aucie, czekając, aż Eliot również się pojawi. Spojrzałem na telefon. Równo szesnasta. W tym samym momencie drzwi od mojego auta się otworzyły. Chłopak usiadł na miejscu pasażera, a ja ruszyłem, nie patrząc czy chłopak się zapiął.

Raspberry MoonOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz