Epilog

531 18 17
                                    

Miesiąc później

Blaise

Minął miesiąc, od kiedy Nelia zapadła w śpiączkę. Po przywiezieniu do szpitala i długiej operacji lekarze mogli tylko powiedzieć, że czas pokaże, co się wydarzy. Od miesiąca żyłem tylko z jednym zdaniem w głowie. ,,Czas pokaże,,

Wyszedłem na korytarz szpitalny tylko na chwilę, by wyprostować nogi, a już było przy mnie paręnaście osób.

-I co z nią?-Usłyszałem pytanie, ale nie byłem w stanie rozróżnić osoby, która się o to zapytała. Spałem przez ostatni miesiąc naprawdę mało, przez co głosy wydawały się dla mnie być identyczne.

-Nadal śpi.-Mruknąłem, podchodząc do automatu z kawą, by kupić jeden kubek z napojem.

-Nie powiedziała nic? Na pewno?-Nie wiem, kto to był, ale był niesamowicie zawzięty. Pytał się o to za każdym razem.

-Nie.-Wziąłem do ręki kubek, po czym upiłem z niego łyk napoju. Liczyłem, że chociaż na chwilę zmęczenie pójdzie na drugi tor.

-Jest silna, wyjdzie z tego.-Ktoś próbował mnie pocieszyć, ale nie potrzebnie, ponieważ ja doskonale wiedziałem, że dziewczyna da rade. Zawsze dawała.

-Wiem.

Wróciłem do pokoju, zamykając za sobą po cichu drzwi. Postawiłem kubek na stolik, a później podszedłem do okna, by je otworzyć i trochę przewietrzyć pokój.

Okno zaskrzypiało, na co się skrzywiłem.

-Nigdy nie potrafiłeś być cicho.-Usłyszałem za sobą cichy szept. Odwróciłem się w tamtą stronę, patrząc na łóżko szpitalne. Nelia otworzyła oczy.

Prawie że biegiem pokonałem dzielącą nas odległość. Złapałem dziewczynę za dłonie, nie mogąc uwierzyć, że to, co widzę, jest prawdziwe. Nelia się obudziła.

-Kochanie?-Zapytałem, obserwując, jak coraz bardziej budzi się w świecie żywych.

-Blaise.-Uśmiechnęła się delikatnie, zaciskając delikatnie swoją dłoń na mojej.

-Tak, to ja skarbie.-Uśmiechnąłem się, czując, jak w oczach stają mi łzy.

-Nie płacz. Już wszystko będzie dobrze.-Uśmiechnęła się delikatnie, gładząc mnie po dłoni.

-Tak, wszystko będzie dobrze.-Pochyliłem się i delikatnie ją pocałowałem. Pierwszy raz od miesiąca.

Miałem nadzieję, że będzie już wszystko dobrze.

~~~*~~~

10 lat później

Nelia

-Mamo! Tata znowu karze mi czytać!-Usłyszałam krzyk dobiegający z piętra wyżej. Uśmiechnęłam się, łapiąc się za brzuch.

-Słyszysz, skarbie? Może nie śpiesz się tak na świat. Twój brat nie da ci żyć.-Pomasowałam się po brzuchu, powoli wstając z bujanego fotela.

-Mamo!-Mniejsza wersja Blaise'a zaczęła zbiegać po schodach.

-Kochanie, dobrze wiesz, że musisz dziennie czytać po trzy strony książki. Pani Martha ci karze.-Kucnęłam, łapiąc chłopca za rękę.

-Pani Martha się nie zna!-Kaspian ułożył ręce na klatce piersiowej. Jeszcze chwila, a obrazi się już chyba trzeci raz dzisiejszego dnia.

-Pani Martha wie co dla ciebie dobre.-Blaise podszedł i roztrzepał swojemu synowi włosy.

-A jak przeczytam, to pobawimy się w super bohaterów? Albo przewieziesz mnie na swoim ścigaczu?-Zapytał z nadzieją w głosie, na co się zaśmiałam. Niesamowicie się patrzyło, jak mniejsza kopia mojego męża stoi przed nim i próbuje wybłagać coś, co jest zakazane.

-O super bohaterach możemy pomyśleć.-Brunet odpowiedział z uśmiechem, po czym wskazał ręką na górę, by chłopiec poszedł już czytać.

Kaspian w szybkim tempie znalazł się na samej górze schodów, a później w swoim pokoju.

-Kiedyś go przewieziesz, ale na pewno nie teraz.- Powiedziałam, podchodząc do lodówki, by wyjąć z niej owoce.

-Oczywiście.- Zaśmiał się, pochodząc do mnie. Objął mnie, łapiąc mnie za mój brzuch.

-Śpieszy jej się.-Szepnęłam, uśmiechając się delikatnie.

-Nie dziwię się. Pewnie chce poznać swoją wspaniałą mamę.-Mruknął, całując mnie w szyje.

-Mam nadzieję, że będę lepsza, niż moja matka.

-Będziesz o wiele lepsza. Elizabeth nigdy nie była dobrą matką.-Szeptał, gładząc mnie po brzuchu.

-Kaspian będzie wspaniałym bratem. Chciałabym takiego mieć.-Przymknęłam oczy, opierając się o Blaise'a.

-Miles to przeszłość. Siedzi w więzieniu. Nie wyjdzie do końca życia.-Pokiwałam głową, bo faktycznie tak było. Nie mogłam się zadręczać.

-Masz rację.

-Zawsze mam!-Zaśmiał się, na co pokręciłam głową.

-Nie wmawiaj sobie takich rzeczy!

-Kocham cię, kocham Kaspiana i kocham tą małą istotkę, która za niedługo się urodzi.-Powiedział, na co się uśmiechnęłam.

-Ja też was kocham, nawet nie wiecie, jak bardzo.-Podeszłam i przytuliłam się do męża.

Obiecał mi kiedyś, że mnie nie zostawi. I faktycznie tego nie zrobił.
I od tej pory było już tylko dobrze.

Koniec

Raspberry MoonOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz