Dziewiętnastolatek wybiegł z płaczem z klasy. Na szczęście było już po dzwonku więc korytarze były puste. Teoretycznie miał jeszcze jedną lekcje ale w tej chwili mało go to obchodziło. Wyszedł ze szkoły, zaciągnął na głowę kaptur i włożył do uszu słuchawki. Szedł przed siebie. Nikogo nie było w domu, San w poniedziałki siedział w pracy do późna, a ich gosposia przychodziła tylko rano i posprzątać raz w tygodniu.
Szedł szybkim krokiem próbując powstrzymać płacz, jednak poczucie brudu nie dawało mu się uspokoić. Z chwili na chwilę płakał jeszce mocniej
Po jakiś 15 minutach dotarł na miejsce. Zdjął buty i pobiegł na górę, uprzednio rzucając plecak pod schody. Wleciał do pokoju i zaczął grzebać w szufladach.
- KURWA! - Krzyknął kopiąc szafkę.
Ruszył w stronę łazienki i zamknął drzwi na zamek. Zaczął szukać w szafce pod umywalką.
Jest.
W szczelnie zamkniętym pudełku należącym do Sana, na samym dnie leżał kartonik pełen żyletek. Chłopak trzęsącą się ręką wyjął jedną z nich i podciągnął rękaw.
Przyłożył metal do wewnętrznej strony przedramienia i pociągnął tworząc kreskę od zgięcia łokcia, po sam nadgarstek. Zaczął płakać jeszcze mocniej. Czuł się brudny.
Wszedł pod prysznic i odkręcił zimną wodę, osuwając się plecami po płytkach. Tworzył nowe, mniejsze linie przecinając tą pierwszą.Rany powoli zaczęły napełniać się krwią a ta mieszała się z wodą i spływała po jego ręce. Wooyoung szlochał niemiłosiernie. Bał się. Bał się o to jak będzie wyglądało jego życie teraz. Czy matematyk do końca roku będzie go prześladował? A może nawet dłużej? Co jeśli się nie podda, a Wooyoung już zawsze będzie bał się wychodzić z domu? Wystarczy tylko jedno nacięcie żeby to wszystko skończyć. Jeśli przeciągnął by linię bliżej dłoni, przez żyły i chrząstki jego problem zniknąłby raz na zawsze.
Woda spływała powolnym strumieniem po ciele chłopaka, zmieniała swój kolor na jasno różowy po czym, leciała w stronę odpływu. Nastolatek tępo patrzył w stronę drzwi i wsłuchiwał się w uderzające o ceramikę krople, tęskniąc za swoim dawnym życiem. Życiem wśród wiernych, wspierających przyjaciół i przede wszystkim, życiem bez Hajoona.
- Wooyoungie? To ty? - Usłyszał za drzwiami głos starszego mężczyzny - Wróciłem dzisiaj trochę wcześniej, może obejrzymy razem jakiś film?
- Nie wiem.
- Myjesz się?
- T~tak. - Pociągnął nosem.
- A mogę wejść na chwilę?
- Nie! To znaczy.. Zaraz...wyjdę - zrobił przerwę i spróbował przełknąć rosnącą w gardle gulę.
- Kotku czy ty znowu płaczesz? - Zapytał wyraźnie zmartwiony.
- Nie.
- Nie kłam.
- Nie kłamię, możesz już iść?! - Krzyknął i zapadła chwilowa cisza.
- Otwórz. - Odparł stanowczo Choi.
- Nie! - powiedział i docisnął żyletkę do ręki najmocniej jak mógł, ciągnąc ją wzdłuż tworzył ślad bardzo podobny do pierwszego.
- Otwórz te drzwi.
- NIE!
- Wooyoung! - Uderzył pięścią o drewno.
- Możesz dać mi spokój?!
- Możesz otworzyć te cholerne drzwi?
- Możesz spierdalać?! - Wrzasnął, po czym obrócił rękę na drugą stronę i uderzał o nią brzegiem ostrza robiąc małe ale dość głębokie dziury, rozsypane nierównomiernie po całej ręce. Krew się lała a wyczerpany chłopiec położył się na boku.
- Wooyoung, Kurwa, bo zaraz wyważę te drzwi!
- Zostaw mnie!.. Zostaw mnie!.. Zostaw mnie! - krzyczał w kółko robiąc odstępy na złapanie powietrza, co wychodziło mu z wielkim trudem.
W całym domu dało się usłyszeć huknięcie. Faktycznie wyważył drzwi i naderwał futrynę.

CZYTASZ
Be careful
FanfictionKiedy czujesz zagrożenie, uciekasz. I właśnie to wprawiło czarnowłosego w bieg... Nikt nie spodziewał się, że tak potoczy się życie wcześniej normalnego chłopca. Co jeśli już nie wróci? Czy ktoś będzie go szukał? Jak teraz będzie wyglądało jego ż...