Gdy wybiła 4.43 mężczyźni udali się do wyznaczonego im pokoju. San próbował na oślep odkluczyć drzwi, ponieważ w tym samym czasie całował zachłannie czarnowłosego. Gdy drzwi wydały charakterystyczny dźwięk, Choi kopnął je, tym samym otwierając i wpychając tam dziewiętnastolatka. Popchnął ręką drzwi, aby się zamknęły i podniósł Junga na tak zwaną koalę, schodząc pocałunkami coraz niżej i rozpinając jego koszulę.
Posadził chłopaka na fotelu i pochylił się nad nim, zdejmując z niego górną część ubrania i dokładnie obcałowując każdy centymetr jego klatki piersiowej, co jakiś czas zasysając mocniej jego gładką skórę.
Ściągnął mu spodnie po czym zaczął bardzo powoli całować wewnętrzną stronę jego ud, omijając jego nabrzmiałe przyrodzenie, odznaczające się na cienkim materiale czerwonych stringów, które dostał od Sana tydzień wcześniej.
- Wyglądasz w nich jeszcze lepiej niż w moich wyobrażeniach. - Wymruczał w jego rozgrzaną skórę.
- Mhm... - Jęknął Wooyoung przymykając oczy i zatracając się w uczuciu. Jung był pijany, nawet bardzo. Co tylko potęgowało jego doznania. San zaczął zsuwać koronkową bieliznę z bioder chłopca, przypadkowo muskając palcami jego przyrodzenie.
- Skarbie jesteś tego pewny? Nie chcę cię skrzywdzić. - Powiedział niepewnie.Woo wstał i pociągnął Blondyna za rękę dając mu do zrozumienia, że ma iść za nim po czym popchnął go na łóżko. Teraz to on górował nad Sanem. Dla strasznego była to jasna odpowiedź na jego pytanie. Chwilowa zmiana nikomu nie przeszkadzała.
Jung siedział na biodrach starszego a on w tym czasie przystawił swoje paliczki do jego ust. Czarnowłosy obficie obślinił palce dwudziestojednolatka, który powoli wprowadził je w jego dziurkę i delikatnie nimi poruszał. Kiedy uznał, że chłopiec jest już wystarczająco rozciągnięty, wyjął palce z jego wnętrza i je oblizał.
Wooyoung uniósł się i z powrotem usiadł tylko tak, by nabić się na starszego. Bardzo podobał mu się widok, który obserwował. Chłopiec unoszący się i opadający co chwilę na jego wielkiego kutasa. Woo ciągle pojękiwał, raz głośniej, raz ciszej. Blondyn wspomagał nieco chłopca, aż ten całkowicie nie opadł z sił. Choi ponownie zmienił ich pozycję i tym razem to on zawisł nad młodszym. Cały czas penetrował wnętrze chłopca, trafiając w ten sposób w jeden magiczny punkt, prostatę.
Pochylił się i objął ustami lewy sutek maluszka. Podgryzał go, lizał, a drugi pieścił palcem, co jeszcze bardziej podniecało czarnowłosego.
- Ahh.. Tatusiuu szybciej!
- Nie zasłużyłeś
- Co? Dlaczego?
- A co robiłeś na dole pod stołem?
- No bo to było.. Ohh.. Ja chciałem żebyś w końcu się mną zajął
- Maluszku trzeba było powiedzieć a nie mnie prowokować.
- Przecież mówiłem, że chcę iść do pokoju
- Ale nie mówiłeś, że masz na sobie czerwone stringi.
- Nie pytałeś.
- Od dzisiaj zacznę - odparł i zaczął przyspieszać.
Wooyoung wił się na łóżku i zaczął głośniej jęczeć.-T~tatusiu ahh d~dochodzę - I w tym momencie biała sperma wylała się na jego podbrzusze budząc ich obu. Blondyn po zobaczeniu słodkiego malca w takim amoku, sam doszedł. Rozlewając się we wnętrzu chłopca. San opadł obok ciałka niewiniątka, nie chcąc już bardziej go męczyć. Jednak Woo miał inne plany.
Zgramolił się z łóżka, a blondyn za nim widząc jego poczynania. Myślał, że ten chciał iść do łazienki, więc wstał by mu pomóc. Chłopiec popchnął go na łóżko, tak, że ten siedział teraz na rancie mebla. Wooyoung zatopił penisa starszego w swoich ustach, na co oboje jęknęli. Woo brał tyle ile mógł a resztę stymulował ręką. San na sam widok tych wpatrujących się w niego niewinnych oczu prawie doszedł.
Czarnowłosy wykonał jeszcze kilka ruchów głową i okrążeń językiem aż Choi spuścił się w jego piękne, miękkie usta, a młodszy wszystko posłusznie połknął. San podniósł młodszego i ułożył go spowrotem na łóżku. Przykrył go i wtulił w swoją nagą pierś.

CZYTASZ
Be careful
FanfictionKiedy czujesz zagrożenie, uciekasz. I właśnie to wprawiło czarnowłosego w bieg... Nikt nie spodziewał się, że tak potoczy się życie wcześniej normalnego chłopca. Co jeśli już nie wróci? Czy ktoś będzie go szukał? Jak teraz będzie wyglądało jego ż...