19

13 0 0
                                    

- Jak się czujesz, słoneczko? - Położył się obok, przytulając się do jego pleców.
- Nie będziesz pytał dlaczego to zrobiłem?
- Nie, ufam Ci na tyle, że myślę, że jak będziesz chciał to sam mi powiesz. Nie chcę na ciebie naciskać, ani cię błagać żebyś przestał, bo wiem, że to nic nie da. Ale też nie myśl sobie, że mam to w dupie, i że możesz to robić dalej i nie będę reagował. - Westchnął.
- Prawda jest taka, że cholernie się martwię ale daję Ci wolną rękę, bo nie chcę pogorszyć twojego stanu, ale pamiętaj, że zawsze możesz przyjść i mi powiedzieć co cię gryzie albo jakbyś poczuł, że potrzebujesz na przykład psychologa, to mów mi o tym, a wszystko ci załatwię - mówił obejmując chłopca ramieniem i głaszcząc go po włosach.

- Sanie? - Obrócił się przodem do niego i spojrzał mu głęboko w oczy.
- Tak?
- Jesteś zły?
- Raczej zaniepokojony. Wystraszyłeś mnie, ale się nie gniewam.
- A czy... A dobra nie ważne.. - Zapytał, podnosząc się do siadu. Starszy zrobił to samo.
- No powiedz.
-... Kochasz mnie..?
- Oj Woo... Oczywiście, że tak. - Wciągnął go na swoje kolana i założył mu włosy za ucho.
- I nie waż się myśleć inaczej. - Dokończył łapiąc chłopca za szyję, by połączyć ich wargi w spokojnym, ale przepełnionym uczuciami pocałunku. Wooyoung oddał pieszczotę, zatracając się w uczuciu. Napięcie między nimi wzrosło a w jego brzuchu pojawiły się motyle.

Kiedy nastolatek całkowicie zatracił się w wargach Choia, on ułożył swoje dłonie na jego biodrach. Młodszy nie reagował. Nie zwracał uwagi na nic, poza wilgotnym mięśniem Sana, przesuwającym się po jego ustach. Starszy korzystając z okazji wsunął obie ręce do kieszeni dzieciaka i potajemnie wyciągnął z jednej z nich 2 żyletki, których wcześniej mu brakowało. Wiedział, że tamten miał je przy sobie. Szybko przełożył je do swoich spodni i z powrotem złapał Junga, tym razem za tyłek po czym delikatnie go ścisnął, na co ten jęknął mu w usta

Całowali się tak jeszcze przez kilka minut, aż starszy przemówił.

- Już.. Woo, wystarczy.. - Mówił powiedzy pocałunkami próbując odsunąć od siebie chłopca, jednak ten tylko złapał go za koszulkę, przyciągając jeszcze bliżej siebie.

- Koniec tego dobrego, idziemy spać, ale najpierw pójdziesz się myć, smrodzie. - Odpowiedział zarzucając czarnowłosego z kolan, po czym wstał zostawiając go w osłupieniu.
- No ale Sanie..
- Nie ma Sanie, idziesz się umyć. Ale to już, bo cię siłą zaciągnę! - Złapał go za kostki i zaczął łaskotać po gołych stopach.
- HAHAHAHAHAHAHAHA NIEEE.. JUŻ! HAHAHA Z-ZOSTAW M-MNIE! HAHAHA DOBRZE PÓJDĘ!! PÓJDĘ!
- To dobrze.

Dziewiętnastolatek wstał, poszedł po piżamę i skierował się w stronę łazienki.
- Umm.. Tatusiu..?
- Tak?
- No bo wiesz.. Tak trochę.. Nie ma tu drzwi.

Be carefulOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz