Obudziłam się o szóstej. Nie mogłam już zasnąć. Wstałam z łóżka i podeszłam do mojej szafy. Wybrałam sobie dzisiaj czerwony top oraz białe dresy. Wzięłam jeszcze bieliznę oraz skarpetki i poszłam do łazienki. Przebrałam się i rozczesałam włosy. Umyłam twarz i zęby i wyszłam z łazienki. Sięgnęłam po telefon i zeszłam na dół. Zrobiłam sobie granole. Nalałam sobie energetyka do szklanki i poszłam na kanapę. Puściłam sobie pierwszą część "Harry'ego Pottera".
Zjadłam śniadanie, a jak się skończył film to wyszłam z psem. Cały czas myślałam o Karolu Smith oraz o Karolu Astrid. Nie mogłam tego znieść, że tak naprawdę nie ma nikogo o nazwisku Smith, bo przecież znałam Karola. Artur mógł się pomylić. Dzisiaj go o to zapytam, bo to mnie ciągle dręczy.
Wróciłam z Luną do domu. Rozpięłam smycz i ściągnęłam buty. Spojrzałam się na telefon. Była dopiero ósma, a oni przyjdą o siedemnastej. Wzięłam sobie książkę i zaczęłam sobie czytać.
Gdy skończyłam sobie czytać to była piętnasta, więc stwierdziłam, że pójdę sobie na dłuższy spacer z psem. Poszłam znowu na ulicę Grosikową, bo mi się podobała. Były stokrotki obok chodnika oraz takie jedno drzewo. Naprzeciwko chodnika była jakaś jedna willa, a obok niej mniejsze domy. Byłam ciekawa, w którym domu mieszka któryś z Astrid według plotek.
Wróciłyśmy do domu, gdy była szesnasta trzydzieści. Rozpięłam Lunę i wzięłam książkę ze stołu, którą zostawiłam. Poszłam z nią do mojego pokoju i ją odłożyłam. Zeszłam na dół i ogarnęłam trochę kuchnię i salon. Gdy była już siedemnasta to usłyszałam pukanie z tarasu. Szybko otworzyłam drzwi od tarasu. W nich zobaczyłam Weronikę i Artura.
- Jednak go namówiłaś- zażartowałam.
- Było to takie trudne- powiedziała.
Zaśmiałyśmy się obie. Wpuściłam ich i zamknęłam drzwi.
- Artur, masz jakąś perukę? - zapytałam.
Wyjął z torby czarną perukę.
- Będziemy wyglądać jak rodzeństwo! - krzyknęłam podekscytowana.
- To nie było w planach- powiedział Artur.
- Miał do wyboru tą lub różową- wypaliła Weronika.
- Współczuje- poklepałam Artura po ramieniu.
Artur założył perukę.
- Wyglądasz jak Harry- stwierdziłam.
- Dopiero teraz to widzisz? - wkurzył się Artur.
Weronika się zaśmiała.
- No już, nie denerwuj się- powiedziałam głaszcząc go po głowie.
Spojrzenie Artura złagodniała.
- Idziemy do tego sklepu? - zapytała Weronika.
- Tak- odpowiedziałam zabierając dłoń.
- Już współczuje Karolowi- stwierdził Artur.
Przegryzłam wargę.
- Miałeś jej nic nie mówić- szepnęła mu na ucho.
- Nic jej takiego nie powiedziałem- powiedział jej na ucho.
- Coś nie tak? - zapytałam.
- Nic, nic. Nie przejmuj się. To tylko drobna sprzeczka- mówiła na szybko Weronika.
Uśmiechnęłam się i wyszliśmy z mojego domu. Poszliśmy do tego sklepu osiedlowego.
- A Artur- spojrzał się na mnie- mam pytanie- zaczęłam.
- Jakie? - zapytał.
- Co miałeś na myśli mówiąc, że nie ma żadnej osoby o nazwisku Smith? - odpytałam.
Weronika walnęła się dłonią w czoło.
- Boże, debil- powiedziała.
- Nic nie miałem na myśli. Zapomnij o tym- odpowiedział.
W sklepie kupiliśmy chipsy, pianki, zupki chińskie oraz maseczki. Później poszliśmy do domu. Odłożyliśmy rzeczy.
- Jedziemy na rolkach? - zapytałam.
- Jasne- odpowiedziała Weronika.
Artur machnął ręką.
Ubraliśmy rolki i wyszliśmy na dwór.
Przejechaliśmy moją uliczkę i trochę podjechaliśmy główną. Gdy zobaczyłam tabliczkę z ulicą Grosikowa to zaczęłam jeździć tam, ale do tyłu. Zdjęłam Arturowi perukę i się obróciłam. Zaczęłam jeździć jak najszybciej jak umiem. Artur spojrzał się na tabliczkę i westchnął. Przyśpieszył. Tak zasuwał, że żeby od niego uciec skręciłam ostro w prawo i wywaliłam się na chodnik. Weronika ryknęła śmiechem.
- Normalna jesteś? - zapytał Artur.
- Tak – odpowiedziałam.
Podjechał do mnie i wystawił dłoń do przodu.
- Łap się i jedziemy stąd- zarządził Artur.
Złapałam się jego dłoń a on pociągnął mocno do siebie. Przez to walnęłam się nosem w jego mostek.
- To bolało- powiedziałam.
- Bo miało – zażartował Artur.
Wyjechaliśmy z Grosikowej.
- Obiecaj, że nigdy nie pójdziesz na tą ulicę- powiedział Artur.
- A to czemu? - zapytałam zdezorientowana.
- Bo...- zaczął.
- Tam mieszkasz lub twój brat? - spytałam.
- Co?!- zdziwiła się Weronika.
Spojrzałam się na nią.
- Ludzie plotkują, że na tej ulicy mieszka któryś Astrid- powiedziałam.
- Nie no fanatyk z krwi i kości- odpowiedział Artur.
- A weź się wal- walnęłam go delikatnie w ramie.
Weronika wybuchła śmiechem.
- Mu pozwalasz się tak nazywać- powiedziała.
- A komu nie pozwala? - zapytał Artur.
- Jak ktoś z klasy ją nazwał fanatyczką to wzięła swoje rzeczy i poszła do domu. - odpowiedziała Weronika.
Zaśmiał się Artur.
- No nieźle- skomentował.
- Wracamy do domu- stwierdziłam.
- A to czemu? - zapytała.
- Bo wyjdzie, że też pozwalam się tak nazywać nieistniejącej osobie, która mnie okłamała. - powiedziałam próbując się nie rozpłakać.
Artur i Weronika się zatrzymali. Spojrzeli się na siebie próbując wymyśleć co mi powiedzieć.
- Felicja, skłamał tylko nazwiskiem. Resztę co ci powiedział to była prawda- odpowiedział Artur.
- Tylko? - zapytałam.
- Tak- odpowiedział.
- Czemu to zrobił? - spytałam.
- Może się dowiesz w przyszłości- powiedziała Weronika.
- No bardzo śmieszne. W przyszłości go nie spotkam- odpowiedziałam.
- Dobra, koniec tematu- powiedział Artur.
Wróciliśmy do domu. Wyszliśmy szybko z Luną.
Ściągnęliśmy rolki a Artur zwalił z siebie perukę.
- Co robimy? - zapytała Weronika.
- Maseczki! - wypaliłam.
Artur usiadł na kanapie i głaskał Lunę.
- Ty też Artur! Myślisz po co kupiliśmy trzy? - powiedziałam.
- Nie zmusicie mnie- odpowiedział.
Zrobiłyśmy słodką minę. Artur odwrócił wzrok, bo nie mógł na nas patrzeć. Wzięłyśmy do ręki trzy opakowania i podeszłyśmy do Artura. Usiadłyśmy na kolanach obok jego nóg.
- Prosimy cię Artur- powiedziała błagającym tonem Weronika.
- No weź- dodałam ze słodkim uśmiechem.
Nauczyłam się taki robić, by Felix zgodził się na niektóre moje topy.
- No dobra- powiedziałam.
Założyłyśmy mu maseczkę a później sobie. Usiadłam po lewej stronie Artura i zrobiłam nam zdjęcie.
- Nie wrzucaj na Instagrama- zaznaczył.
- Wiem, wiem- powtórzyłam się.
Po chwili ściągnęliśmy maseczki. Zmyliśmy resztę żelu z twarzy i wróciliśmy na kanapę. Artur spojrzał się na zegarek.
- Dobra dziewczyny, ja lecę do pracy a wy się nie pozabijajcie. Jasne? - spytał Artur.
- Jasne- odpowiedziałyśmy.
Artur wyszedł a my zaczęłyśmy oglądać drugą część "Harry'ego Pottera". Później włączyliśmy trzecią część a na końcu czwartą. Po czwartej części poszłyśmy na górę. Przebrałyśmy się w piżamy i weszłyśmy pod kołdrę.
- Musimy sobie kupić metching piżamy- powiedziałam.
- No rel- odpowiedziała.
Wzięłam laptopa.
- Zamówimy teraz- powiedziałam.
- Jasne stara- zgodziła się Weronika.
Wybrałyśmy sobie czarną piżamę z ogonem i rogami diabła oraz białą z ogonem i uszami kota. Ja mam mieć tą czarną, a Werka tą białą.
Poszłyśmy spać o drugiej w nocy.
Wstałyśmy o szóstej. Przebrałyśmy się i zeszłyśmy na dół. Zrobiliśmy dwie pizzę w kształcie serca. Zjadłyśmy je przy barku.
- Idziesz dzisiaj do szkoły? - spytałam.
- Tak, a ty? - odpytała.
- Tak, dzisiaj idę im zanieść dokumenty- powiedziałam.
Po godzinie Weronika wyszła do szkoły. A ja spakowałam dokumenty w teczkę i jakoś o piętnastej wyszłam z domu.
CZYTASZ
Daisy gun 1
RomantikDziewczyna spotyka po kilku miesiącach swojego kolegę z starszej klasy. To była miłość od pierwszego wejrzenia. Okazało się że jej kolega jest szefem mafii. Okładkę robiła : gbjshj