Obudziłam się o dziesiątej. Napisałam Feliksowi, żeby napisał nauczycielce, która prowadzi lekcje zdalne, że mnie nie będzie. Przebrałam się i zjadłam śniadanie. Nie mogłam przestać myśleć o sytuacji z wczoraj. Wyjęłam telefon i znalazłam numer Karola. Otworzyłam wiadomości.
Ja: Cześć Karol, tu Felicja.
Trzymałam nerwowo telefon. Ciągle patrzyłam, czy odpisuje. W międzyczasie poszłam do swojego pokoju.
Karol: Hej Feli. Chcesz się dzisiaj spotkać?
Zajęło mi pięć minut, by odpisać.
Ja: Tak, a gdzie i kiedy?
Karol: W parku na ulicy Pistacjowej o godzinie 13, pasuje?
Ja: Jasne.
Ten park był zawsze opuszczony, więc wiedziałam, dlaczego go wybrał. Chciałam się z nim spotkać, ale również się troszeczkę bałam. Wzięłam się w garść o dwunastej. Rozczesałam włosy i poszłam do salonu. Popatrzyłam się na zegarek i zabrałam kluczyki. Zamknęłam szybko dom i poszłam do parku. Zastanawiałam się po drodze, czy się umawia ze mną, by mnie porwać. Jednak, gdy dotarłam, zmieniłam zdanie.
-Cześć Feli- zawołał Karol.
Lubiłam, jak ktoś mnie tak nazywa.
-Cześć Karol- powiedziałam.
Rozejrzałam się po okolicy. Usiadłam koło Karola. Od razu zaczęliśmy gadać. Po kilkunastu minutach niestety moja druga strona musiała zadać głupie pytanie.
- K..a.. r...o..l- wyjąkałam.
-Tak? - zapytał zdezorientowany.
-Czy się ze mną umówiłeś, żeby mnie uprowadzić? - zapytałam jak głupia.
Dał swoją dłoń na moim udzie. Patrzyłam na nią, a potem wróciłam ze wzrokiem do Karola.
-Oczywiście, że nie. Po prostu...- urwał Karol.
Patrzyłam na niego pytająco. Miałam ochotę go pocałować, ale nie wypada. Wiedział, że nie może powiedzieć prawdy.
- Po prostu co? - zapytałam dociekliwie.
Pocałował mnie w czoło.
-Po prostu cię lubię - skłamał Karol.
Moje serce biło szybko wewnątrz klatki piersiowej.
-Ja ciebie też- skłamałam.
Nie zamierzałam mu wyznać, że mi się podoba. Raczej próbowałam zaprzeczać w głowie, ale nie wychodziło mi to za bardzo. Zsunął swoją dłoń z mojego uda. Zaczęliśmy już normalnie rozmawiać.
- Karol, jesteś podobny do takiego mojego najlepszego przyjaciela - wymknęło mi się.
- Serio? - zapytał z widocznym rozbawieniem.
- Serio- powiedziałam.
- To fajnie- odpowiedział.
Zaśmiał się.
Jego śmiech był taki piękny. Bym mogła słuchać go całymi dniami.
- Feli, jak tam u Luny? - spytał.
Zdziwiłam się. Skąd on wie o moim psie, przecież mu nic nie mówiłam.
- Dobrze, a skąd wiesz o niej? - odpytałam.
Karol długo myślał co mi odpowiedzieć.
- Od Artura słyszałem- skłamał.
- Fajnie- powiedziałam.
Spojrzałam na zegarek. Była już piętnasta! Mój brat kończy pracę za godzinę i do mnie zadzwoni. Musiałam natychmiast iść do domu.
-Karol, muszę już iść. Mój brat kończy pracę lada moment- wyznałam.
Przytulił mnie.
-Do zobaczenia - powiedział Karol odrywając się ode mnie.
-Pa - odpowiedziałam.
Wyszłam szybko z parku. Nerwowo patrzyłam na godzinę. Miałam już paranoję. Szybko zjawiłam się pod moim domem. Odczuwam już, że go mocno kocham. To była najgorsza rzecz, jaką moje serce mogłoby mi zrobić. Otworzyłam szybko drzwi i weszłam do środka. Spojrzałam w telefon. Okazało się, że jest sobota. Poszłam do pokoju. Zauważyłam tam bukiet z różowymi stokrotkami. Odchyliłam karteczkę przywiązaną do bukietu.
-,, Karol Astrid"- przeczytałam na głos.
Uśmiechnęłam się. Włączyłam wiadomości na telefonie.
-Dziękuję - napisałam do Karola.
-Nie ma za co - odpisał.
Włożyłam kwiaty do wazonu. Postawiłam je na moim stoliku nocnym. Nie wiedziałam, czy wiedział, że to moje ulubione kwiaty. Odłożyłam telefon. Gapiłam się na te kwiatki sześć godzin. Cały czas myślałam o Karolu.
Wzięłam telefon i zadzwoniłam do Weroniki na kamerkę.
- Hej- powiedziała.
- Nie zgadniesz co się dzisiaj stało- zaczęłam.
- Opowiadaj- poprosiła.
- Pisałam sobie z Karolem i mnie zaprosił do parku. Tam sobie rozmawiamy i nagle sobie patrzę na telefon. Myślałam, że jest dzisiaj piątek, więc szybko o piętnastej wyszłam z parku. A jak wróciłam, no to się zorientowałam, że dzisiaj jest sobota. Jak poszłam do pokoju zobaczyłam różowe stokrotki, które były od Karola. Nie wiem skąd wiedział, że to są moje ulubione kwiaty. Specjalnie dla mnie nazbierał. Ty to rozumiesz? - opowiedziałam.
- O boże- powiedziała.
- O co chodzi? - zapytałam.
- O nic- odpowiedziała.
Zaśmiałam się.
- Cieszysz się z tych stokrotek? - zapytała.
- I to jak bardzo- odpowiedziałam.
Wybuchła śmiechem.
- No co? - zapytałam.
- Mojemu bratu się poszczęściło- powiedziała.
- Nic nie rozumiem, ale dobra- odpowiedziałam.
Chwilę sobie porozmawialiśmy, a później Weronika się rozłączyła. Zadzwoniłam do Artura.
- Artur nie uwierzysz- powiedziałam, gdy odebrał.
- W co nie uwierzę? - zapytał.
- Pisałam dzisiaj z Karolem- zaczęłam.
- Serio? Co dalej? - spytał.
- Zaprosił do parku. Tam sobie rozmawiamy i nagle sobie patrzę na telefon. Myślałam, że jest dzisiaj piątek, więc szybko o piętnastej wyszłam z parku. A jak wróciłam no to się zorientowałam, że dzisiaj jest sobota. Jak poszłam do pokoju zobaczyłam różowe stokrotki, które były od Karola. Nie wiem skąd wiedział, że to są moje ulubione kwiaty. Specjalnie dla mnie nazbierał. - opowiedziałam.
- Podobają ci się? - zapytał.
- Są naprawdę bardzo ładne! - odpowiedziałam.
- Zapytałaś się go? - spytał.
- Czy jest Smith? Nie - powiedziałam.
- To tyle? - zapytał.
- Tak- odpowiedziałam.
- Dobra to ja lecę do pracy. Pa Felka- powiedział Artur.
- Pa Artur- odpowiedziałam rozłączając się.
Odłożyłam telefon i zeszłam na dół. Wzięłam sobie małego batona i wróciłam do pokoju. Położyłam go sobie na toaletce. Przebrałam się w piżamę. Popatrzyłam się na ten batonik. Stwierdziłam, że go dzisiaj nie zjem, bo mi wystarczy na dzisiaj kalorii. Położyłam się na łóżku i popatrzyłam się jeszcze raz na stokrotki. Zamknęłam oczy i zasnęłam.
CZYTASZ
Daisy gun 1
Storie d'amoreDziewczyna spotyka po kilku miesiącach swojego kolegę z starszej klasy. To była miłość od pierwszego wejrzenia. Okazało się że jej kolega jest szefem mafii. Okładkę robiła : gbjshj