Porwanie Felicji przez Harry'ego i Paulinę

42 8 4
                                    

Felicja

            Wstałam rano w złym nastroju. Nie mogłam po prostu uwierzyć, że muszę trenować z Weroniką, co tydzień w soboty. Ta wiadomość doprowadzała mnie do szału. Tylko dlatego mnie doprowadzała do szału, bo jestem leciutko leniwa. Kiedy już ogarnęłam się od zamyślenia poszłam na dół zrobić śniadanie. A w trakcie robienia sobie śniadania uświadomiłam sobie, że za kilka dni mam urodziny. Gdy zjadłam śniadanie wyszłam na spacer z Luną. Stwierdziłam, że pójdziemy do tego lasku za tym domkiem na drzewie. Po drodze przeszłam przez zakazaną uliczkę i zobaczyłam tam inną mafię. Ta mafia miała mnie na szczęście gdzieś. Pochodziłam sobie po paru uliczkach aż dotarłam do domku na drzewie. Nie wchodziłam na niego tylko sobie obeszłam go. Chwilę chodziłam po tym lesie, aż nagle zobaczyłam parę dorosłych. Jak podchodzili bliżej, przypominali mi trochę Weronikę i troszeczkę Karola i odrobinę Artura. Gdy ich minęłam rozpoznałam ich, a oni jakimś cudem mnie. Szeptali między sobą. Aż w końcu przybliżyli się do mnie i dali coś na sen. Chłopak mnie podniósł i gdzieś nosił. Lunę prowadziła dziewczyna. Jak otwierałam oczy byłam związana na krześle. Na ustach miałam jakąś szmatę. Po chwili rozpoznałam to miejsce. To był domek na drzewie.

-Wstała- powiedziała Paulina.

Podszedł do mnie Harry i delikatnie ściągnął tę szmatę.

-Kim jesteś? - zapytał.

-Felicja Anderson- powiedziałam trochę ze strachu.

- Co tu robiłaś wczoraj z jakimś chłopakiem? - spytał.

- Zaprowadził mnie tutaj- odpowiedziałam.

- A kim dla ciebie jest ten chłopak? - spytała dziewczyna.

Luna była z nią i dała się jej głaskać.

- Moim chłopakiem- powiedziałam pod nosem.

Wybałuszyli na mnie oczy. Harry włączył swój stary telefon i spojrzał na Messengera.

         Karol mu napisał dawno, że ma dziewczynę.

- A waszym bratem- dodałam.

Tak ich tymi zdaniami zdziwiłam.

- Skąd to wiesz? - zapytała nerwowo Paulina.

- Wasz drugi brat o was mi opowiadał- odpowiedziałam.

-Artur- szepnęła.

Harry się na mnie patrzył.

-Dlaczego zniknęliście? - zapytałam głupio.

- A co cię to? - spytał Harry.

- Bo tak- burknęłam pod nosem.

Nadal ich się bałam.

-Niech ci będzie uparciuchu- powiedziała Paulina.

- A więc mieliśmy coś do załatwienia i z dnia na dzień spakowaliśmy rzeczy. Napisaliśmy pożegnanie i daliśmy go na stół. Uciekliśmy z domu. A od kilku lat jak załatwiliśmy to już boimy się wróciłby nie usłyszeć skarg na nasz temat od rodzeństwa- wyznał Harry.

Przełknęłam ślinę.

-Z czego co wiem to Weronika się o was pyta. A Karol wiem, że tęskni za wami. Artur też za wami tęskni. Podczas gdy mi o was opowiadał posmutniał- rzekłam.

Popatrzyli się na siebie, a potem na mnie.

-Jesteś tego stu procentowo pewna? - zapytał Harry.

-Tak- powiedziałam.

Harry podszedł do Pauliny i zaczął z nią po cichu rozmawiać. Kiedy skończył podszedł do mnie.

-Wiesz, gdzie mieszka Karol? - spytał.

-Grosikowa 4- powiedziałam.

Harry wziął mój telefon i jakieś dwa numery zapisywał. Oddał mi go. Zaczął mnie delikatnie rozwiązywać od tego krzesła. Przymknęłam oczy ze strachu.

-Nie bój się mnie- powiedział mało przekonująco.

-Nie skrzywdzę cię, ponieważ jesteś dziewczyną mojego brata- dodał.

Otworzyłam powieki. A gdy mnie rozwiązał pomógł mi wstać. Podeszłam do Pauliny.

-A przepraszam, że głaskałam twojego psa- powiedziała szybko.

-Nie masz za co przepraszać. Możesz sobie ją głaskać, ponieważ jesteś siostrą Karola, a poza tym ciebie polubiła- odpowiedziałam jej przypinając Lunę do smyczy.

-A Feli nie chwal się, że nas widziałaś my to sami mu powiemy- powiedział Harry.

-Spoko, to...- zaczęłam.

-Do zobaczenia- dokończył za mnie Harry.

-Do zobaczenia- powiedziałam schodząc po schodkach.

Poszłam szybko do domu.

Daisy gun 1Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz