6 | Compass

957 20 13
                                    


W końcu wróciliśmy. Robiło się ciemno, a my dopiero wysiadaliśmy z łódki na pomost. Wyskoczyliśmy jak poparzeni i John B zaczął szukać zamku od torby.

-Jak myślicie? Co to jest? - zapytała Kie

-Pewnie pieniądze- oznajmił Pope

-Albo prochy sporo warte na czarnym rynku- na twarzy JJ pojawił się duży uśmiech

-Otwórzmy wreszcie tą torbę!- krzykną Pope

-takie emocje z twojej strony- zaskoczyłam się

-Umieram z ciekawości. Przez ną prawie zginęliśmy

Brunet wyciągną z torby jakoś mniejszą torbę, w niej znajdowało się metalowe pudełko. Chłopak zaczął odkręcać wieczko, a z środka wypadł stary kompas.
John B złapał kompas w obie ręce i wpatrywał się w niego z zamyślona miną.

-Miałem rację- powiedział wkurzony Pope - Świetna robota. Mamy kompas

-No co ty stary- JJ popatrzył na bruneta- jest bezwartościowy.

-To kompas taty- na twarzy John'a B pojawił się mały uśmiech

                                       ༺☆༻

Rozeszliśmy się. Pope i Kie poszli do siebie, John B został na miejscu a ja i blondyn wracaliśmy do siebie. Mieszkaliśmy niedaleko siebie, więc szliśmy razem. Było bardzo spokojnie, za spokojnie. Spojrzałam na JJ i widziałam że jest zamyślony

-Co jest JJ?

-Co..? Nie, nic. Tylko się zamyśliłem

-Wszystko w porządku?

-W jak najlepszym- uśmiechną się do mnie. Stanęliśmy przed domem cioci Lany

-Dobranoc

-Słodkich snów - Uśmiechną się do mnie, co odwzajemniłam.

Wyjęłam kluczyki z pod wycieraczki i ostatni raz spojrzałam na blondyna. Kiedy odwróciłam się do  JJ'a, ten odwrócił się w tym samym momencie i oboje się zaśmialiśmy. Chciałam przekręcić klucze ale okazało się, że są otwarte. Weszłam do środka i rozejrzałam się, zobaczyłam ciocię Lane pakującą torbę i gotowa do wyjścia.

-O jesteś idealne - uśmiechnęła się do mnie Lana. Na jej twarzy było widać zmęczenie.

-Wrócę jutro rano, zajmij się siostrą

-Spokojnie, dam sobie radę.- Ciocia na te słowa wyszła a ja podeszłam do pokoju siostrzyczki

-Hej, jesteś? - zapukałam do drzwi od pokoju. Nie usłyszałam odpowiedzi, więc po prostu weszłam. Dziewczyna wręcz podskoczyła na łóżku i ściągnęła słuchawki.

-Jezu, nie strasz mnie!

-Spokojnie. - zaśmiałam się - jak się masz?

-No bywało lepiej- też się uśmiechnęła - gdzie byłaś wczoraj i dziś?

- U John'a B. Powiedzmy, że się działo

-W sensie?

-Jesteś za młoda  - poczochrałam ją po włosach - kiedyś się dowiesz. Pora spać, nie sądzisz mała? - położyłam jej słuchawki na biurku obok, podeszłam do drzwi i zagaiłam światło.

𝐉𝐞𝐬𝐭𝐞𝐬́ 𝐉𝐞𝐝𝐲𝐧𝐲  < 𝐉𝐉 𝐌𝐚𝐲𝐛𝐚𝐧𝐤 > Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz