- Harry, wychowałam siedem szczeniaków, damy sobie radę z Ollim, możesz być spokojny - Jay trzymała szczeniaka w ramionach - Dałeś nam zapas ubranek, jakby miało was nie być dwa tygodnie, wiem że szczeniaki brudzą, ale mówię o dwóch tygodniach uwzględniając to.
- Ale to wciąż mój mały synek, ciężko mi się z nim tak rozstawać - ostatni raz ucałował czoło szczeniaka - Ale również wiem, ze należy nam się to. Mi i Lou.
- Zrobiliście kawał dobrej roboty w ostatnim czasie, powinniście mieć chwile dla siebie - potwierdzała Jay - Zrobimy papa mamusi? - kobieta zaczęła machać do Harry'ego, nakłaniając szczenię do powtórzenia jej ruchów.
Chłopiec pisnął, leciutko powtarzając ruch swojej babci, Louis ucałował też jeszcze czoło syna i złapał za biodro Harry'ego, aby pociągnąć go w stronę samochodu. Omega obróciła się jeszcze parę razy, a Louis dosłownie pomógł jej wsiąść i zapiął pas osobiście. Alfa ostatni raz pomachał do rodziców i usiadł na miejscu kierowcy.
- Nie dałeś mi się z nim poprawnie pożegnać - Harry zamarudził, przykładając nos do szyby.
- Pożegnałeś się Harry, cały ranek trzymałeś go na rękach i teraz pomachał ci nawet - przypomniał Louis - Ja też będę za nim tęsknił, ale musisz wziąć głęboki wdech i się uspokoić kochanie.
- Chyba czas lekko przeciąć pępowinę - oderwał wzrok od szyby i spojrzał na partnera - Będzie to ciężkie, ale chyba to co robię to już mała obsesja na punkcie synka.
- Myślę, że jest w porządku Harry, po prostu możemy też spędzić czas razem. Nie zostawiamy go z rodzicami na miesiąc - sięgnął do uda męża - Lekko zatęsknimy i będzie znowu z nami.
- O-Okej - splątał ich place na swojej nodze - Mój kochany mąż, chcę być z tobą sam na sam, ale chyba mentalnie mnie dopadło to, że naprawę go zostawiamy na te dni i sobie nie poradziłem.
- Ja wiem, że to pierwszy raz, kiedy wilki nie biorą nad nami góry i jesteśmy tego mocniej świadomi - powiedział to na głos - Zawsze możemy wrócić do domu, jeśli będziesz czuł się źle.
- Nie, damy radę. To czas tylko dla nas dwóch, jesteśmy młodym małżeństwem, później przejmiemy watahę i będą bardziej wyjazdy służbowe - wziął się momentalnie w garść.
- Kocham cię - uśmiechnął się zadowolony Louis.
Potrzebowali siebie nawzajem i zasłużyli na małe wakacje, po ciężkiej zimie.
- Kocham ciebie też, najmocniej - odpowiedział automatycznie, uśmiechając się z widocznym dołeczkiem w policzku.
🐾🐾🐾🐾
- Jeszcze raz będzie ktoś próbował postawić ci drinka i obiecuję, że wyjdziemy stąd od razu - powiedział Louis, po tym jak kelner podsunął napój do Harry'ego, a alfa odrzucił go od razu.
- Mieliśmy się bawić kochanie - przypomniał Harry, delikatnie bujając swoją nogą na wysokim stołku. Nie mógł sobie na dużo pozwolić z koszulą, przez to że wciąż karmił wciąż małego, ale miał na sobie bardzo ciasne spodnie, a pod nimi kusą bieliznę - A te napalone alfy nawet nie dosięgają ci do pięt - nachylił się zmysłowym ruchem do męża.
- Bawimy się, ale są ślepi? Jesteś tu ze mną - warknął pod nosem - Ja rozumiem, że mam atrakcyjnego męża, ale masz obrączkę, znak i mnie koło siebie.
- Widocznie mało zaznaczasz swoje miejsce tutaj - odpowiedział, niemal nie wybuchając śmiechem, kiedy kelner ponownie przyszedł z niepewną miną, mając kolorowy drink na tacy, inny niż wcześniej.
- Chyba zna pan odpowiedź - westchnął, spoglądając na mężczyznę - Niech go pan odniesie do osoby, która go zamówiła. Natychmiast - powiedział twardo.
- I lepiej, żeby pan więcej nie przychodził, może pan to wylać, czy coś. Odpowiedź nagle nie ulegnie zmianie, a pana wymęczą - Harry ułożył dłoń na wnętrzu uda partnera.
- Muszę, klient może złożyć na mnie reklamacje, a nie chcę stracić pracy - uśmiechnął się dość niezręcznie i odszedł od ich stolika.
- Może jednak wyjdziemy kochanie? - zaproponował Harry - Przejdziemy się gdzieś, czy coś. Nie chcę aby twój alfa wariował. Mnie też już zaczyna ta sytuacja denerwować.
- Zaraz zapłacę i wychodzimy, nie będziemy mieć spokoju tutaj - pokręcił głową - Możemy przejść się na molo.
- Może być, mam tu poczekać na ciebie? Czy idziemy razem - jego wzrok stale był utrzymany na partnerze.
- Chodź ze mną, znając życie, odejdę i ktoś momentalnie zacznie cię zaczepiać - nie mógł na to pozwolić.
Harry zeskoczył ze swojego miejsca i prędko przyległ do ciała partnera, nim ruszyli w stronę baru, gdzie Louis miał uregulować rachunek. Prędko to zrobił, zostawiajac napiwek ich kelnerowi. Zasługiwał na to po takiej ilości odrzuconych drinków. Opuścili bar i alfa w pewnym sensie odetchnął.
- I tak byłeś dzielny Lou, nie rzuciłeś się na nich - Harry schował nos w jego karku - Dla mnie to dziwne, jakoś w naszej watasze nie miałem adoratorów.
- To były ostatki mojej cierpliwości kochanie. Za kolejnego drinka byłbym wstanie iść i kogoś zagryźć - powiedział szczerze.
- Wiesz, że tylko ciebie kocham? - przypomniał ciepło i przyciągnął Louisa do małego pocałunku - Może zajmijmy się głodem twojej omegi, hm?
- Ochota na coś konkretnego? - całkowicie skupił się na mężu, starając się zapomnieć o innych.
- Coś niezdrowego, wyjątkowo - nie mógł sobie na to za często pozwalać, chcąc dobrze karmić ich synka.
- Pizza na wynos i pójdziemy zjeść na plaży? - Louis wpadł na pomysł.
- Lepszego pomysłu nie mogłeś wymyślić! - wyszczerzył się - Tylko gdzie tu jakaś pizzeria.
- Nic nie przebije tej naszej, ale trzeba spróbować czegoś nowego - chwycił go za rękę i poprowadził na uliczkę, gdzie było najwiecej restauracji.
- Masz rację, nic tego nie przebije - dotrzymał kroku starszemu.
🐾🐾🐾🐾
Kola💚💙
CZYTASZ
Mysterious notes /Larry/ by larrryxziall&ziallxziall
FanfictionGdzie Louis Tomlinson, przyszły alfa stada, dostaje anonimowe karteczki od adoratora.