XII

1.1K 129 118
                                    

- Nie chcesz na pewno herbaty z miodem? Albo pójdziemy do medyka po syrop? Nie brzmisz za dobrze Harry - Jay się zmartwiła, kiedy siedzieli razem w gabinecie.

- Nie, nie Jay... - skrzywił się na pieczenie gardła, a do tego nie mógł poprawnie siedzieć bez dyskomfortu. Louis dobrze sprawdził, aby jego pośladki były całe czerwone - Jest okej. Po prostu zimny wieczór, a ja nie mądrze wyszedłem na zewnątrz w koszulce.

- Louis ci na to pozwolił? - nie popierała tego - Idź do domu Harry, wyleż to i jutro wrócisz tutaj. I nawet nie myśl o tym, żeby się sprzeczać.

- Dobrze - odpuścił, wiedząc że to jest najbardziej odpowiednie - Loueh nie wiedział nic, dowiedział się po fakcie i dostałem kazanie - wstał ze swojego miejsca, ledwo powstrzymując skrzywienie się i złapał za kurtkę.

- Dbaj o zdrowie Harry, będziesz nam tutaj potrzebny - zaznaczyła Jay - Gorąca herbata i do łóżka. Ja dam znać Lou, że odesłałam cię.

Skinął kobiecie i przeszedł do wyjścia. Dobra zabawa z Louisem skończyła się w ten a nie inny sposób, ale nie mógł narzekać.

Sam tego chciał.

🐾🐾🐾🐾🐾

Harry wisiał nad toaletą i miał wrażenie, że opróżnił już żołądek do cna. Rzadko kiedy chorował, jednak nadszedł ten dzień. Cieszył się, że Louis był zajęty, a on miał dopiero popołudniu przyjść do Jay i pomóc wypełniać dokumenty.

Czuł w sobie coś dziwnego, nie do opisania żadnym słowem. Jego omega próbowała mu coś przekazać, ale on był za słaby aby myśleć o czymkolwiek w tym momencie.

Musiał coś zejść niedobrego.

Spuścił wodę i usiadł pod ścianą, potrzebował wziąć kilka oddechów. Kiedy był pewien, że czuje się lepiej, wstał i podszedł do umywalki, gdzie opłukał twarz zimną wodą.

Postanowił pójść i ponownie się zdrzemnąć, może kiedy wstanie drugi raz, poczuje sie lepiej. Skulił się na łóżku i bez problemu zapadł w drzemkę, będąc zawinięty w kołdrę.

- Harry? Harreh skarbie - Louis kucał koło narzeczonego i ułożył dłoń na jego ramieniu.

- Uch? Lou, jesteś już w domu? Która godzina? - jego zamglony umysł wracał do życia, a żołądek wciąż mu doskwierał.

- Miałeś być dziesięć minut temu u mamy, a ty nigdy się nie spóźniasz. Znalazłem cię tutaj - przeczesał palcami włosy bruneta.

- Źle się czuję, wymiotowałem cały poranek. Musiałem coś złego zjeść Lou - dotyk alfy przynosił mu pewnego rodzaju ulgę.

- Powiem w takim razie mamie, żeby nie czekała dziś na ciebie - starał się mówić szeptem, aby nie urażać omegi głośnym mówieniem.

- Najlepszy alfa - schował się mocniej w kołdrze - Przeproś ją ode mnie, dobrze? - poprosił.

- Oczywiście kochanie. Potrzebujesz coś? Herbaty? Coś do jedzenia? - dopytywał się, bojąc się go zostawić właściwie samego.

- Herbaty? Nie czuję, że mógłbym cokolwiek dłużej przetrzymać w żołądku - odpowiedział zgodnie ze swoimi uczuciami.

- Zrobię herbaty w takim razie, a potem wrócę do rodziców na chwilę - pochylił się i pocałował czoło narzeczonego.

Harry przymknął zadowolony powieki i westchnął pod nosem, próbując zaraz ponownie zasnąć.

🐾🐾🐾🐾🐾

- Dzień dobry Jay, przepraszam za moją dwudniową nieobecność, ale już się lepiej czuję - przywitał się z szatynką.

Mysterious notes /Larry/ by larrryxziall&ziallxziallOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz