Rozdział 2

85 16 56
                                    

Matt

Musiałem jak najszybciej oddalić się od tej dziewczyny. Rozum zamienił mi się w papkę, w momencie kiedy na nią spojrzałem. Była naprawdę piękna. Dziwne, nieznane mi uczucie wzięło nade mną górę.

Złote oczy długowłosej brunetki mnie wciągały. Zatapiałem się w nich coraz bardziej i nie wiem jak daleko by to zaszło, gdyby nie uwaga koleżanki stojącej obok.

Dopiero wtedy wróciłem do rzeczywistości.

- Jeszcze raz przepraszam. - wymamrotałem, nie wiedząc co więcej mogę powiedzieć.

Dziewczyna zaczęła się uśmiechać, a ja czułem, że znów zaczynam przepadać. Nie rejestrowałem nawet o czym do mnie mówi.

- Muszę już lecieć. - rzuciłem szybko i uciekłem jak tchórz.

Tak, byłem tchórzem. Bałem się tego co się ze mną dzieje. Nigdy nie traciłem kontroli.

Nie mogłem pozwolić sobie na tego typu uczucia.

Nie mogłem wiązać się z tego typu osobami.

Miałem tajemnicę, której musiałem strzec.

Zoe

Po powrocie do domu wzięłam szybki prysznic, uważając, aby nie zmoczyć opatrunku zrobionego przez Mindy.

Ubrałam czarny top oraz ołówkową spodniczkę w tym samym kolorze. Szefowa wymagała od swoich pracowników, aby nosili ubiory o stonowanych kolorach. Następnie nałożyłam delikatny makijaż, wysuszyłam i spięłam włosy w wysoki luźny kok i po nałożeniu czarnych conversów ruszyłam do pracy.

Było piętnaście minut przed czternastą, gdy dotarłam na miejsce. Reszta załogi dotrze tu za jakąś godzinę. Będąc na zapleczu zabrałam ze swojej szafki fartuszek z kieszonką, w której zawsze trzymałam swój telefon, mini notatnik i długopis, który służył mi do zapisywania zamówień klientów.

-Jeszcze jakieś cztery godziny i będzie tłoczno. -powiedziałam sama do siebie i ruszyłam na salę dla klientów.

Jest okres wakacji więc studenci spotykają się na drinka w barach takich jak ten i nie tylko w weekendy. Nie miałam jednak nic przeciwko, bo zwyczajnie nie lubiłam nudzić się w pracy.

-Cześć! Kawę poproszę! Dla najwierniejszego klienta! - Jack krzyknął wchodząc do środka budynku.

Z Jackiem znamy się od dzieciństwa. Razem wychowywaliśmy się w domu dziecka i nadal się przyjaźnimy.

Chłopak ma jakiś metr osiemdziesiąt wzrostu, jasno brązowe włosy i szare oczy. Najbardziej cenię w nim szczerość i to, że zawszę mogę na nim polegać. Nie raz wyrwał mnie z kłopotów, w które się wpakowałam.

Mój przyjaciel często wpada do baru. Z zawodu jest grafikiem więc najczęściej pracuje zdalnie z tabletem w ręku.

- Już się robi! Dorzucę kawałek ciasta jeśli najwierniejszy klient pomoże mi ze ściągnięciem krzeseł ze stolików.

- Jeśli to ten pyszny miodownik, którym częstowałaś mnie ostatnio, to wręcz biegnę Ci pomóc.

-Tak, to ten sam. - uśmiechnęłam się szczerze.

Kolejne kilka godzin spędziłam na zbieraniu zamówień, sprzątaniu stolików i na rozmowie o życiu codziennym z Jackiem, gdy była chwila spokoju.

Właśnie ogarnęłam stolik numer osiem, gdy nagły,  kłujący ból przeszedł przez całe moje ciało, zaczynając od czubka głowy i kończąc na stopach. Przed oczami pojawiły się mroczki, a całe moje ciało zrobiło się wiotkie. Upadłam.

Senna Tajemnica Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz