Rozdział 9

53 10 34
                                    

Zoe

Zaprosiłam Matta do siebie na kawę. Głupio było mi po prostu pożegnać się z nim i nie zaproponować niczego w zamian za pomoc i podwózkę.

Chłopak zaniósł kubki na stolik w salonie i usiadł ze mną na kanapie. Rozglądał się chwilę po moim mieszkaniu z uśmiechem na twarzy i zwrócił uwagę na książki na półce.

Uwielbiałam czytać. Historie pozwalały mi oderwać się od rzeczywistości, a ta czasami nie była dla mnie zbyt łaskawa.

Ostatnio coraz częściej doskwierało mi to, że jestem sama. Brakowało mi osoby, z którą mogę się podzielić swoim życiem.

Rano budzić się przy niej, a wieczorem zasypiać. Oglądać wspólnie komedie, chodzić do restauracji, ale też rozwiazywać razem problemy, planować przyszłość... rodzinę.

Tak, chciałam stworzyć prawdziwą rodzinę i dać moim przyszłym dzieciom dom jakiego ja nie miałam.

- Coś cię trapi. Powiedz o co chodzi. - Matt zapytał patrząc mi prosto w oczy.

Odwróciłam wzrok, bo nie czułam się pewnie. Biłam się z myślami czy mówić mu o czym rozmyślam.

- Po prostu czasami jest tu zbyt pusto. - odpowiedziałam mu trochę wymijająco nie docierając do sedna sprawy.

- Chciałabyś to zmienić? - pytanie Matta zaskoczyło mnie. Jasne, że chcę to zmienić...

- Chciałabym czuć się mniej samotna. - czy ja to właśnie powiedziałam na głos?

Nie dane mi było stwierdzić samej, bo Matt nagle zaatakował moje usta. Ten pocałunek był cudowny. Moje wnętrzności robiły chyba fikołki, ale w przyjemny sposób. Jeśli w ogóle można tak stwierdzić. Z moich ust wydobył się cichy jęk. Boże to było takie przyjemne.

Nagle Matt oderwał się i odwrócił w stronę drzwi. Sama więc podążyłam za jego wzrokiem. W przejściu stał mój przyjaciel. Wyglądał strasznie, jak agresywne zwierzę, które zaraz rzuci się na ofiarę.

- Jack?! - powiedziałam trochę zbyt głośno zaskoczona jego obecnością.

Matt nagle objął mnie ramieniem, na co Jack widocznie spiął się jeszcze bardziej, a chwilę później wyszedł trzaskając drzwiami.

Wstałam z kanapy i podeszłam do wejścia. Na podłodze leżała reklamówka, a w niej rogaliki cornetto z pobliskiej włoskiej piekarni. Jack doskonale wiedział, że je ubóstwiam.

- Czy twój hmmm... przyjaciel nie dał ci do zrozumienia, że coś do ciebie czuje? - Matt podszedł do mnie, a ja gapiłam się na reklamówkę przede mną i przetrawiałam powoli jego pytanie.

- Nie... chyba nie. Czy ja czegoś nie zauważyłam?- zapytałam sama siebie.

Podniosłam w końcu reklamówkę i skierowałam swoje kroki do kuchni, aby położyć ją na blacie.

- Jack jest moim przyjacielem od lat. Miał wiele okazji żeby mi powiedzieć, że coś do mnie czuje, a nic takiego od niego nie usłyszałam. - wytłumaczyłam.

Co prawda Jack zawsze o mnie dbał i wspierał w każdej sprawie. Zawsze był, gdy go potrzebowałam, ale traktowałam go jak brata. Nigdy nie doszło między nami do namiętnej sytuacji. Sama też go nie prowokowałam swoim ciałem ani nie dawałam sygnałów, że chciałabym czegoś więcej niż przyjaźń.

- Wygląda na to, że nie wystarcza mu bycie twoim przyjacielem. Nie dziwię się mu. - Matt wzruszył ramionami i podniósł jeden kącik ust do góry. - Zastanawia mnie tylko dlaczego zwlekał tyle czasu.

Senna Tajemnica Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz