Rozdział 15

18 4 0
                                    

Jack

Na zegarze wybiła dwudziesta druga. Musiałem w końcu odpocząć. Przed położeniem się spać, wziąłem jeszcze szybki prysznic po czym zasnąłem momentalnie czując obecność Zoe. Pomimo krótkich przystanków, byłem już bardzo zmęczony długą podróżą i ciągłym zamartwianiem się o powodzenie mojego planu.

...

Ciche kaszlnięcie i jęk niezadowolenia obudziły mnie z błogiego snu. Przespaliśmy całą noc. W pokoju było już dość jasno. Zobaczyłem, że Zoe przeciera oczy i masuje głowę. Lek nasenny, który jej podałem działał natychmiastowo, jednak posiadał też skutku uboczne w postaci bólu głowy czy nudności. Zaraz sięgnąłem do torby wyciągając butelkę wody oraz opakowanie tabletek przeciwbólowych.

- Masz, wypij to. Poczujesz się lepiej. - podałem Zoe wodę i tabletkę.

Dziewczyna popatrzyła na mnie z widocznym brakiem zaufania. Zostałem dotknięty jej niepewnością wobec mnie jednak miała do tego powody. Wiedziałem, że odsuwam ją od siebie porywając ją i robiąc rzeczy wbrew jej woli, ale taka była kolej rzeczy. Musiało być gorzej, by później mogło być cudownie. Trzymałem się tej myśli.

- Co ty mi wstrzyknąłeś? Czuję się jakbym miała kaca po wypiciu co najmniej trzech butelek wina. - Zoe westchnęła na koniec wypowiedzianego zdania, a następnie zabrała i wypiła lekarstwo.

- Środek nasenny. Jesteś zbyt przebiegła na porwania, a ja nie mam doświadczenia. - uniosłem kącik ust. - Musiałem trochę wyrównać szanse.

Trzeba było przyznać, że byłem pod wrażeniem tego na jaki pomysł wpadła dziewczyna. W momencie, gdy zorientowałem się co tak naprawdę zrobiła Zoe i jakim sprytem się wykazała doznałem szoku i jeszcze mocniej zacząłem ją podziwiać.

Ile samozaparcia i determinacji trzeba mieć w sobie żeby się samookaleczyć w dążeniu do celu? Sam nigdy nie wpadłbym w ogóle na taki pomysł, nie myśląc już o jego wykonaniu.

Ta drobniutka istota to chodząca maszyna.

- Jack... nosisz ze sobą gnata i uważasz, że jesteś na przegranej pozycji? - Zoe wyrwała mnie z rozmyśleń.

- Właśnie tak uważam. - powiedziałem pewnie, po czym spojrzałem jej prosto w oczy. - Myślisz, że byłbym w stanie użyć broni przeciwko tobie?

Zoe mrugneła szybko kilkukrotnie i odwróciła głowę.

- Nie wiem do czego jesteś zdolny. Nie poznaję cię i nie ufam ci. Tak naprawdę to się ciebie boję, Jack. - Zoe wypowiedziała ostatnie zdanie półszeptem.

Zdawałem sobie sprawę, że straciłem zaufanie dziewczyny, ale fakt, że przerażam moją małą Zoe totalnie mnie zdołował. Nie chciałem tego.

- Zoe... ja wiem, że przekroczyłem wszelkie granice, ale nie musisz się mnie bać. - powiedziałem łamiącym się głosem. - Robię to dla naszego dobra i...

- Robisz to dla swojego widzimisię! - dziewczyna mi przerwała krzykiem. - Nie ma naszego dobra, Jack! Moje dobro nie jest dla ciebie w ogóle ważne! Zapytałeś mnie czego ja chcę?

- Napewno chcesz być szczęśliwa i zrobię wszystko, żebyś zaznała szczęścia. Musisz mi tylko dać szansę.

- Będę szczęśliwa bez całej tej szopki! - Zoe raptownie wstała z łóżka, trzęsąc się z nerwów. - Jeśli zależy ci na mnie choć trochę to wypuść mnie! Chce po prostu wrócić do domu!

- Zoe... wiem, że narazie w to nie wierzysz, ale będziemy mieć cudowne życie.

- Ty jesteś nienormalny!

Senna Tajemnica Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz