Zoe
Z trudem uchyliłam powieki. Było mi niewygodnie i kręciło mi się w głowie. Światło raziło w oczy. Co się dzieje?
Próbowałam dotknąć twarzy, ale coś krępowało moje ruchy. Otworzyłam oczy szerzej i zobaczyłam linę zamocowaną na moich nadgarstkach. W pasie znajdował się podobny sznurek, który więził mnie sztywno w miejscu. Zapięty miałam też pas.
Czyli jestem w samochodzie.
Podniosłam głowę do góry i zobaczyłam przed sobą Jacka prowadzącego auto.
- Jack? Co ty robisz? - powiedziałam cicho, bo zaschło mi w gardle.
Jack nagle zjechał na pobocze. Byliśmy pośrodku niczego. Puste pola i droga pomiędzy.
Chłopak wyszedł z samochodu i otworzył tylne drzwi, aby usiąść obok mnie.
- Masz, napij się. - przyłożył mi butelkę wody do ust. Wzięłam kilka łyków.
- Co ty wyprawiasz? Czy ty mnie porwałeś? Co ty sobie wyobrażasz? - powiedziałam nie mogąc uwierzyć w jakiej sytuacji się znajduję.
- Zoe...- Jack westchnął. - Muszę cię chronić. Nadchodzi rewolucja, nie byłabyś bezpieczna w Chicago.
- Przecież mogłeś mi powiedzieć, ostrzec. Coś byśmy wymyślili! Przed czym w ogóle chcesz mnie chronić?
- Chcę żebyś była po stronie przyszłych zwycięzców. Po stronie Pure Blood. Nie zgodziłabyś się sama na wyjazd ze mną, musiałem coś zrobić.
- O czym ty mówisz?
- Pure Blood to zrzeszenie ludzi z darem. Chcemy w końcu móc korzystać jawnie ze swoich mocy, nie możemy dłużej ukrywać się w cieniu. Ludzie nam w tym przeszkadzają. Uznaliby nas za... dziwaków, za zagrożenie. Zoe, musimy uderzyć pierwsi. Albo my, albo oni.
O Boże... Jack mówił o wybrańcach, o których opowiadali mi Max i Cindy. O tych, którzy chcieli unicestwić wszystkich ludzi bez daru. Mój przyjaciel był jednym z nich. Czy on w ogóle jeszcze jest moim przyjacielem?
- Jack... ja nie chcę należeć do twojej organizacji więc zawróć proszę i odwieź mnie do domu. - powiedziałam już lekko wkurzona.
- Ciii... - Jack przyłożył palec do moich ust na co szybko odchyliłam głowę do tyłu. - Przywykniesz do nowego życia. Do nowego porządku. Nawet nie wiesz jak bardzo się ucieszyłem, gdy powiedziałaś mi, że jesteś jedną z nas. Nie będę musiał przekonywać rady, żeby ocalili człowieka.
Co on w ogóle mówi? Jack oszalał... to było pewne.
- Nie chcę brać w tym udziału! - krzyknęłam.
- Nie masz wyjścia kochana. Radzę ci, zaakceptuj moją pomoc, bo Pure Blood nie będzie oszczędzać wybrańców z Oneness, którzy nie będą chcieli przejść na ich stronę.
- Nie mam pojęcia o czym ty mówisz! Nie wiem kim są Oneness.
- Oh... tym lepiej. Nauczysz się wszystkich zasad u nas. - Jack odpowiedział z uśmiechem. - Jesteś głodna? - zapytał jak gdyby nigdy nic.
Byłam głodna jak diabli to po pierwsze, a po drugie zatrzymanie się gdzieś mogło być moją okazją na ucieczkę.
- Tak, Jack. Jestem głodna.
Postanowiłam grać uległą. To uśpi czujność mojego porywacza. Może uda mi się też dowiedzieć się czegoś więcej i Jack niechcąco wyjawi mi kilka kluczowych szczegółów, które pomogą mi wrócić do domu... do Matta...
CZYTASZ
Senna Tajemnica
Lãng mạnZoe wychowała się w domu dziecka. Odkąd pamięta prześladuje ją pewien powtarzający się sen. Okazuje się, że świat skrywa przed nią wiele sekretów. Całe jej dotychczasowe życie zmienia się, gdy poznaje pewnego chłopaka. Będzie zaskakująco, będzie rom...