Rozdział 13

56 9 31
                                    

Zoe

Jack wbiegł do pokoju, klękając przy łóżku.

- Mam apteczkę. Tym odkazimy ranę. - wskazał na buteleczkę z płynem dezynfekującym.

Sprawnie oczyścił rozcięcie, zabezpieczył i zawinął bandażem.

- Powinno być okej. Jutro z rana zmienię ci opatrunek.

- Dziękuję.

- Musisz bardziej na siebie uważać. - Jack powiedział i ruszył ogarnąć łazienkę.

- Ty odpocznij z nogą w górze, a ja zajmę się wszystkim.

Po piętnastu minutach chłopak wrócił do pokoju i włączył telewizor, a pilot podał mnie.

- Włącz cokolwiek cię zainteresuje. - powiedział uśmiechając się do mnie.

Następnie rozsiadł się na kanapie i odblokował telefon. Wpatrywał się w niego intensywnie.

Nie przełączyłam programu. Ani trochę nie skupiałam się na tym co leci na ekranie. Moje myśli krążyły wokół moich przyszłych wybawicieli. Bałam się, że naraziłam ich na niebezpieczeństwo. Nie zdążyłam nawet wspomnieć Mindy, że Jack ma przy sobie broń. 

Położyłam się na plecach i tępo wpatrywałam się w sufit rozmyślając nad różnymi opcjami odbicia mnie.

Byłam gotowa nawet na walkę wręcz.

Byłam gotowa zasłonić własnym ciałem moich bliskich. Tylko oni mi pozostali.

...

Minęły dwie godziny od mojego telefonu do przyjaciółki.

Tik tak... tik tak... tik tak...

Nieprzerwanie wskazówki zegara dudniły mi w uszach. Nie mogłam skupić się na niczym innym jak na odliczaniu kolejnych minut.

- Zamówimy sobię kolację do pokoju. Na co masz ochotę?

Prawdę mówiąc to miałam tak ściśnięty żołądek z nerwów, że w ogóle nie miałam ochoty na jedzenie. Jednak musiałam z czegoś zaczerpnąć siłę.

- Może tosty. - odpowiedziałam wahając się nad wyborem.

- W sumie dawno nie jadłem najzwyklejszych tostów. Świetny pomysł. Poczułem się właśnie jak za czasów studenckich. - chłopak powiedział rozradowany na myśl o tostach.

Jack wstał z sofy i podszedł do telefonu, aby zamówić jedzenie.

Pół godziny później usłyszeliśmy pukanie do drzwi. Chłopak podniósł się z sofy, wyjrzał przez wizjer i otworzył drzwi.

- Dobry wieczór. Państwa kolacja. - boy hotelowy podał pakunek Jackowi.

- Za zamówione posiłki i wykonane telefony zewnętrzne będą mogli państwo zapłacić przy wymeldowaniu.

Kurwa.

- Telefony zewnętrzne? Nie korzystaliśmy z telefonu. Dzwoniłem tylko, żeby zamówić kolację. - Jack odpowiedział zdziwiony i zmarszczył brwi.

W środku byłam jak galaretka.

- Przepraszam, ale w systemie widnieje, że dzwonili państwo niecałe trzy godziny temu na podany numer.- mężczyzna wystukał coś na tablecie i skierował wyświetlacz w stronę Jacka.

Kurwa. Kurwa. Kurwa.

- Proszę o wystawienie rachunku. Zapłacę natychmiast. - Jack wyciągnął z kieszeni dresów portfel i popatrzył na mnie z przymrużonymi oczami.

Senna Tajemnica Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz