Rozdział 11

28 11 27
                                    

Matt

Równo o dziewiątej czekałem na Zoe przed budynkiem. Często wracałem do jej słów, gdy mówiła o tym jak uwielbia cieszyć się z małych rzeczy i ładuje baterie będąc na łonie natury. Stwierdziłem więc, że ucieszy się gdy zabiorę ją do najpiękniejszego ogrodu botanicznego w mieście.

Zapakowałem koc oraz kosz z przekąskami i napojami żeby móc przeżyć z Zoe piknikową randkę rodem z filmów romantycznych.

Kobiety na długo zapamiętują takie gesty, a ja chciałem tworzyć z Zoe tylko piękne wspomnienia.

Dziewczyny nie było przed wejściem. Wybrałem więc jej numer telefonu i zadzwoniłem.

Nie usłyszałem jednak mojej ukochanej po drugiej stronie słuchawki.

Zadzwoniłem więc po raz kolejny. W momencie gdy czekałem aż odbierze, zauważyłem przyjaciółkę Zoe, która kierowała się w stronę jej mieszkania.

- Hej! - krzyknąłem przez otwarte okno. - przyjaciółka Zoe, prawda?

Dziewczyna odwróciła się i przez chwilę skanowała moją twarz próbując sobie mnie przypomnieć.

- Spotkaliśmy się kilka dni temu. Wpadłem na Zoe, gdy biegałyście. - próbowałem jej przypomnieć.

- Ah! Tak! - dziewczyna zmrużyła oczy. - Pan nogi za pas, nie szukam związków. - dodała pod nosem prawie nie ruszając ustami i myśląc, że nie usłyszałem.

Nie chciałem nawet komentować... wyszedłem po prostu z samochodu i przedstawiłem się.

- Jestem Matt. - podałem jej rękę na powitanie.

- Mindy. - dziewczyna niepewnie wyciągnęła dłoń.

- Jestem umówiony z Zoe, ale nie odbiera. Piętnaście minut temu mieliśmy się spotkać.

- To do niej niepodobne. Jest bardzo punktualna. - Mindy ściągnęła brwi. - Chodźmy do niej. Może zaspała.

Skierowaliśmy się pod drzwi. Mindy wyciągnęła klucze żeby otworzyć.

- Masz klucze do jej mieszkania?- zapytałem zdziwiony.

- Tak, Zoe mi ufa. Zawsze zamyka drzwi. - Mindy chwilę próbowała przekręcić klucz, który ani nie drgnął w prawą stronę. - Co jest?

Wyciągnąłem rękę do klamki. Drzwi się uchyliły.

- Było otwarte. - stwierdziłem i zrobiłem się bardzo ostrożny.

Powoli zaglądnąłem do środka, a gdy upewniłem się, że nie czeka nas żadne zagrożenie, wszedłem w głąb. Za mną podążyła Mindy.

- Zoe? - zawołałem. Nic.

Kuchnia i salon wyglądały jak wczoraj. Nic podejrzanego. Skierowałem swoje kroki do sypialni i stanąłem jak osłupiały. Cała krew odpłynęła z mojej twarzy.

Przed moimi oczami ukazał się jeden wielki chaos. Wszystkie półki otwarte, a książki, figurki, ozdoby i rzeczy osobiste Zoe porozrzucane po całym pokoju.

Ja pierdole. W ciele odczuwałem dreszcze przerażenia, a żołądek całkowicie mi się ścisnął ze strachu o moją ukochaną Zoe.

- Matt? - Mindy wychyliła się z boku żeby ujrzeć scenę przede mną. - Kurwa! Matt! Co tu się stało? - dziewczyna krzyknęła piskliwym głosem przykładając drżącą rękę do ust.

Podszedłem do łóżka i zauważyłem niedużą materiałową husteczkę. Wziąłem ją do ręki i skierowałem do nosa. Gdy zrobiłem wdech aż zakręciło mi się w głowie. Wiedziałem co to za zapach.

Senna Tajemnica Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz