Rozdział 14

65 9 29
                                    

Jack

W moim domu rodzinnym byłem jak piąte koło u wozu. Moja rodzicielka wcale nie chciała ciąży. Byłem po prostu wpadką, a ponadto nie znałem ojca.
Śmieszne...bo kobieta, która wydała mnie na świat sama nie była pewna, który z jej parterów nim był. Dla niej liczyło się rozłożenie nóg i zarobione tak pieniądze.

Czułem się niepotrzebny i niechciany. Byłem tak przygnębiony, że w wieku sześciu lat miałem myśli samobójcze. To było szaleństwo! Nie dałem się jednak pokonać depresji i cały swój żal wylewałem na kartki i malowałem. Tworzyłem świat, który dawał mi nadzieję na lepsze jutro. Było to dla mnie odskocznią od patologii, którą codziennie musiałem oglądać.

Faceci, którzy przychodzili do domu zazwyczaj nie zwracali na mnie uwagi. Byłem dla nich jak powietrze. Rzadko kiedy zdarzało się, że któryś z nich wykonał wobec mnie jakiś przyjazny gest lub po prostu zagadał. Jednak jeśli taka sytuacja miała już miejsce był to raczej przejaw współczucia, napewno nie troski.

Pewnego dnia Victoria, tak zwracałem się do mojej rodzicielki, gdyż nie zasługiwała na miano matki, przyprowadziła kolejnego napalonego sponsora do domu. Szybko pobiegłem do swojego pokoju, zamknąłem drzwi i nałożyłem na głowę samodzielnie zrobione słuchawki wygłuszające. Wykonane były z plastikowego uchwytu od wiaderka i kilku skarpetek połączonych ze sobą sznurówką. Nienawidziłem odgłosów dochodzących z sypialni dorosłych. Prędko wyciągnąłem zeszyt oraz kredki i kreowałem cudowny świat, w którym chciałbym kiedyś normalnie funkcjonować.

Mike, bo tak miał na imię nowy kochanek Victorii był silnym, przerażającym mężczyzną, którego kręciło zadawanie bólu. Moja rodzicielka często od niego obrywała. Na jej ciele powstawały coraz to nowsze siniaki i rozcięcia, jednak mimo to kobieta była mu uległa i posłuszna. Nie rozumiałem dlaczego nie pójdzie na policję i wytłumaczy co robi jej ten facet. Dopiero kilka lat później dowiedziałem się co to takiego syndrom sztokholmski. Mężczyzna w dodatku był wybitnym manipulatorem.

...

Miałem siedem lat, gdy poszedłem do pierwszej klasy. Szkoła stała się moim drugim domem i uwielbiałem spędzać czas w murach budynku. Środa była moim ulubionym dniem, gdyż wtedy odbywały się dodatkowe zajęcia plastyki. Nauczycielka bardzo doceniała mój talent malarski. Wykonywałem różne prace plastyczne na konkursy i często znajdowałem się na podium. W końcu poczułem, że jestem zasługuję na coś lepszego. Bardzo ucieszyłem się, gdy pewnego dnia dostałem zestaw samochodzików Hot Wheels za zajęcie pierwszego miejsca.

Do domu wracałem bardzo późno. Praktycznie, gdy ochrona zamykała już bramy szkoły. Nienawidziłem swojego miejsca zamieszkania: cuchnącego odoru papierosów, posypanych kresek kokainy na stole i widoku półnagich Mike'a i Victorii, którzy pomiędzy przerwami na dragi i alkohol ruchali się jak króliki. Robiłem więc wszystko, żeby spędzać tam jak najmniej czasu.

Zbliżałem się właśnie do drzwi. W rękach mocno trzymałem swoją nagrodę. Chciałem jak najszybciej przejść przez salon by móc zamknąć się w pokoju.

- Co tam masz gówniarzu? - Usłyszałem słowa Mike'a.

Siedział w samych bokserkach na obrzydliwie brudnej kanapie z petem w ustach i wlepiał we mnie swoje niewiarygodnie duże źrenice. Victoria natomiast półprzytomna leżała obok.

- Wygrałem w konkursie malarskim. - powiedziałem niepewnie.

Mężczyzna wstał, podszedł do mnie i wyszarpnął z moich rąk pudełko. Następnie rzucił nim o ścianę, a mnie uderzył w policzek.
Szybko chwyciłem się za piekące miejsce, a w oczach pojawiły się łzy.

Senna Tajemnica Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz